Po turnieju wszystko się zmieniło. Harry zaczął być ostrożniejszy i bardziej zamknięty w sobie. Jedyne na czym mu zależało to przetrwanie wakacji i powrót do hogwartu.
Kiedy wybiła północ w jego urodziny i zaczęły się zlatywać listy i prezenty, ale chłopak nie otworzył żadnego z nich. Był zbyt przerażony, że ktoś podrzucił mu świstoklik. Kiedy sowy przestały przylatywać, a on zaczął się szykować do spania zerwał się wiatr, którego Harry wiedział, że nie zapomni już nigdy. To były skrzydła smoka i czarnowłosy był pewny, że jest to rogogon.
"Dostaję paranoi" pomyślał, ale mimo wszystko podszedł do okna, przez które ujrzał smoka, a dokładnie rogogona (co więcej Harry był pewny, że to ten sam, którego spotkał na turnieju, ale podejrzewał, że to dlatego, że widzi rogogona drugi raz w życiu i nie ma pojęcia, czym mogłyby się różnić) lądującego w ogródku za domem Dursleyów. Ze smoka zsiadła zakapturzona postać.
- Zostań tu- powiedziała postać do smoka głosem cichym, kojącym i o dziwo kobiecym.
Zakapturzona kobieta zwróciła się w stronę domu i (jakby wcale nie wylądowała ogromnym smokiem na ogródku) skierowała się w stronę drzwi.
Harry zszedł niepewnie na dół, ściskając w dłoni różdżkę.
- Jak rozumiem pozostałych mieszkańców nie ma?- spytał kobiecy głos i chłopiec ujrzał dziewczynę o bladej twarzy, blond włosach i przenikająco błękitnych oczach pijącą spokojnie herbatę (którą zapewne wyczarowała, ponieważ Harry był pewny, że nie schodził po schodach na tyle długo, żeby zdążyła ją zaparzyć).
- Nie- powiedział cicho.- Kim jesteś?
- Gdzie moje maniery?- na twarzy dziewczyny pojawił się promienny uśmiech.- Ariana Evans, będę uczyć w tym roku obrony przed czarną magią. Przyjechałam zabrać cię do hogwartu.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?
- Powinieneś dostać sowę zawiadamiającą o moim przyjeździe- zdezorientowana dziewczyna zmarszczyła śmiesznie nos, ale zaraz uśmiech wrócił jej na usta.- podejrzewam, że po ostatnich wydarzeniach jestem w stanie zrozumieć twoją ostrożność. Co powiesz na to, abym najpierw ja dotknęła listu, abyś wiedział, że nie został w żaden sposób zaklęty?
Jej ciepły, kojący głos wydawał mu się tak dziwnie znajomy, a jej matczyny uśmiech sprawił, że jedyne na co mógł się zdobyć było lekkim skinięciem głową i podążeniem za Arianą z mieszanymi uczuciami, ale także z dziwnym ciepłem w sercu.
Kiedy dotarli do pokoju chłopca, Ariana wzięła do ręki pierwszy list i podała go Harremu.
- Zapewne masz dużo pytań. Odpowiem jeśli będę mogła...
- A jeśli nie będziesz mogła?- spojrzał na nią podejrzliwie, ale otworzył list.
- W takim wypadku będziesz musiał poczekać jeszcze trochę na odpowiedź. Ale w swoim czasie dowiesz się wszystkiego, nie mam zamiaru ukrywać przed tobą prawdy.
- W takim razie, co to jest za smok?- spytał zaciekawiony i zajął się rozpakowywaniem paczki, którą mu podała.
- Jestem pewna, że go pamiętasz. Nazywa się James, ale zazwyczaj wołam na niego Jamie. Spotkałeś go już na turnieju, z tego co się orientuję.
- To jest twój smok?- spytał nie dokońca zadowolony, że jednak miał racje i to dokładnie ten smok, który próbował go zabić na turnieju.
- Owszem. Mam nadzieję, że nie masz mu za złe jego zachowania na turnieju. Wykonywał tylko swoje zadanie, którym było chronienie jaja. Wbrew pozorom na codzień wcale nie jest agresywny.
- Próbował mnie zabić- mruknął Harry
- Co najwyżej trochę poturbować. Jamie bardzo poważnie podchodzi do powierzonych mu zadań, ale jest nauczony, żeby nie zabijać bez wyraźnej komendy. Mam go od jaja i jeszcze nigdy nie było z nim problemów.
- Czemu nie oddałaś go do rezerwatu?- spytał zdziwiony chłopak.- Smoki nie powinny przebywać poza nimi.
- Na codzień Jamie żyje w Rumunii i jeśli mnie przy nim akurat nie ma, zajmuje się nim Charlie Weasley. Nie byłabym w stanie go oddać. To jedyne co mi pozostało po moim tacie.
Poraz pierwszy tego wieczoru dziewczyna nie była wesoła. Wręcz przeciwnie, w jej oczach widać było głęboki smutek i żal po stracie.
-Razem z moją mamą oddali życie walcząc z Voldemortem jak byłam mała- powiedziała cicho zaciskając rękę na małym, srebrnym medalionie zawieszonym na jej szyi.
- Przykro mi...- powiedział cicho Harry, który pierwszy raz w życiu poczuł się w pełni zrozumiany.
Resztę listów i paczek otworzyli w ciszy dzieląc się słodyczami, które Harry dostał na urodziny. Ostatnim listem był ten od Dumbledorea, zapowiadający przybycie Ariany.
Chłopak spakował swoje rzeczy i podążył za Arianą do miejsca gdzie spokojnie leżał smok. Dziewczyna przyczepiła jego kufer oraz klatkę Hedwigi (która poleciała sama, ponieważ podróż na smoku mogłaby być dla niej niepotrzebnie stresująca) z tyłu dziwnego siodła i wsiadła na smoka.
- Dasz mu jeszcze jedną szansę?- spytała podając mu rękę.
Harry uśmiechnął się i z mała pomocą wsiadł na smoka, po czym ruszyli w stronę Hagwartu.
आप पढ़ रहे हैं
Miss Malfoy
फैनफिक्शनHarry był częścią czarodziejskiego świata już od 4 lat. Po śmierci Cedrica wraca do Hogawartu aby zmierzyć się z prawdą, która była przed nim zatajana całe jego życie. (prawie canon przez pierwsze 4 części... później wyjechał na wakacje)