18. Wielka bitwa cześć 2: Walka.

66 7 7
                                    

Luna pędziła w dół, gdy moc obu klacz złączyła się. Wiedziała, że nikt nie poradzi sobie z potęgą tych kamieni. Były zbyt potężne.

Na czole Sunset pojawił się pot, tak samo jak u Sunlight, nie mogła dużej utrzymać mocy. Jeśli, by przerwała zniszczyło, by to ją i połowe zamku. Szybko odskoczyla mierząc zaklęcie w storę wroga. Jednak tamta odparła je. Luna wylądowała, swoje pokaleczone skrzydła schowała, wszyscy stali wpatrzeni w siebie. Na dworze słychać było burze oraz odgłosy walki. Mroczna władczyni wyrzuciła z siebie mrok pochłaniający wszystko. Nie słychać już było kapania wody z dachu, ani tego, iż ktokolwiek się zbliża idąc powoli po kałużach znajdujących się na mokrym dywanie. Słychać było za to śmiech, mroczny i przerażający.

Na ulicach Canterlotu nadal trwała walka, raz zwycięstwo przychylało się na storę pod dowództwem Dark Crystala, a raz na stronę wroga. Były momenty, gdy kucyki z Ponyville stały otoczone, ale i też takie, gdy wojownicy z kamienia usiłowali się wycofać. Właśnie w takich momentach ukazywała się nowa postać. Tajemnicza czarna klacz z fioletowo- białą grzywą. Ściągała hełm wykrzykując rozkazy, przez jedne jej oko przwchodziła blizna, a ucho miała postrzębione, spogladała na wrogów nie tyle z pogardą ile z gniewem. Dark Crystal ją rozpoznał, a krew zaczęła buzować mu w żyłach, gdyż nową kapitan wojsk Mrocznej była jego dawną jedną z najlepszych kadetek. Sam osobiście ją szkolił. Ich spojrzenia się spotkały, a ona obdarowała go drwiącym uśmiechem.

-Witam Pana, dezertera kapitana- zadrwiła z niego, gdy ich miecze się zkrzyżowały. On nie widział już nikogo innego oprócz niej. Wiedział, że jest potężnym przeciwnikiem i nikogo innego sam nawet, by nie posłał na to stanowisko. Klingi się odbiły. Zrobiła pirłet w powietrzu po czym zamach. Bez najmniejszego problemu odparł jej atak.

-Dawna uczennica na tak wysokim stanowisku. Kto, by pomyślał? Jesteś dobra, ale nie aż tak. Nigdy nie bierzesz na poważnie przeciwnikia, po prostu bawiąc się z nim.

-Teraz radzę sobie doskonale bez zdrajcy nauczyciela!- Warknęła na niego, a okropny grymas wykrzywił jej twarz.

-Nigdy nie myślałem, że mam aż tak krobrną uczennice!- Zaśmiał się jej w twarz.

-Dosyć!- atak unik, ponowny unik, pirłet i szarża. Ich doskonała wlaka wydawała się dopełniać, wyglądali jakby tańczyli w rytm bitwy. To był piękny balet, niekiedy ktoś spoglądał na nich z zdziwieniem. Uczeń i nauczyciel.

- Nie zdradzisz swojej królowej prawda? Przecież dostałaś tak wspaniałe stanowisko, jesteś wierna niczym pies!- Ostatnie słowa wypluł z pogardą, dopiero teraz dotarło do niego to co powiedział jednak nie chciał tego cofnąć za to zauważył jak klacz kładzie po sobie uszy i z szokiem wpatruje się w niego. Teraz uświadomił sobie, że wokół nich trwa bitwa. Kucyki z Ponyville i innych miejscowości nie potrafiły walczyć nawet ich broń była prowizoryczna. Z letargu wyrwała go ona.

- Nic o mnie nie wiesz- wydawała się szeptać.

- To nie prawda!- Przestali walczyć chociaż wokół nich nadal rozgrywały się krzyki, uniki oraz ciosy. Dark Crystal bał się przegranej, jeśli by ją przekonał do przejścia na dobrą stronę może wojsko poszło, by w jej ślady.

-Jak to nie?! Nawet nigdy nie mówiłeś do mnie po imieniu. Nigdy!- Jej miecz mieżył w jego kierunku, jednak po chwili opuściła go.- Powiedz! Powiedz moje imię!- Krzyczała na niego, oczy zaszły jej łzami, była nie tylko wściekła, ale i smutna, rozdarta.

Patrzył na nią, gdy przed nosem przeleciała mu strzała, gdy zrobił unik jak ktoś go zaatakował. Ona po prostu stała. Obejrzał się za siebie. Jego wojsko otoczyli. Za mało ich. Oby w zamku poradzili sobie lepiej.

-Proszę!- Szepnęła- błagam.- Po jej pyszku spłynęły łzy, podszedł do niej zapominając o całym świecie, nawet o Starlight.

W tym samym momencie Starlight Glimmer usiłowała odczarować przyjaciół, używała wszelkich zaklęć, ale nie dawała rady.

-Skarbie spokojnie- próbowała złagodzić sytuację Rarity.

- Nie mogę być spokojna! Musimy coś zrobić! Ale nie wiem co.- Spojrzała smutnie w stronę Spike, który rozłożył tylko swoje łapki.

- Nie znasz może jakiś zaklęć? Pinkie nie skacz po Celesti!- Powiedział Spike odwracając się w stronę różowej klaczy.

-Hmm... chyba coś może się znajdzie. Uczyłam się kiedyś takiego zaklęcia...- spojrzała przy tym na prawowitą władczynie, która spała tak spokojnie oraz Pinkie Pie.- No dobra spróbujmy raz kozi śmierć.

W podziemi rozbłysły światła rogu. Starlight znalazła się mentalnie w głowie Celesti. Panował tu mrok, przestraszyła się tego, lecz spojrzała przed siebie. Ujrzała zakutą w kajdany Celestie. Ta spojrzała na nią mentym wzrokiem z nutą nadzieii. Starlight szybko znalazła sie przy niej próbując bezskutecznie ją uwolnić. Mroczne postacie wyszły z cienia, bezkształtne potwory, które coś szeptały. Fioletowa jednorożec nie rozumiała ich, ale położyła po sobie uszy oraz skuliła się, gdy postacie ich otoczyły.

-Celestio pomocy! Musisz nam pomóc i mi też!- podeszła do niej kucnęła- proszę razem damy radę.

- Nie to bez skuteczne- ledwo usłyszalnie wypowiedziała te słowa.

- Co? Nie prwada, nie możemy się poddać!

-Pfff...

-Wasza wysokość!- Oburzyła się Starlight.

-Pewnie nie rozumiesz co mówią- wskazała pyszczkiem postacie z cienia- ale ja tak. Wypominają mi wszystko z czym nie dałam sobie rady. Nie dam i teraz.

-Ależ dasz wasza wysokość! Proszę, wszyscy się boimy, ale w każdym jest siła tylko trzeba ją poszukać. Nawet jeśli jest ona głęboko ukryta.

Celestia nie odpowiedziała odrazu. Odwróciła wzrok, a łzy spłynęły jej po policzku. Starlight położyła się koło niej.

-Każdy ma czasem chwilę słabości. To nie jest jednak coś czego się trzeba wstydzić, takie momenty nas wzmacniają.- Teraz to ona odwróciła głowę- ja miałam taki moment, Luna i Twilight też, ale przez to jesteśmy silniejsze.

Rarity zlękła się, gdy ziemia się zatrzęsła, to było niepokojące.

Dark Crystal powiedział to co miał powiedzieć, wymówił imię, a klacz zaszlochała. Dark Crystal tulił ją przez chwilę stojąc w małym kręgu tych co przeżyli. Rodzina Apple dzielnie stawiała opór, a także dzielni sklepikarze.

Gdy wszelkie nadzieję już zgasły na niebie pojawił się ślad. Wonderbolds! Przybyli razem z smokami, gryfami i innymi magicznymi stworzeniami. Dzikie okrzyki radości wydobyły się z gardeł kucyków. Dark Crystal dołączył do chóru, gdy wszyscy rzucili się na armię wroga, przebijając się przez nich. Następnie, kiedy armia wroga została rozbita zaczęli nacierać na wrota zamku.

Sunset dusił strach lub magia wroga. Upuściła wszystkie kryształy, potoczyły się z głuchym hukiem na podłogę. Luna próbowała odeprzeć nacierającą ciemność. Sunset padła na podłogę próbując złapać oddech i odnaleźć kryształy. Nie znalazła ich. Zamknęła oczy, nie miała siły, ciemność była wszędzie.

Cdn
Reklama. Zakończenie część 2. Pozdrowienia, niedługo kontynuacja końca.

My Little Pony: Powrót do korzeni (Zakończone)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon