2. Chcę odzyskać normalne życie

Zacznij od początku
                                    

—We własnej, skromnej osobie— mruknęłam, unosząc delikatnie, niemal niewidocznie jeden kącik ust. Alex spojrzał na mnie, a następnie zatrzasnął mi drzwi od swojego domu. Mówiąc, że byłam w szoku to naprawdę mało powiedziane. Prychnęłam prześmiewczo pod nosem, a następnie zaczęłam uderzać pięścią w drzwi. Jeżeli myśli, że mnie tak po prostu spławi to jest w błędzie— Alex, jeżeli nie otworzysz mi tych cholernych drzwi to przysięgam, że je wywarzę! — krzyknęłam. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły, a mój przyjaciel spojrzał na mnie z wyrzutem. I gdyby ktoś spojrzał tak na mnie kilka lat temu to prawdopodobnie bym się rozpłakała, ale nie teraz. Splotłam ramiona na klatce piersiowej i uniosłam wyżej brodę. Zaciskałam zęby z całej siły i zwęziłam złowrogo oczy.

—Po co tu przyszłaś, Ashley? — zapytał, a ja poczułam się jakby ktoś z całej siły kopnął mnie w brzuch— Przez prawie dwa lata nie odezwałaś się do mnie ani słowem, nie zadzwoniłaś, nie napisałaś nawet cholernej wiadomości na święta. Teraz przychodzisz do mnie i oczekujesz, że rzucę ci się w ramiona? Nawet się nie pożegnałaś przed wyjazdem.... Co ja pieprzę o pożegnaniu, skoro ty nawet nie raczyłaś mi powiedzieć, że wylatujesz z kraju— prychnął, a ja stałam naprzeciw niego i patrzyłam prosto w jego oczu. Miałam ochotę się rozpłakać albo chociażby powiedzieć mu, żeby przestał, bo każde jego słowo było jak igła wbijana w moje serce. Ale on miał cholerną rację. Dlatego stałam udając kompletnie niewzruszoną jego wywodem i mocno wbijałam paznokcie z wewnętrzną część swojej dłoni, aby nie pokazać słabości.

—Alex, kurwa, to naprawdę nie było tak jak sobie myślisz...— westchnęłam i mimowolnie wywróciłam oczami, co w obecnej sytuacji było nieodpowiednie. Ale kiedy ja zrobiłam coś co było odpowiednie?

—To jak było, Ashley? — zapytał choć obydwoje wiedzieliśmy, że miał rację. Miał rację z każdym wypowiedzianym słowem. I chyba to bolało mnie najbardziej. Ale byłam cholerną egoistką i nigdy się do tego nie przyznam. — Ty już nawet nie przypominasz mojej Ashy. Ją trzeba by było siłą zmusić do założenia sukienki, a w szpilkach by się zabiła. Makijaż? Prawdopodobnie bezdomny na ślepo lepiej by się pomalował niż ty. Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Ashy? — nadal pewnie wpatrywałam się w jego oczy, a on intensywnie wpatrywał się w moje tęczówki. Czułam się, jakby chciał zajrzeć do mojej duszy i poznać wszystkie moje tajemnice. Między nami ponownie zapanowała cisza, a napięcie wciąż wisiało w powietrzu. Alex głośno westchnął, a następnie prychnął i zaśmiał się pod nosem— Nadal jesteś tak samo uparta.

—To się nie zmieniło— mruknęłam, gdy Alex spoglądał na mnie z góry z uniesionymi brwiami.

—Co ja mam ci powiedzieć, Ash? — zapytał cicho, a następnie przetarł twarz dłońmi. — Strasznie zabolała mnie twoja decyzja, ale trzeba było się z nią pogodzić. Było minęło. I chociaż nie jesteś już tą samą Ashy i olewałaś mnie prawie przez dwa lata to zawsze będziesz moją suką. — posłałam mu szeroki uśmiech, którego już nie dałam rady powstrzymać. Podeszłam krok bliżej dość niepewnie, a Alex szeroko rozłożył ręce. Wpadłam w jego ramiona, a znajomy zapach drażnił mój nos. — Poza tym, nikt lepiej nie opowie mi o gorącym romansie słynnej Ashley Hood i seksownego Daniella Lopeza niż sama Ashley Hood.

***

Pokręciłam z niedowierzaniem głową i przygryzłam lekko swoją dolną wargę. Czas, który spędziłam dzisiaj z Alex'em naprawdę dobrze mi służył. Zdecydowanie tęskniłam za nim i jego głupimi tekstami. Dodatkowo, podczas tej kilkugodzinnej wizyty zdążyłam dowiedzieć się dosłownie wszystkiego co wydarzyło się przez te prawie dwa lata mojej nieobecności. Alex zdecydowanie był największą plotkarą w całym Miami.

Weszłam po kilku drewnianych schodkach do góry, a następnie pociągnęłam za drzwi do domu, które okazały się być otwarte. Zmarszczyłam brwi, a następnie nieco niepewnie ruszyłam do salonu, z którego dobiegały głośne rozmowy. Spojrzałam na rodziców ze znakiem zapytania wymalowanym na twarzy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że po dosłownie całym pomieszczeniu walały się kartony podpisane moim imieniem.

Pokochaj mnie jeszcze raz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz