*niestety do opowiadania wkradły się błędy, więc jak cos zauważycie to piszcie proszę!*
- Hej, Lydia, hej- słyszałam jakieś szepty, jakby przez mgłę.
- Mhmmm, jeszcze pięć minut mamo..
- Jako mamo, o czym ty do mnie gadasz?- odpowiedział znajomy głos- dobra nieważne, słuchaj, za pół godziny będą Allison i David, czekaj jak oni mieli na nazwisko? Chyba Hennig? Tak, chyba taak.
- Heniek? Jaki Heniek? O czym ty do mnie mówisz?
- Nie Heniek głupolu, tylko HENNIG, TWOI NOWI PRZYSZYWANI RODZICE- ktoś niemal wykrzyczał przez śmiech.
Nagle wstałam jak poparzona. Faktycznie dzisiaj przyjeżdżają Dallison! (*tak nazwałam Allison i Davida, możecie macie jakieś inne propozycje?*) Czekaj, która jest godzina? 8?! Przecież oni przyjeżdżają dopiero o 10. I w tym momencie usłyszałam śmiech przyjaciółki, to ona mnie obudziła.
- Gdybyś widziała swoją minę! Bezcenna!
- Ughh zabije cię!
W tym momencie wstałam i rzuciłam w Susan poduszką i tak właśnie rozpoczęła się nasza wojna. Biegałyśmy po całym pokoju i rzucałyśmy w siebie czymkolwiek popadnie przez najbliższe 40 minut. Na nasze nieszczęście do pokoju weszła pani Morginster. Zupełnym przypadkiem dostała poduszką w twarz, naprawdę tego nie planowałam.
- Dziewczynki! Co tu się wyprawia?
Nie wydawała się zła, bardziej zdziwiona. W tym momencie schyliła się i.. rzuciła we mnie poduszką!
- Przepraszamy proszę pani- powiedziałyśmy razem, zwijając się ze śmiechu.
- Dobrze, dobrze. Lydia, a ty czemu jesteś jeszcze w piżamie?- wydawała się naprawdę zdziwiona.
- Jak to, przecież jest dopiero 8:40, mam jeszcze ponad godzinę.
- Nie Lydia, nie jest 8:40, jest 9:40! Dzisiaj była zmiana czasowa w nocy i zegary są do tyłu o godzinę.
- O Boże, przecież ja się nie wyrobię, mam tylko 20 minut.
Poszłam się jak najszybciej przebrać. W pośpiechu wybrałam jasno żółtą sukienkę, katanę tego samego koloru, lecz innego odcieniu i białe buty. Dobrze, że już wczoraj zaczęłam planować swój strój. Poszłam do komody, którą traktowałam jak toaletkę i zaczęłam się malować. Nie maluję się jakoś mocno, mój makijaż składał się z korektora, pudru, żelu do brwi, różu, tuszu do rzęs, lekkiego rozświetlacza i lekko koloryzującego błyszczyku. Zajął mi on może z 10 minut. Włosy ułożyłam w połowie w rozpuszczone, a z drugiej połowy zrobiłam dwa kucyki, które przewiązałam dwoma żółtymi wstążeczkami. Kiedy skończyłam poranną rutynę spakowałam kosmetyczkę i resztę rzeczy do walizki. W trakcie mycia zębów usłyszałam Susan.
- Lydia, Lydia, przyjechali już, chodź szybko!
- Już, daj mi sekundę, tylko dokończę myć zęby.
Susan zniknęła za rogiem, a ja zostałam sama. Szczerze, strasznie się stresuję. A co jeśli jednak im się nie spodobam i mnie oddadzą z powrotem. A nie chcę udawać kogo innego, niż jestem. Powinni mnie pokochać taką jaką jestem. Momentalnie popatrzyłam w lustro i ujrzałam swoje odbicie. Stwierdziłam, że chcę coś w sobie zmienić. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam się za brzydką czy coś, ale nowa rodzina, nowe miasto, nowa szkoła zasadniczo wszystko nowe to ogromna zmiana. Postanowiłam, że przefarbuje włosy (*zgadujcie jaki kolor wybrała Lydia!!*). Z zamyślenia wyrwała mnie Susan, znowu.
- Hej, wszystko okej? Wszyscy czekamy na ciebie.
- Tak, tak, tylko musiałam przemyśleć parę spraw.
Przyjaciółka mnie przytuliła. Będzie mi jej strasznie brakowało. Poszłam odłożyć szczoteczkę do walizki i razem ze wszystkimi rzeczami i Susan wyruszyłam w stronę głównego wejścia. Gdy przyszłyśmy pani Morginster rozmawiała z dwójką dorosłych, kobietą z długimi, pięknymi, blond włosami i niebieskimi oczami, była naprawdę śliczna, miała niebiańską urodę oraz z mężczyzną o brązowych włosach i takim samym kolorze oczu. Gdy mnie zauważyli, uśmiechnęli się i zaczęli iść w moją stronę.
- Cześć kochana- powiedziała blondynka spokojnym, lecz lekko podekscytowanym tonem i przytuliła mnie.
Zdziwiłam się lekko, ale odwzajemniłam ucisk. Od kobiety biło takie ciepło i radość. Niemal popłakała się kiedy mnie ujrzała. Mężczyzna tylko się uśmiechnął i również się przytulił, wydawał się naprawdę przyjemny człowiekiem.
- Jesteś taka liczna skarbie- powiedziała kobieta, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
Po 30 minutach rozmowy i ustalaniu wszystkiego, moi "rodzice" poszli podpisać niezbędne papiery do adopcji, a ja miałam czas żeby pożegnać się z Susan. Wiedziałam, ze to będzie ciężkie.
- Słuchaj Lyd, pamiętaj, że będziemy się odwiedzać i zawsze możesz do mnie napisać, tak? Jesteś dla mnie najważniejsza, a to spełnienie twoich marzeń. Obiecaj mi jedną rzecz. Obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Jasne kochana, dobrze wiesz, że będziemy przyjaciółkami na dobre i na złe.
Po policzku zaczęły mi spływać łzy. Sama nie wiem czy to ze szczęścia, czy ze smutku. Chyba z obydwóch powodów. Przytuliłam Susan najmocniej jak potrafiłam. Nie wiem ile czasu tak stałyśmy, ale z ucisku wyrwały mnie znajome głosy Allison i Davida. Odsunęłam się powoli od przyjaciółki i uśmiechnęłyśmy się do siebie. Gdy przyszli tylko się do mnie uśmiechnęli, widziałam ich szczęście w oczach.
- Chyba to już czas.. Będę za tobą strasznie tęsknić.. Odwiedzaj mnie najczęściej jak tylko możesz. Do zobaczenia Susan..
Przytuliłam ją ponownie. Po chwili wyszłam z budynku i wyruszyłam razem z Dallison w stronę ich auta. Gdy wsiadłam usłyszałam tylko głos.
- Wszystko dobrze Lydia?- zapytać David
- Tak tak, bardzo się cieszę, tylko wiecie co? Jestem strasznie śpiąca, mało spałam w nocy. Mogłabym się chwilę przespać?
- Jasne.
Z jednej strony byłam strasznie szczęśliwa, a z drugiej smutna. Mimo to wiedziałam, że podjęłam bardzo dobrą decyzję, sama nie wiem czemu. Jakoś ciągnęło mnie do tego miasta. Nim się obejrzałam, wpadłam w objęcia Morfeusza.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*- wtrącenia od autorki.
Hej, hej, hej!! Jak wam się podoba? Bo mi bardzo. Dzisiaj wieczorem postaram się dodać kolejny rozdział, a wam życzę miłego dnia!
ps. wolicie krótkie, czy długie rozdziały? Tamten był na około 480 słów, a ten jest o 400 więcej! A może wolicie jeszcze dłuższe?
Co sądzicie o Allison i David'zie?
YOU ARE READING
A co jeśli?
FanfictionJedna sytuacja, jedna decyzja zmieniła jej życie o 180°. Fan fiction oparte na Henry Danger.