Epidemia

9 2 1
                                    

Na świecie wybuchła epidemia, nieznany wirus przemieszcza się drogą powietrzną. Większość krajów pod wpływem dużej ilości zarażonych wprowadziła ograniczenia.
Koniecznością jest zasłanianie ust i nosa oraz częste mycie rąk.

Gospodarka słabnie, jest więcej zarażonych nich wolnych miejsc w szpitalach. Po wielu nieudanych próbach leczenia zarażonych następuje zgon, tylko jedna osoba na milion wychodzi z choroby cało.

Wszystkie państwa łącza siły żeby znaleźć lekarstwo i zapobiec pandemii, ale bez skutecznie.

W ciągu roku umiera połowa populacji, rząd Rosji zaczął pracować nad lekarstwem podejmując różne eksperymenty na osobach odpornych na wirusa.

Rosja wynalazła szczepionke która działa i zwalcza objawy wirusa, szczepionka została wysłała po różnych  krajach, zaczęła się masowa produkcja lęku.

W ciągu dziesięciu miesięcy udaje się zaszczepić prawie wszystkich ludzi żyjących na świecie.

Minęły trzy miesiące od momentu zapobiegnięcia pandemii, ludzie wrócili do normalnego życia, zostały z powrotem otwarte lotniska, szkoły galerie.

Aktualnie...

*fakty w telewizji*
- Wykryto w kolejnej osobie zaszczepionej napad agresji i chęć pogryzienia drugiej osoby...

Podchodzi mama do syna oglądającego telewizję na kanapie
- Nadal to oglądasz? - pyta mama, całując syna w czoło.
- Tak, jest kolejna osoba... - mówi syn oglądając cały czas telewizję.
- Gdzie tym razem? - pyta mama przystając obok syna.
- Blisko nas - mówi syn
- A co jeśli nas to złapie ? - dodaje syn
- Przestań wierzyć we wszystko co mówią w telewizji - mówi mama wychodząc z domu do pracy.
- Jak wrócę to ugotuje ci twoje ulubione danie - mówi uśmiechnięta mama stojąca w drzwiach.
- Dobrze mamo, kocham cie - mówi syn patrząc na mame z kanapy.
- kocham cię - mówi mama wychodząc z domu zamykając dzwi za sobą.

*Kilka godzin później*
Syn próbuje dodzwonić się do mamy, która skończyła pracę i już dawno powinna być w domu.

- Numer niedostępny, spróbuj później - operator  w telefonie.
- Mamo gdzie jesteś, odbierz - mówi zaniepokojony syn pod nosem.

Po kilku nieudanych próbach dodzwonienia się do mamy, syn postanawia wyjsc na dwór.

Na dworze panuje chaos, stłuczki aut, płonące domy, krew na ulicy, duży czarny dym pochodzący z centrum miasta widziany z daleka.

Syn stoi na środku drogi zamurowany, słyszy strzały w domu obok, po prawo słychać wołanie o pomoc, po kilku sekundach ustaje, syn postanowił zorientować się co się dzieje, ruszając w kierunku poruszającej się wolnym tempem grupki osób idących wprost na niego.

Gdy syn jest już wystarczająco blisko, pyta
- Przepraszam co się dzieję? - pyta dosyć głośno zatrzymując się.
Nie dostał odpowiedzi
- Halo przepraszam o co chodzi? - pyta syn jeszcze głośniej.
Nadal nie otrzymał odpowiedzi.

Jeden mężczyzna który zbliżył się wystarczająco blisko chłopca, rzucił się na niego, chłopak chciał sie uwolnić ale sie przewrócił razem z mężczyzną.
*Strzał*
Mężczyzna pada na bok, krew od strzału w głowę rozprysnęła się na twarzy chłopca.

*Padają kolejne strzały*
Cała grupa grupa zakrwawiona pada na ziemię.
Do chłopca podbiega inny mężczyzna łapie za bluze i podnosi mówiąc
- Czy nic ci nie jest ? Jesteś cały? - pyta mężczyzna sprawdzając chłopca.
- Słyszysz ? Ugryzł cie? - pyta mężczyzna sprawdzając czy chłopiec został ugryziony.
- T-t-ty ich zabiłeś... - mówi chłopiec jękając sie przy tym.
- Tak zabiłem, albo oni albo my, a teraz chodźmy już zanim będzie ich tu więcej - mówi mężczyzna zabierając chłopaka z miejsca.
- Moja mama, nie wiem gdzie jest, nie wróciła do domu, nie odbiera telefonu - mówi przerażony chłopiec.
- Słuchaj twoja mama może już nie żyć - mówi mężczyzna zabierając chlopaka do auta.
- Nigdzie nie jade - mówi chłopiec stając przy aucie mężczyzny.
- No dobra, jak chcesz możesz tu zostać i poczekać na resztę osób - mówi mężczyzna wchodząc do samochodu.
- To jak? - dodaje po chwili mężczyzna.
Po zastanowieniu się, chłopak siada do auta z mężczyzną.
- Dobry wybór - mówi mężczyzna.

Mężczyzna uruchomił silnik i ruszył.
- Co tu sie dzieję? - pyta chłopiec patrząc przez uchyloną szybę.
- Sam nie wiem, siedziałem spokojnie w domu, oglądałem mecz i piłem piwo, po chwili usłyszałem krzyk mojej małej córeczki - mówi mężczyzna ze łzami w oczach.
- Gdy poszedłem sprawdzić co sie stało...  zobaczyłem jak moja żona klęczy przy córce odgryzając jej tętnice - mówi mężczyzna z wielkim trudem.
- Musiałem to zrobić po prostu musiałem, rzuciła sie na mnie... - mówi mężczyzna płacząc.
- Chcialbym żeby to był jebany sen - dodaję mężczyzna wycierając łzy.
- Ja też - mówi chłopiec smutnym głosem.
- Zobaczyłem cię z okna i to że sie do ciebie zbliżali, wyciągnąłem broń z komody i wyszedłem - mówi mężczyzna wyjeżdżając z miasta.
- Kim oni są? - pyta chlopiec.
- Nie wiem, ale na pewno nie są to już ludzie - mówi mężczyzna
- Skąd wiesz, że moja mama nie żyje? - pyta chlopiec patrząc na mężczyzne.
- Nie wiem tego - mówi mężczyzna patrząc przed siebie.
- Dlaczego tego nie sprawdzimy? - pyta chlopiec ze łzami w oczach.
- W mieście wybuchła panika, na ulicach jest prawdziwa rzeźnia, mielibyśmy marne szanse na  przetrwanie, żeby tylko sprawdzić czy udało jej się przeżyć - mówi mężczyzna wyjeżdżając na autostradę.
Chłopak się rozpłakał
- Nie płacz, wszyscy coś straciliśmy - mówi mężczyzna patrząc na chłopca.
- W ogóle jak masz na imię? - pyta mężczyzna.
- Leon - mówi chłopiec przestając płakać.
- Dawid - mówi mężczyzna wystawiając rękę do chłopaka.
- I co teraz ? - pyta chlopiec podając  rękę mężczyźnie.
- Nie wiem - mówi mężczyzna.
- Nawet nie jestem pewny czy sami się zaraz nie staniemy tym czymś- dodając po chwili.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

EpidemiaWhere stories live. Discover now