Delikatny pocałunek w policzek na powitanie przyprawił mnie o delikatny dreszcz, moja dłoń zadrżała gdy położyłem ją na talii kobiety.
- Widzę, że odpowiada Ci moje towarzystwo. – Szepnęła mi do ucha. Mimo woli wstrzymałem oddech, po czym odparłem:
- Prze..praszam, ale nie mam parasola. – Spojrzała na mnie, po czym z uśmiechem na twarzy naciągnęła na głowę kaptur.
- Damy sobie radę, mieszkam niedaleko.
~*~
Może trudno w to uwierzyć, ale Michael faktycznie przyjechał punktualnie o 19:00 swoją wypasioną zabawką, która nie nadaje się do niczego oprócz pokazywania.* Z głośników wydobywały się charakterystycznie brzmienia Limp Bizkit. Gdy wyszedłem z domu ujrzałem kumpla w tandeciarskich czarnych okularach gibającego się do ciężkich gitarowych brzmień w swoim kabriolecie. Wsiadłem do auta i wyłączyłem radio.
- Powiedz mi, Michael, za jakie grzechy ja się z tobą zadaję? – Rzuciłem w jego stronę, co spotkało się jedynie z pełnym pogardy spojrzeniem wymierzonym w moim kierunku.
- Żebyś się pytał.
- Zamknij chociaż ten dach okej?
Kumpel spojrzał na mnie, po czym ruszył bez słowa w patrolowym tempie, a ja mogłem jedynie modlić się, by dzisiejszy wieczór szybko się skończył… albo, żeby było wystarczająco dużo alkoholu, by zaliczyć zgona. Tak, to był dobry plan.
~*~
Mimo deszczu szliśmy spokojnym krokiem wśród budynków milcząc. Co chwila mój wzrok wędrował w bok podziwiając piękny profil mojej towarzyszki. Mokre włosy w zmysłowy sposób okalały piękne kości policzkowe. Krople wody spływały po jej zgrabnym, zadartym nosie zatrzymując się na chwilę na krwistoczerwonych ustach, by po chwili spłynąć po długiej szyi i wsiąknąć w materiał płaszcza. Marzyłem o całowaniu jej w deszczu, o składaniu pojedynczych pocałunków na jej szyi, o dotyku jej zmysłowych warg. Wszystkie te sceny, dziejące się w mojej głowie przyprawiały mnie o jej zawroty.
- Już niedaleko. – Usłyszałem cichy, melodyjny głos dziewczyny. Zwolniliśmy kroku, po czym Angie, zdjęła rękę spod mojego ramienia, by spleść nasze dłonie w uścisku.
- Wiesz…
- Tak?
- Pamiętam jak oglądałam film „Pamiętnik”. Była w nim taka jedna scena… – Angie wyszła naprzeciw mnie i powoli cofając się prowadziła mnie w stronę ściany jednego z budynków. Doskonale wiedziałem, o którą scenę chodziło. Oglądałem ten film niezliczoną ilość razy z moją byłą. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, ale postanowiłem wykorzystać sytuację. Zbliżyłem się i ująłem ją w talii zostawiając między naszymi twarzami jedynie kilka centymetrów. Boże, jaka ona była piękna. Jej ogromne oczy pełne tajemniczego wdzięku, rumiane policzki, onieśmielająca pewność siebie… ideał. Jej wzrok powędrował w pierwszej chwili na moje usta, po czym spojrzała mi w oczy i szepnęła:
- zawsze marzyłam o pocałunku w deszczu.
- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem. – Odparłem po czym złożyłem na jej ustach pełen pasji pocałunek, który pozbawił nas oboje oddechu.
~*~
- Nie wierzę, że dałem się namówić na tę libację. Od której oni chleją? – Spytałem Michaela wskazując grupkę kolesi, chciałoby się rzec, mocno podkolorowanych.
- Czego chcesz, spoko impreza. Znajdź se jakąś panienkę, wypij parę shotów, zabaw się. Zachowujesz się aktualnie jak mój staruszek na stypie.
- Dzięki, prawdziwy z ciebie przyjaciel – odparłem sarkastycznym tonem, po czym wyjąłem Michaelowi z dłoni kubek z drinkiem i wypiłem go naraz. Gorzki smak wódki pomieszany z cytrusowym sokiem rozpłynął się po moi gardle.
- Ej to było moje!
- Było…
Parę drinków później zgubiłem swojego przyjaciela, który zniknął na balkonie paląc skręty z jakimiś studenciakami. To mi przypomniało jak zniknął wtedy, w Londynie…
Zanim moje myśli powędrowały zbyt daleko w przeszłość wychyliłem kolejny łyk z plastikowego kubka. Wzrokiem zacząłem wypatrywać znajomych twarzy. W większości były to osoby, z którymi gadałem może z dwa razy w życiu, widywałem na korytarzach w college’u, albo nie miałem ochoty wdawać się w dyskusje. Fajna impreza, nie ma co.
Już miałem zamiar wyciągnąć telefon, by zadzwonić do Ashtona w celu ewakuacji z tej katastrofy, gdy zobaczyłem Emily. Stała oparta o ścianę, z drinkiem w dłoni, adorowana przez jakiegoś kolesia. Momentalnie podniosło mi się ciśnienie, ale postanowiłem obserwować rozwój wydarzeń. Moja słodka Emily, którą jeszcze niedawno przytulałem, flirtowała z jakimś mięśniakiem, z twarzą myślą nieskalaną. Nie byłem w stanie dostrzec wyrazu jej twarzy, gdyż alkohol zaczął powoli mieszać mi w głowie. Koleś zdecydowanie leciał na nią, stał coraz bliżej, wyraźnie naruszając jej strefę komfortu. Boże, musiałem wyglądać w tej chwili jak kretyn… albo jak stalker. Obserwowałem swoją byłą dziewczynę, a w głowie pojawiały się mordercze myśli skierowane w stronę jej nachalnego adoratora. Pociągnąłem łyk drinka, a nasze spojrzenia z Emily spotkały się na ułamek sekundy. Dziewczyna zmieszała się na moment, po czym zwróciła się z uśmiechem w stronę mężczyzny. Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę, po czym Emily przyciągnęła go do siebie. Zrobiło mi się niedobrze.
- Hej. – Śpiewny ton głosu wyrwał mnie z zamyślenia. Odchrząknąłem i spojrzałem na ładną dziewczynę stojącą po mojej prawej. Miała gęste brązowe włosy i niebieskie oczy. Wyglądała prawie jak Angie.
Prawie…
- Ekhm, Luke, miło mi.
- Witaj Luke, jestem Palm. Powiedz mi, co taki przystojniak jak ty, robi sam na imprezie? – Laska była mocno wstawiona, a ja sfrustrowany. To nie mogło się skończyć dobrze.
- Zgubiłem kumpla. Gdzie twoje koleżanki?
- Nie wiem. – Zaśmiała się rozkosznie, a mi do głowy wpadł głupi pomysł.
Zaczęło się od flirtu, który szybko przeszedł w ostry making out na kanapie. Parę shotów później kierowaliśmy się na górę. Ona bez butów, chichocząc głupio, ja myśląc tylko o zerwaniu z niej skąpego ubrania, które miała na sobie. Znaleźliśmy wolną sypialnię, gdzie pchnąłem ją na łóżko i zacząłem całować zdejmując z niej przy tym niezgrabnie ciuchy. Krótka gra wstępna i już byłem w niej, wyładowując wszystkie frustracje w trakcie szybkiego numerku na pokrytym różową pościelą łóżku. Nie myślałem o tym, czy jej się to podobało, bo nie to było ważne. Nie było w tym uczucia, delikatności, współgrania ciał. Jedynie zwierzęce pożądanie i zaspokojenie fizyczne.
Po wszystkim zostawiłem ją dyszącą, rozebraną do połowy w pokoju, a sam poszedłem się najebać.
Aż w pewnym momencie urwał mi się film.
________________________________________________________________________
* zdanie to jest zasługą autorki jakże wspaniałego Trouble, aka mojej kapucynki Mery :P
I'm back! Mam nadzieję, że rozdział IV Wam się podobał. Zostawcie po sobie ślad w komentarzu :)
![](https://img.wattpad.com/cover/21958372-288-k134989.jpg)
YOU ARE READING
Falling (Luke Hemmings short story)
Fanfictioncopyrighted © 2014 by ThatKatherina All Rights Reserved
Rozdział IV
Start from the beginning