I'll show you the stars || st...

By Astrisia

12.8K 465 195

Zbiór niepowiązanych ze sobą opowiadań ze świata Gwiezdnych Wojen. W dużej mierze będą one powiązane z seria... More

I lost who I am [1/2]
I lost who I am [2/2]
Mando'ad draar digu
Aliit ori'shya taldin
Someday this war will end
She was my older sister
If you want love
Atinla
what if we could risk
desire for true love
a small, fleeting kiss
scars
p e r f e c t i o n
s c a r r e d
h o p e l e s s
i m p e r f e c t i o n
d e s t r u c t i o n
we're still worth saving
together
lost (and hope)
Christmas definition of love [1/3]
Christmas definition of love [2/3]
Christmas definition of love [3/3]
・[NEW]・
we can try this love again...
w odcieniach miliona szarości
• [NEW] •
m o m e n t s
h e r e
r e a l i t y
g e ' t a l
l o v
f a m i l y
always with me
𝕛𝕦𝕤𝕥 𝕝𝕠𝕧𝕖 𝕞𝕖
Auntie Satine [1/5]
I want to be like my Mama
never ending nightmare
don't go
sometimes, it's hard to be the one that survives
tears
My first Halloween!
learning to fly
Home, sweet home
Learning to Love [Valentine's one-shots]
What has war done to us?
aay'han
I'm still learning to love

you're my flashlight

226 7 3
By Astrisia

When tomorrow comes
I'll be on my own
Feeling frightened of
The things that I don't know

Ruiny pałacu na Kalevali nigdy nie przywoływały w niej poczucia tęsknoty, a odkąd w pośpiechu go opuściła, starała się nie wracać na planetę, na której spędziła własne dzieciństwo.

Urodziła się tutaj, w tych murach, z dala od sensacji, w jednym z pokoi, w asyście prawdziwych lekarzy. Zamieszkiwali to miejsce od niepamiętnych czasów, jej wczesne dzieciństwo wiązało się z tymi komnatami, pełnymi mandaloriańskiej sztuki. Ściany pełne obrazów, a w kątach pełne zbroje stojące niczym posągi. To było wszystko, co zapamiętała. Reszta wspomnień była niezwykle mglista.

Pamiętała popłoch w jakim pakowali się do wyjazdu, gdy nadeszła wiadomość, że ich rodzina jest zagrożona. Mandalore wydawała się bezpieczną planetą, a czteroletnia dziewczynka nie mogła sprzeczać się z dorosłymi (co ona wiedziała w tym wieku), więc w pełni w to uwierzyła. Mandaloriańskie klany stanęły po różnych stronach konfliktu, a Kalevala straciła swoją pozycję w tej wojnie. Na jej powierzchni czekała ich tylko śmierć i zniszczenie.

Pamiętała słowa ojca, który jak nigdy wcześniej, patrzył na nią poważnym, surowym spojrzeniem. Mocno przytuliła do siebie maskotkę w kształcie sowy, starając się ukryć łzy.

– Zostań ze mną – powiedziała płaczliwym tonem, patrząc na niego błagalnie. Mężczyzna nigdy nie należał do ludzi pozbawionych uczuć i niemal dostrzegła jego załzawione oczy, gdy kucnął, by znaleźć się w zasięgu jej dziecięcego wzrostu.

– Muszę zostać tutaj, ad'ika, a ty musisz polecieć z mamą na Mandalore. Musisz się nią opiekować, już niedługo będzie potrzebowała twojej pomocy w opiece nad dzieckiem. Możesz mi obiecać, że będziesz zajmować się swoją siostrą, Satine? – zapytał. Skinęła głową. Wstał, nawet się z nią nie pożegnawszy i odszedł. A ona została sama w korytarzu, ściskając pluszową maskotkę, pozwalając, by łzy wypłynęły.

*

– Jest malutka! – krzyknęła Satine, wdrapując się na łóżko obok matki, która trzymała w ramionach zawiniątko. Kobieta uciszyła ją, posyłając jej gniewne spojrzenie. Nie była zła, bardziej zmęczona i nieco zirytowana. Satine słyszała jej krzyki od kilku godzin, bojąc się, że dzieje się coś złego, nawet mimo tego, że wciąż powtarzano jej, że z mamą wszystko w porządku. Siedziała teraz obok niej, ściskając za rączkę swoją ulubioną maskotkę.

– Jak ma na imię? – zapytała cicho Satine, zaglądając do dziecka. Dziewczynka miała główkę pokrytą miedzianym meszkiem, a oczka zamknięte.

– Bo-Katan – odparła kobieta, uśmiechając się delikatnie. Jej starsza córka odwzajemniła uśmiech.

– Jestem jej siostrą?

– Tak, Satine, jesteś jej starszą siostrą. Musisz ją chronić, dopóki będzie tego potrzebować. Kiedy dorośniesz zostaniesz księżną, a Bo-Katan stanie u twojego boku. Będziecie mogły wspólnie rządzić Mandalore – powiedziała kobieta, a oczy Satine zaświeciły się nagle.

Pewnego dnia zostanie władczynią Mandalore i będzie chronić swoją siostrę. Nie pozwoli, by stała jej się krzywda.

*

And though the road is long
I look up to the sky
And in the dark I found,
I stop and I won't fly

Satine nie wspominała o ucieczce siostry. Miała nadzieję, że ta sprawa zniknie tak szybko, jak tylko się pojawiła. Nie potrafiła zatrzymać Bo-Katan, gdy nagle zabrała cały swój sprzęt i odeszła bez pożegnania. Wcześniej pokłóciły się przy śniadaniu, a rudowłosa nie wytrzymała i wykrzyczała wszystkie swoje żale. Nie potrafiła dostosować się do etykiety i życia w pałacu. Nie potrafiła żyć w pacyfistycznym ideale, który stworzyła Satine krótko po mandaloriańskiej wojnie domowej. Księżna widząc jak wiele wycierpieli jej ludzie, zaczęła uważać pacyfizm za jedyną drogę, jaką mogą podążać. Tego chcieliby rodzice – by przywróciła pokój wśród ludzi. I by chroniła Bo-Katan.

Usiadła na łóżku i zamknęła oczy, a gdy ponownie je otworzyła, dostrzegła leżącą na komodzie maskotkę. Znów słyszała wrzaski Bo-Katan.

Zabierz tą cholerną zabawkę! Nie jestem już dzieckiem! – krzyknęła, rzucając maskotkę pod nogi Satine, po czym wybiegła z jej sypialni. Księżna pochyliła się i wzięła w dłonie pluszową sowę. Do oczu napłynęły jej łzy, które wolno spłynęły po rumianych policzkach.

Kiedyś były nierozłączne, a sowa stanowiła pewnego rodzaju symbol ich siostrzanej więzi i przyjaźni. Satine przez lata patrzyła na zmiany, które zachodziły w Bo-Katan, ale wiedziała, że nie może ich powstrzymać. Wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem, kłótniami i krzykami. Dlatego odpuściła. Satine jedyne co miała to nadzieję, że jej młodsza siostra będzie bezpieczna, gdziekolwiek poniesie ją los.

***

– Bo-Katan? – wyszeptała Satine, gdy głośny krzyk jej siostry rozległ się po ich dziecięcej sypialni. Czterolatka miotała się w swojej pościeli, odganiając od siebie niewidzialnego przeciwnika. Satine szybko wyskoczyła z łóżka i podbiegła do siostry, po czym spróbowała ją obudzić.

– Hej, hej, wszystko w porządku – powiedziała, przytulając siostrę do siebie. Bo-Katan wybuchnęła płaczem, wtulając się mocniej w piżamę siostry, mocząc materiał słonymi łzami.

– Tam była mama. I... i my... ktoś nas złapał. Chciałam... uciec. Ona umarła, Sati... dlaczego jej nie ma? – Słowa wypływały z ust Bo-Katan z zawrotną szybkością. Była bardzo mądra jak na swoje cztery lata, przebiegła i niezwykle waleczna.

Dzieci wojny. Urodzone w czasach, w których nie słyszano o pokoju. Obie znały to doskonale.

– Mama jest w swojej sypialni, Bo – zapewniła ją Satine.

– Naprawdę? – zapytała dziewczynka, unosząc wzrok na siostrę. Serce Satine ścisnęło się boleśnie, widząc tę zapłakaną twarzyczkę.

– Tak, śpi, ty też powinnaś. Czy chcesz, żebym tej nocy spała z tobą?

Bo-Katan pokiwała głową kilka razy, po czym położyła się z powrotem na poduszce. Satine zeskoczyła na moment z jej łóżka i wróciła do swojego. Chwyciła maskotkę i uśmiechnęła się sama do siebie.

– To pomoże ci zasnąć – powiedziała cicho, gdy położyła się obok młodszej siostry. – Weź ją.

– Ale... to twoje. Uwielbiasz ją – chciała zaprotestować.

– Wierzyłam, że może mnie ochronić przed całym światem. Ale czasami mam wrażenie, że straciła tą moc w moich rękach, może znów odżyje w twoich. Mam taką nadzieję – wyznała Satine, przytulając Bo-Katan. Nie chciała zasnąć przed siostrą, dlatego delikatnie głaskała jej rude włosy, wiedząc jak ten rodzaj dotyku uspokaja ją. Nie musiała długo czekać, by ujrzeć śpiącą, małą Bo-Katan, uśmiechającą się przez sen.

– Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna, obiecuję – wyszeptała Satine, zapadając w sen chwilę później.

*

I see the shadows long
Beneath the mountain top
I'm not the afraid
When the rain won't stop

Widok ruin pałacu na Kalevali sprawił, że poczuła pod powiekami łzy. Znała te obrazy jedynie z opowieści, holozdjęć i lekcji historii, której uczyła się w akademii na Mandalore. Po raz pierwszy widziała to na żywo. Niemal czuła przytłaczający smutek, ból, czuła zapach śmierci, choć wiedziała, że po tak wielu latach było to niemożliwe.

Przyleciała na Kalavelę w ósmym miesiącu ciąży. Mogli stracić dziecko, gdyby coś poszłoby nie tak, a na Concord Dawn nie było zbyt wielu lekarzy. Ponadto sprawy zaczęły się zaogniać i nie chciała ryzykować życia dziecka. Fenn przyleciał razem z nią. Stał teraz za nią, wodząc wzrokiem po ruinach.

W dłoniach Bo-Katan znajdowała się pluszowa sowa. Niemal jedyne co zostało jej po Satine. Ściskała ją mocno, jakby wciąż musiała upewniać się, że to nie sen.

– Bo?

– Wszystko w porządku – szepnęła. Usiadła z jego pomocą na jednej ze skał. Kucnął przed nią, gdy wzięła kolejny, głęboki oddech.

– Co się dzieje? – zapytał. Otworzyła oczy, które wyrażały czysty, psychiczny ból i fizyczne przerażenie. Jęknęła cicho, wypuszczając maskotkę z dłoni, by oprzeć się na jego ramionach.

– Musimy wracać – sapnęła, następnie zaciskając mocno zęby.

– Mówiłem, że to będzie zły pomysł – mruknął, ale to nie był czas na kłótnie. – Tu Fenn Rau, przygotujcie zespół medyczny. Mamy nadzieję, że wkrótce powitamy nowego członka klanu Kryze – powiedział do komunikatora i uśmiechnął się lekko. Bo-Katan trzepnęła go w ramię. Fenn podał jej maskotkę, a ona otrzepała ją z ziemi i wstała z jego pomocą.

Bo-Katan czuła czyjąś obecność, tak znikomą i słabą, ale równocześnie ciepłą i pełną miłości. W dłoniach trzymała jedynie pluszową sowę, a kilka godzin później zastąpiła ją maleńka córeczka.

Sowę odłożono na bok, by mogła przyglądać się szczęściu nowych rodziców.

*

Bo-Katan uśmiechnęła się, gdy weszła do namiotu i zobaczyła swojego męża, krążącego po przestrzeni z córką w jego ramionach. Dziewczynka oparła główkę o jego ramię, mrużąc i zamykając oczka na przemian. Ziewnęła kolejny raz. Fenn posłał Bo krótki uśmiech, po czym cmoknął córkę we włosy.

– Mam coś dla ciebie, ad'ika – szepnęła Bo, podając dwulatce maskotkę. Dziewczynka chwyciła pluszową sowę i przytuliła ją odruchowo.

– Zostaniesz? – zapytał cicho Fenn.

– Jasne. Lot zwiadowczy? – uśmiechnęła się, unosząc brew.

– Sprawdzian nowych Obrońców. Trzymaj za nich kciuki, bo jestem bardzo surowy w tej kwestii – odpowiedział, a kobieta zachichotała.

– Jasne – powiedziała, po czym cmoknęła go delikatnie w usta i wyciągnęła córeczkę z jego ramion, układając we własnych. Uśmiechnął się tylko i opuścił ich namiot.

Bo-Katan odłożyła córeczkę do jej kołyski, po czym przykryła ją kocykiem. Sowa wciąż była przytulana przez dziewczynkę, a na ten widok kobieta uwielbiała patrzeć. Maskotka tak wiele przeżyła, ale wciąż była w ich posiadaniu. Tak wiele przyjemnych chwil było z nią związanych. Tak wiele wspomnień z Satine.

– Szkoda, że nie mogłaś poznać swojej cioci, Atin – szepnęła Bo, zanim oddaliła się od kołyski. Pocałowała główkę dziecka i po czym podeszła do wyjścia, by zabezpieczyć je przed chłodnym wiatrem.

Spojrzała w niebo, na którym pojawiło się tej nocy tysiące gwiazd. Odgoniła od siebie uczucie smutku i uśmiechnęła się delikatnie.

– Jeśli kiedyś nie będę mogła się nią zaopiekować, chroń ją tak, jak kiedyś chroniłaś mnie – wyszeptała w ciszę, wierząc, że starsza siostra je usłyszy. Gdziekolwiek teraz była.

I got all I need when I got you and I
I look around me, and see sweet life
I'm stuck in the dark
but you're my flashlight

Nie muszę chyba wspominać jak wiele znaczy do mnie to opowiadanie. Uwielbiam siostry Kryze i przykro mi, że nie poświęcono więcej czasu serialowego na przestawienie ich relacji. 

Ta praca jest pewnego rodzaju próbą stworzenia przedmiotu, wokół którego toczy się cała akcja (w tym przypadku to pluszowa sowa). Wybrałam tego konkretnego ptaka nie bez powodu.

Sowa kojarzy się z mądrością, a także z samotnością, ciemnością, smutkiem – tak postrzegam lata, które Bo i Satine spędziły osobno. Cóż, może i stały po przeciwnych stronach, ale nadal były siostrami. Ponadto, Nocne Sowy, grupa pod dowództwem Bo-Katan, myślę, że to też mnie zainspirowała. I oczywiście rysunek wyżej.

Osobiście jestem w pełni zadowolona. Mam nadzieję, że Wam się podoba 💙

Blog autorki rysunku: https://spectral-musette.tumblr.com

Continue Reading

You'll Also Like

53.1K 3K 106
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
62.3K 1.4K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
7.4K 362 18
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
10.2K 537 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...