Rozdział 18

219 13 0
                                    

PERSPEKTYWA ZAYNA

-Kochanie, wszystko tam u ciebie w porządku? - stałem przed drzwiami łazienki, pytając dość niepewnym głosem. Nerwowo uderzyłem  kostkami palców w drzwi.

-Kochanie? - powtórzyłem kiedy znowu nie dostałem odpowiedzi.

-Jest ok. - odpowiedziała, ale czułem ze coś jest na rzeczy. Pół godziny temu powinniśmy być już na lotnisku, a ona wciąż siedziała w tej łazience.

-Siedzisz już tam od -

-Zayn. - ucięła mi nagle.

Spędziliśmy cudowne wakacje na Bora Bora, jedne z najlepszych w moim życiu, mimo ogarniającej mnie zewsząd wody. Eve, na szczęście nie ciągnęła mnie do niej, za co byłem ogromnie wdzięczny. Mimo że ten miesiąc miodowy był cudowny, tęskniłem za Anglią i wiedziałem ze ona też tęskni. Spędziliśmy kilka dni po prostu odpoczywając, trochę pozwiedzaliśmy i oczywiście robiliśmy pewne rzeczy, przeznaczone dla nowożeńców (IYKWIM ^^). To było świetne, jak zwykle.

-Jestem w ciąży.

To były słowa na które czekałem, słowa które chciałem usłyszeć z jej ust, mając nadzieję że to będzie prawda. Eve miała rację, kiedy powiedziała mi, że trochę za bardzo naciskam, że kiedy będzie czas, to usłyszę te słowa, na które wiem, że było warto czekać.

-Jesteś pewna? - wyszczerzyłem się, jednocześnie trochę zaniepokojony. Chciałem żeby Aiden miał małego braciszka lub siostrzyczkę, chciałem razem z Eve mieć dziecko,które byłoby idealną kombinacją nas dwojga. Może to dziecko, będzie miało jakieś cechy Eve, których nie odziedziczył Aiden?

Drzwi otworzyły się szybko ukazując moją żonę z zarumienionymi polikami i z trzema ciążowymi testami w dłoni, zmuszając mnie do cofnięcia się.

-Wszystkie pozytywne. - uśmiech na jej twarzy odzwierciedlał mój, kiedy przyciągnęła mnie do mocnego uścisku. Oboje śmialiśmy się i (może) nawet płakaliśmy przez chwilę z tego wszystkiego, z tego ze będziemy mieli dziecko.

-Jak się Czujesz? Potrzebujesz czegoś, zanim pojedziemy na lotnisko? - spytałem kładąc dłonie na jej brzuchu. Na oko, Eve była normalną kobietą z normalnym ciałem,  ale w środku niej, rozwijało się nowe życie, któremu pomogłem się stworzyć.

-Wszystko w porządku, jestem trochę spocona,  ale myślę że to dlatego, że jesteśmy na wyspie tropikalnej. Mówiąc i tym, nie powinniśmy już tu być, Chodźmy. - powiedziała. Patrzyłem na jej rozbrajający uśmiech,  lekka przechodzący w szalony.

-Bagaże są już w limuzynie, kochanie. - uświadomiłem jej, zanim zaczęłaby się spieszyć żeby ze wszystkim zdążyć. Odetchnęła i położyła dłoń na moim ramieniu.

-Jesteś niesamowity, kocham cię.

-Ja ciebie tez. Teraz lecimy do domu, mamy nowiny do ogłoszenia.

***

-Mam nadzieję, że to dziewczynka. - powiedziała Eve nagle, kiedy wchodziliśmy na pokład samolotu. Przez cały czas była cicho, odkąd opuściliśmy hotel i to była doskonała chwila żeby przełamać swoje milczenie. Dobrze było wiedzieć że myślała o tym samym co ja.

-Amelia Luna. - powiedziałem. Takie piękne imię.

-Ale jeśli to chłopiec, to będę go tak samo kochać. - dodała.

-Na jakie imię dla chłopca się zdecydowaliśmy?  - zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć.

-Nawet nie pamiętam. Moja głowa jest too jumbled. Nie mogę przestać myśleć o tym co wszyscy powiedzą. Twoja rodzina będzie taka szczęśliwa,  pomyśl jaka twoja mama będzie szczęśliwa! Boże Zayn, to cudowne.  - cieszyła się. Biorąc jej dłoń w swoją, nie mogłem powstrzymać kolejnego ogromnego uśmiechu cisnącego mi się na usta.

Growth (tłumaczenie) sequel ChangesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz