🔥"PORWANY" KSIĄŻĘ 🔥

Zacznij od początku
                                    

         Drzwi odtworzyły się z łomotem. Nie widziałam, kto dokładnie pojawił się w sypialni. Słyszałam jedynie kroki co najmniej dwóch osób oraz brzdęk mieczy. Być może byli to żołnierze lub jacyś lordowie. 

- Po co mnie tu ciąłeś Glozelle? - warknął głos, którego rozpoznałabym wszędzie. Lord Sopespian we własnej, obrzydliwej postaci. Zacisnęłam pięści i ostrożnie uchyliłam drzwiczki. 

- Książę uciekł zanim się pojawiliśmy, więc słuszne jest stwierdzenie, że uciekł - powiedział mężczyzna, który był nazwany Glozelle. Słysząc słowo" książę" poczułam fale strachu. 

- A co mi do tego?- zapytał Sopespian z kpiną- Sugerujesz, że to ja pomogłem mu? 

- Nic nie sugeruje, po prostu miałem...byłem przekonany, że będziesz chciał się jeszcze bardziej podlizać Mirazowi i pomożesz nam odnaleźć tajne przejście w tym pokoju- wyjaśnił ten drugi.

- Mam lepsze, rzeczy do roboty, niż szukanie przejść w pokoju jakiegoś nastoletniego księcia. Wiesz chyba, że za niedługo odbędzie się mój ślub z księżniczką Lydią.- Glozelle prychnął pogardliwie w jego stronę i gdzieś powoli podszedł... Chyba w stronę...szafy. Wstrzymała oddech, modląc się w duchu by mężczyzna odszedł. Strach jaki mnie wtedy ogarnął, sprawił iż moje dłonie zaczęły się trząś. Z każdą sekundą w moim brzuchu robił się supeł. 

- Co to jest?- zapytał Sopiespian.- Generale proszę zobaczyć- powiedział

- Wygląda to jak skrawek jakiegoś materiału- oznajmił generał i odszedł od szafy- I to najwyraźniej kobiecego materiału- dorzucił z przekąsem. Zamarłam. Skrawek mojej sukni nadal tkwił na strzale. Najgorsze jest to, że lord może go rozpoznać. Rozpaczliwie błagałam bogów, by sprawili aby żaden z nich nie rozpoznał w nim mojej wieczornej kreacji. 

- Skądś go kojarzę- powiedział lord - Pokażmy go Mirazowi. 

- Chcesz go jeszcze bardziej zdenerwować?-warknął tamten- I tak jest na nas wściekły, za to że nie zabiliśmy jego piekielnego bratanka! Zresztą zrób co chcesz- rzucił i odszedł. A przynajmniej na to wyglądało. Po paru minutach i lord postanowił opuścić komnatę niedoszłej ofiary mojego wuja. 

       Kiedy byłam pewna, że nikogo nie ma w pobliżu wyszłam z ukrycia. Podeszłam od łóżka mojego kuzyna i spojrzałam na nie oczami pełnymi łez. Nie mogłam pojąć dlaczego on chciał go zabić, przecież to nie miało by sensu. Może się przesłyszałam i wcale nie chodziło o Kaspiana, który teraz pewnie śpi w swoim łożu śniąc o swoich narnijskich bzdurach. Pomimo tego w co chciałam wierzyć, racjonalna strona wiedziała, że mój kuzyn jest teraz daleko od zamku a mój wuj rozkazał go zabić. Ból jaki poczułam w tym momencie kompletnie sparaliżował mój racjonalizm. Upadłam na podłogę i zaczęłam cicho płakać. Zakryłam twarz dłońmi. Chciałam się uspokoić. Jednak tego było za wiele. Mój idiotyczny ślub, rozstanie z Will'em, ucieczka Kaspiana, rozkaz wuja...To wszystko nie miało prawa się wydarzyć, ale się stało niszcząc mnie. Co się teraz stanie ze mną? Gdzie jest mój kuzyn i co teraz robi? Dlaczego brat mojej matki chciał zabić mojego kuzyna? Te pytania kotłowały mi się w głowie. Jednak odpowiedzi na nie nie mogłam znaleźć. Jak na złość wszystko musiało rozwalić się akurat teraz. 

|| ⚔ ⚔⚔ || 

          Szłam korytarzem prowadzącym do komnaty rzekomego doktora Korneliusza. Był on bliskim przyjacielem oraz opiekunem Kaspiana. Szczerze mówiąc szukałam go tylko z jednego powodu. Musiał on coś wiedzieć o jego ucieczce. Mijałam kolejny zakręt, kiedy na kogoś wpadłam. Na moje nieszczęście było to mój wuj. Mężczyzna spojrzał na mnie i  delikatnie się uśmiechnął. Wbrew temu czego dowiedziałam się o nim wczoraj, uśmiechnęłam się sztucznie. 

- Właśnie cię szukałem Lydio- powiedział, a ja spięłam się odrobinę. Czyżby rozpoznał on od kogo należał skrawek, który znaleźli wczoraj jego ludzie.- Bałem się, że i ciebie porwali- dodał i objął mnie.

- Porwał?! Dlaczego ktoś miałby mnie porwać?-zapytałam rozbawiona.

- Jeszcze nie słyszałaś tego co spotkało Kaspiana?- zapytała z udawaną troską, którą teraz potrafiłam rozpoznać. Zmarszczyłam brwi i odeszłam od wuja. 

- Właśnie go szukałam- wyznałam- Miał mi przedstawić swojego opiekuna, którego bardzo ceni- dodałam

-Wczorajszej nocy został brutalny porwany- odpowiedział mi. Moje brwi ze zdziwienia podniosły się. 

-Kto miał czelność porywać przyszłego władcę?- zapytałam.

- Właśnie idę przesłuchiwać podejrzanego, którego udało nam się złapać podczas pościgu- rzekł wuj- Może masz ochotę mi towarzyszyć?

Przez chwile się wahałam. To mogła być pułapka, do której mężczyzna chcę mnie złapać. Zgadzając się na to dawałam na siebie wyrok śmierci, jednak to rzuciło by mu się w oczy. Mógłby mnie podejrzewać, a to byłoby gorszę. 

- Oczywiście, że tak- przytaknęłam- Zbrodniarz musi zapłacić za swoje przewinienie- dodałam dumnie i uniosłam głowę.

- Twoja matka byłaby z ciebie dumna Lydio- odparł wuj - A teraz chodźmy. Nie ma czasu do stracenia.

Ruszyłam za nim. Po mimo tego jak bardzo tego nie chciałam. Niewinny człowiek zginie, przez to aby on mógł bezpiecznie nosić się po królestwie jako troskliwy i dobry wuj.  Sama myśl o tym sprawiała, że miałam ochotę krzyczeć jednocześnie płacząc. Stojąc przed drzwiami do sali obrad za wahałam się. Jednakże było już za późno na ucieczkę. Wzięłam duży wdech powietrza i razem z wujem weszliśmy do sali.

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz