- A jak mogę się według Ciebie czuć? - Rzuciłam mu wyzywające spojrzenie. Nie chciałam tego robić. Nie powinnam tak się do niego odnosić. Wyraźnie zaznaczył, że sobie tego nie życzy. Ale nie zdążyłam ugryźć się w język.

- Podejrzewam, że jesteś zdezorientowana, zagubiona i przerażona. Twój ton jasno to wyraża. Jednak się do tego nie przyznasz, prawda?

Zagryzłam zęby. Oczywiście, że się do tego nie przyznam.

- Mylisz się. Głównie jestem zła.

- Na tych gości na dole czy na siebie? - Powiedział to tak spokojnym tonem, że rozgorzała we mnie złość.

- Dlaczego wykluczyłeś siebie z tej wyliczanki?

- „Dlaczego" pytasz? - Udał zamyślenie. - Pomyślmy, uwolniłem Cię z rąk niezrównoważonych mrocznych, którzy Cię skrzywdzili, wziąłem Cię pod swoją opiekę, dałem dach nad głową i ochronę. W związku z tym, dlaczego miałabyś być na mnie zła?

- Gdybyś był tak dobry jak uważasz, puścił byś mnie wolno.

- By dopadli Cię gorsi dranie?

- Poradziła bym sobie. - Odpowiedziałam z naciskiem, zaciskając pięści na sofce.

Mroczny westchął i pokręcił głową. Nie wierzył w to.

- Skarbie, nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie Ci grozi. Pobyt na ziemi sprawił, że zaczęłaś myśleć, iż jesteś jak zwykły człowiek, prawda? Że nikt na Ciebie nie poluje, że nie potrzebujesz ochrony. Bo przecież przez tyle lat nic się nie stało. A tak się składa, że jesteś w wielkim błędzie. Odkąd podjęłaś tak nieodpowiedzialną decyzję o wyjściu samotnie, Znalazłaś się w większym niebezpieczeństwie niż sobie wyobrażasz. Nie wiemy z kim ta dwójka się kontaktowała, zanim przywieźli Cię do mnie, przez co nie wiemy jaka liczba upadłych i mrocznych planuje już jak na Ciebie zapolować. Jesteś dla nich łakomym kąskiem, do którego każdy chce się dobrać, który każdy chce dla siebie. - umilkł na chwilę, chyba dając mi przełknąć te słowa. - Ukrywając się w stadzie i nie wychylając się przez ileś lat, byłaś względnie bezpieczna. Teraz jednak, wielu dowiedziało się o Twoim istnieniu. Myślisz, że nie zechcą wykorzystać takiej szansy?

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na niego jak zaklęta. Niby wiedziałam o tym, że jestem po uszy w bagnie, jednak usłyszeć to tak bezpośrednio od faceta, który odkupił mnie od kogoś innego, to niemały cios.

Mówi, że rzekomo chce mojego bezpieczeństwa, a przecież wie, że zdaje sobie sprawę z tego, iż znalazłam się w norze samego lwa.

Czujnie obserwował moją reakcję. Nie mogłam dać mu satysfakcji i pokazać, że dałam się zastraszyć. Mówiąc to wszystko, oczekiwał, że się przestraszę i nie spróbuję uciec. Że grzecznie zaakceptuję go jako swojego wybawcę.

Uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie.

- Masz rację. Mogłam trafić gorzej. - Zakpiłam.

Nie zdążyłam zareagować, bo w ułamku sekundy znalazł się nade mną, kilka centymetrów od mojej twarzy, opierając ręce po obu stronach mojej głowy i przygważdzając ciałem do sofy.

- Zadziwia mnie pewność z jaką wypowiedziałaś te słowa. - Cicho wypowiedział mi do ucha. - Czyżbyś uważała mnie za niegroźnego? - Czułam jego gorący oddech na skórze. Był zdecydowanie za blisko. Wziął głęboki wdech nosem tuż przy mojej szyi i wydał z siebie ledwo słyszalny pomruk.

Przeszły mnie ciarki.

Odsunął się lekko, chwycił mnie za brodę i zmusił bym na niego spojrzała. Ściskał mnie trochę mocniej niż to było konieczne. - Pozwól, że przypomnę Ci, że to ja tu jestem panem i nie akceptuję nieposłuszeństwa. Nie lubię też pyskowania. Ale jeśli jednak zdecydujesz się mi sprzeciwiać, musisz liczyć się z konsekwencjami.

Nagle puścił mnie, wyprostował się i spojrzał na mnie z góry.

- Rano zjesz ze mną śniadanie. Przyjdę po Ciebie o 8. Liczę, że będziesz już wtedy gotowa do wyjścia.

Nim zdążyłam przełknąć ślinę, wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Na powrót wpatrzyłam się w ogień.

Czyli zostałam ptakiem zamkniętym w złotej klatce.

Już nie potrafiłam powstrzymywać łez. Płynęły strumieniem po mojej twarzy.

A ja jak głupia myślałam, że nie będzie tak źle.


BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE!

MAM NADZIEJĘ, ŻE ZOSTANIESZ ZE MNĄ NA DŁUŻEJ :)

ZACHĘCAM RÓWNIEŻ DO POZOSTAWIENIA KOMENTARZA :)

Mroczniحيث تعيش القصص. اكتشف الآن