"Chaotic" Tłumaczenie polskie

By TlumaczeniaPolskie

31.6K 1.9K 241

More

Wprowadzenie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7 part 1
Rozdział 7 part 2
Rozdział 8
Rozdział 9
Zmiany

Rozdział 4

2.1K 157 13
By TlumaczeniaPolskie

HARRY

Obudziłem się jeszcze przed wschodem słońca. Moje sny zniknęły, otworzyłem oczy i zobaczyłem delikatnie niebieskie niebo o świcie i usłyszałem świergot ptaków. W powietrzu czuć było, że jest jeszcze wcześnie, a ja nie czułem się obudzony. Spałem tak, że prawie w ogóle. Była to jedna z tych gównianych nocy, podczas których przewracasz się tylko z boku na bok, nie zmrużając wcale oka. I pomimo mojego fizycznego wykończenia, nie mogłem zasnąć.

W dodatku było zimno jak cholera. Co chwilę budziłem się, gdy całe moje ciało zaczynało się trząść, a płatki śniegu opadały na moją i tak już lodowatą skórę. Zima była sroga i przemarzłem do szpiku kości. Więc kiedy otworzyłem oczy czułem się obudzony, bo miałem wrażenie, jakbym wcale nie spał. A może ciągle spałem?

Nie mogłem być pewien. Spróbowałem usiąść, wytężając każdy mięsień w moim zesztywniałym ciele. Potarłem oczy, starając się nieco oprzytomnieć. Popatrzyłem na oszronioną trawę wokół koców i na moment zapomniałem o dziewczynie nimi opatulonej. Już kilka razy widziałem jak spała, z twarzą wolną od wszelkich zmartwień, czerwone usta i piękne ciemne włosy;  przypominała Królewnę Śnieżkę.

To nie był jeden z tych razów.

Moje serce zatrzymało się w piersi i oddech utknął w gardle. O mój Boże. Natychmiast uklęknąłem przy jej drżącym ciele, moje dłonie objęły jej twarz.

- Rose - powiedziałem, jej imię z troską opuściło moje usta. Nie otworzyła oczu. Liczne płatki śniegu pokrywały jej włosy, tworząc cienką zmrożoną warstewkę. Jej skóra była bledsza niż zwykle. Trzęsła się tak bardzo, że jej zęby głośno szczękały. A jej usta...jej usta były sine.

- Rose - powtórzyłem głośniej tym razem, odwracając jej głowę w moją stronę. Próbowała wypowiedzieć moje imię, ale jej drżący głos jej na to nie pozwolił. - Ciii, już dobrze - powiedziałem łagodnie.

Nie chciałem zabierać moich ciepłych rąk z jej policzków, ale musiałem czymś ją przykryć. Chwyciłem swój koc i ułożyłem na swoich kolanach, strzepując z niego uprzednio śnieg. W niektórych miejscach był wilgotny, ale wciąż lepszy niż nic

Następnie pochyliłem się i wsunąłem ręce pod Rose. Usadziłem ją sobie na kolanach, plecami opierając o moją pierś. Otuliłem ją kocem i trzymałem mocno, starając się trochę ją rozgrzać.

- Daj mi swoje dłonie, Rose - poprosiłem. Tak też zrobiła, powoli i całe trzęsące zbliżyła je do moich ust. Powtórzyłem to co zrobiłem wczoraj wieczorem. Trzymałem jej dłonie w swoich i dmuchałem w nie, aby je ogrzać. Były takie zimne. - Wszytko będzie dobrze, kochanie. Wszystko będzie dobrze. - starałem się ją uspokoić.

Wciąż pocierałem jej nogi, ramiona, starając się przywrócić jej prawidłowe krążenie. Pocałowałem jej skórę kilka razy, jej dłonie, jej policzki, szyję, usta. W szczególności usta, mając nadzieję, że zniknie z nich fioletowy odcień. Pomimo tego, że moje dłonie nie były dużo cieplejsze niż jej, ciągle jeździłem nimi po jej ciele. Jej oczy się zamknęły, jakby traciła przytomność, ale ja nie przestawałem.

Ciągnęło się to przez niekończące się minuty, ale wydawało się, że skutkowało. Słońce wspomogło mnie w końcu przebłyskując przez drzewa i nieco ją ogrzewając.

Mój oddech powrócił, kiedy na policzkach Rose pojawił się rumieniec. Poczułem jej palce powoli chwytające materiału mojej koszulki i twarz wtulającą się w moją pierś.

Dzięki Bogu.

Jej skóra wciąż była lodowata, ale już było lepiej.

- Rose? - spytałem łagodnie, muskając palcami jej policzek.

- Harry. - powiedziała. Jej głos był trochę zachrypnięty. Odetchnąłem z ulgą.

- Jak się czujesz? - zapytałem.

Poczułem jak powoli kiwa głową. Oparłem głowę o drzewo za mną, zamknąłem oczy i trochę się odprężyłem. Nadal trzymałem ją w ramionach i próbowałem ją ogrzać, ale się uspokoiłem.

- Cholera, Rose wystraszyłaś mnie.

- Przepraszam. - wyszeptała, ale tym razem wyraźniej.

- Nie możemy nie możemy tego powtórzyć. Spać tak jak tutaj.

- Co masz na myśli? - zapytała. Spojrzała na mnie, ale nadal była blisko. Cała drżała z zimna.

- Musimy zrobić ognisko albo jakieś schronienie. Może nawet przespać się w jakimś motelu.

Chciała się odsunąć, ale jej ciało zaprotestowało, więc nie widziałem jej twarzy gdy mówiła.

- Nie będzie to za bardzo ryzykowne? Ognisko i schronienie mogą zostawić ślady. I motel? Naprawdę?

- Nie obchodzi mnie to. Jest dopiero listopad i będzie jeszcze zimniej. Wolałbym nie budzić się i widzieć cię taką. Nie jestem specjalistą w leczeniu hipotermii. Wystraszyło mnie to.

Nie odpowiedziała przez jakiś czas. Wiedziałem, że była pełna obaw.

- Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, dobrze?

Poczułem jak kiwa głową.

- Wszystko dobrze? - zapytałem i pochyliłem się nad nią, aby zobaczyć jej twarz.

W końcu na mnie spojrzała, mały uspakajający uśmiech pojawił się na jej ustach.

- Tak. - skinęła głową. - Jedyne co pamiętam to, że było mi tak zimno, że aż bolało. Nie mogłam myśleć, ani skupić się na niczym innym tylko na tym. Następną rzecz, którą wiedziałam to, że byłam na twoich kolanach, a ty mówiłeś moje imię.

- Taa. - zacząłem. - Obudziłem się, a ty... a ty nie wyglądałaś za dobrze. Twoje usta były sine i cała się trzęsłaś.

Po chwili odwróciła się i pocałowała mnie w pierś.

- Dzięki za uratowanie mnie... znowu.

Pochyliłem się i szybko złożyłem pocałunek na jej czole. Mój głos był ledwo słyszalnym szeptem.

-Zawsze.

PANI HELMAN

Mój instytut był w każdej gazecie. Na każdej okładce. Jeden czy dwa artykuły w każdym czasopiśmie. Jedni uważali, że to sławny Harry Styles i jego ukochana. Na szczęście jej imię nie wyszło po za mury instytutu. Niektórzy mówili o trzecim zbiegłym pacjencie. Jedni byli pewni siebie, a inni uspokajali, że to tylko plotki i nie ma się czym przejmować. Jedni wyśmiewali i wyszydzali Wickendale, że pozwoliło na ucieczkę. Ale udało mi się jakoś utrzymać tajemnicę. Zgadzałam się z tymi co mówili, że to wszystko są plotki.

Nie chciałam się zgadzać z reporterami. Jeszcze nie. Nawet nie było wiadomo czy jeszcze żyją. Równie dobrze można powiedzieć prasie, że nie żyją, dopóki nie znajdzie się dowód na to, że jest inaczej. To uciszyłoby reporterów i ten zgiełk wokół mojego instytutu. I wszystko wróci do normy.

I tak zrobiłam. Oczywiście kiedy wchodziłam do budynku przy wejściu kłębili się mężczyźni i kobiety z notesami i kamerami, których zignorowałam. Jednak jedno pytanie przykuło moją uwagę. -- Wie pani gdzie oni teraz są?

- Nie. - odpowiedziałam. - Za instytutem jest klif. Mogą być tylko tutaj, na terenie instytutu, gdzie byśmy ich już dawno znaleźli lub są martwi.

To spowodowało falę nowych pytań, które znowu zignorowałam. Po prostu weszłam do budynku i zamknęłam drzwi za sobą.

Tak. Teraz Rose i Harry będą uważani za zmarłych. Ciekawe jakie jutro wymyślą nagłówki.

ROSE

Przebieg ostatnich kilku dni znowu się powtarzał. I znowu byliśmy w biegu. Przez las, mijaliśmy drzewa, każde takie samo jak poprzednie. Szukaliśmy niczego konkretnego. Coś wymyślimy, wiem, że tak. Nawet jeśli ja nie mogłam na nic wpaść, to Harry mógł. Jest inteligentny, zawsze wszystko przemyśli zaplanuje. Nie ważne jakie były okoliczności czułam się bezpieczna z nim. Zwłaszcza w czasie jak ten.

Dbał o to, żebym zjadła odpowiednią ilość, wypiła chociaż pół butelki i czy byłam w stanie dalej iść. Nawet dbał o to, żebym miała na sobie suche rzeczy. Słodko mnie podglądał i robił zabawne komentarze. Nalegał abym, ubrała jego kurtkę, chociaż było mi dobrze gdy słońce mnie ogrzewało.

Był trochę za bardzo troskliwy. Ale nie przeszkadzało mi to. Biorąc pod uwagę znacznie nieszczęśliwe wypadki w jego życiu, nie dziwiło mnie to.

Szliśmy przez cichy las, trawa szeleściła nam pod nogami. Podobał mi się dźwięk śpiewu ptaków i dotyk chłodnego powietrza, kiedy usłyszałam jak Harry krzyknął obok mnie.

- Kurwa!

Odwróciłam się do niego. Moje serce szybciej zabiło.

- Co? Co? No co?!- pytałam gorączkowo. Harry zsunął swoją torbę z ramienia i zaczął ją przeszukiwać.

- Jest tak strasznie kurwa głupi! Prawie skończyła nam się woda i zostało nam ledwo co jedzenia, cholera.

Odetchnęłam z ulgą, że nie było to nic, aż tak poważnego.

- W porządku, Harry.

- Nie, to nie jest w porządku. - odpowiedział szorstko. - Przez to przeklęte bieganie będziemy potrzebowali więcej. Powinienem był rozdzielać to lepiej, albo kupić więcej w mieście, gdzie byliśmy pieprzone kilkanaście godzin temu.

- Pójdziemy po więcej. Wszystko jest okej. Chodźmy teraz z tym co mamy, później pójdziemy po więcej. - Próbowałam go trochę uspokoić.

- Nie możemy się pojawiać publicznie każdego pieprzonego dnia, Rose. Wieść się pewnie rozniosła, za duże ryzyko.

- No to jakie inne wyjście mamy?- zapytałam - Będziemy żyć o śniegu.

Pokręcił głową.

- Jeśli tak mamy się poruszać będziemy potrzebowali więcej jedzenia niż to co mamy.

- Dokładnie. - powiedziałam. - Przejdziemy jakiś czas, a potem szybko kupimy wodę i jedzenie. Wątpię, żeby każdy oczekiwał, aby w ich sklepie pojawili się zbiegowie. Będzie dobrze. Nic się nam nie stanie. A teraz mógłbyś się uspokoić?

- Nie mów mi, żebym się uspokoił.- powiedział, bo pewnie stracił wszystkie argumenty i nie miał o co się sprzeczać. Podniosłam ręce w geście obrony.

- Przepraszam. - westchnął. - Jestem trochę zestresowany.

Nie była w ogóle zła, w tym momencie chciałam go tylko uspokoić i pocieszyć. Podeszłam do niego i splotłam nasze palce. Popatrzył na mnie i na mój gest z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Wszystko jest dobrze. - podniosłam jego dłoń do moich ust i pocałowałam ją. - Jak powiedziałeś, coś wymyślimy. Zmieniliśmy trochę nasz wygląd i mamy broń. Będziemy bezpieczni.

- Wiem. - zgodził się. - Tylko spanikowałem, na myśl o wracaniu tam. Normalnie jestem bardziej spokojny, ale wydaje mi się to wszystko za łatwe. I żevzaraz wpadniemy w jakąś pułapkę. - powiedział, jego ton był łagodniejszy, pomimo tematu.

- Wiem. - położyłam głowę na jego ramieniu, gdy szliśmy dalej. Mając nadzieję, że jakoś mu to pomoże i go uspokoi.  - Nie wyobrażam sobie, żeby to było dla kogokolwiek łatwe.

- Kogokolwiek? - Zapytał. - Masz na myśli, że wszystkim innym uciekającym z więzienia, szalonym parom w Anglii jest ciężko być zbiegami? - zaśmiał się ironicznie. - Dzięki Bogu, myślałem, że jesteśmy jedyni.

- Zamknij się, jesteś takim dupkiem. - powiedziałam pomimo tego, że śmiałam się, gdy to mówiłam. - Próbowałam ci pomóc ze stresem..

Nie dokończyłam, bo Harry pchnął mnie na drzewo, nadal się śmiejąc. Jego śmiejące się usta dotknęły moich. Nieważne ile razy je całowałam, nie mogłam się przyzwyczaić do tego jakie były miękkie i delikatne. Jakie nieziemskie to było uczcie, czuć je na swoich ustach. Przybliżył się, przyciskając się bardziej do mnie. Zamruczał. Teraz na jego ustach pozostawał lekki uśmieszek. Potarł nosem moją szyję.

- Może jestem sfrustrowany. - powiedział zadziornie. - Może potrzebuję seksu.

Sapnęłam, gdy całował moją szyję, delikatnie ssąc wrażliwą skórę. Prawie zakręciło mi się w głowie od tych zmian nastrojów od zdenerwowanego, przez zabawnego po seksownego. Delikatnie przejechałam palcami po jego brzuchu, tuż nad gumką od bokserek.

- Rose.- wyszeptał wywołując ciarki na całym moim ciele. Tak bardzo pragnęłam, żebyśmy nie przestawali, ale z powodu zimna i braku miejsca nie mogliśmy kontynuować.

- Musimy znaleźć motel, żebym mógł cię pieprzyć - powiedział uwodząco powoli.

Popatrzyłam się w jego oczy i obdarzyłam go tym spojrzeniem, które sprawia, że Harry szaleje.

- Cóż Harry. - powiedziałam. - Zaprowadź nas tam żywych, a zobaczymy.

----------------------------------

Ulalala co się będzie działo?? ~XYZ

Continue Reading

You'll Also Like

18.2K 582 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
43.5K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
69.2K 2.6K 34
Połówka złamanego serca nie uleczy drugiej złamanej połówki.
4.7K 307 39
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin