Rozdział 5: Podstęp Czarnej Wdowy

879 49 6
                                    

Natasha weszła po cichu na mostek. Loki, który był zamknięty w celi przeznaczonej dla Hulka, chodził spokojnym krokiem po niej, pogrążony we własnych myślach. Zatrzymał się w pewnej chwili, zastrzygł uszami i uśmiechnął się chytrze pod nosem, po czym odwrócił się do agentki mówiąc:

- Nie wielu zdołało mnie tak podejść.

- Spodziewałeś się mnie. - odparła z powagą Romanoff.

- Nie teraz. Dopiero po torturach jakie Fury mi zgotuje. Emanowałabyś czułością i ciepłem i wysłuchałabyś spowiedzi. - brunet splótł ręce za plecami, mówiąc ze spokojem i uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Chce wiedzieć co zrobiłeś Bartonowi. - w głosie rudowłosej wciąż słychać było powagę.

- Cóż, wyzwoliłem jego umysł.

Kobieta zrobiła pierwszy krok do przodu, zbliżyła się bardziej do celi.

- A jak już wygrasz, kiedy staniesz na szczycie, co się czeka jego umysł? - spytała splatając ręce na piersi.

- Uuu, kochasz go agentko romanoff? - odpowiedział pytaniem, z kpiną w głosie.

- Kocha to się dzieci. Ja mam u niego dług.

- Słucham. - mówiąc to, cofnął się pare kroków w tył, po czym usiadł na pryczy.

Natasha wahała się nieco. Przygryzła dolną wargę, zastanawiając się chwilę czy mu powiedzieć, lecz zdecydowała się na to.

- Zanim wstąpiłam do TARCZY to - zaczęła Romanoff niepewnie, siadając na skrzyni, ale nie spuszczając wzroku z mężczyzny. - No..., działałam na wolnym rynku. Posuadam żadko spotykane zdolności. Nie obchodziło mnie komu służą, czy szkodzą. Poważnie naraziłam się TARCZY. Agent Barton miał mnie zlikwidować. Nie wypełnił rozkazu.

Czarnowłosy uważnie słuchał słów kobiety. Kiedy skończyła mówić, pokiwał tylko pare razy głową, po czym odwrócił na nią wzrok.

- A co zrobisz, jeśli dam słowo, że go oszczędzę?

- Napewno nie wypuszczę. - odparła z lekkim uśmiechem.

- Aah i to mi się podoba. - rzucił z szerokim uśmiechem. - Ważą się losy twego świata, a ty targujesz się o jedną głowę.

- Reżimy przychodzą i odchodzą. Żadko nad tym płaczę. - odparła wzruszając tylko ramionami na słowa błękitnookiego. - Jestem rosjanką, to znaczy byłam.

- A kim jesteś dzisiaj?

- Nie ma co tego komplikować. - powiedziała wstając ze swojego miejsca i postępijąc pare kroków przed siebie. - Zaciągnęłam duży dług i teraz chce go spłacić.

- Tak po prostu? Dług tych rozmiarów da się spłacić? - zaciął się na chwilę. - Córka Dreykova, San Paulo, pożar w szpitalu? - wypytywał wstając. - Barton powiedział mi wszystko. Twych win nic nie odkupi. Nic ich nie zmyje. Myślisz, że ratując człowieka nie lepszego niż ty, wyrównasz rachunki? - mówił podchodząc coraz bliżej szyby, za którą stała agentka Romanoff. - To wręcz komiczna czułostkowość. Egzeltacja grzecznej panienki. Żałosne. Kłamiesz i mordujesz, na zlecenie morderców i kłamców. Myślisz, że jesteś kimś z zewnątrz, że masz własny kodeks, że odkupisz własne zbrodnie. Tymczasem one są częścią ciebie i nic już tego nie zmieni. - po chwili, całkiem niespodziewanie uderzył pięścią w szybę, na co Natasha w przestrachu cofnęła się o krok. - Dam żyć Bartonowi, a potem każe mi ciebie zgładzić. Powoli, twarzą w twarz i to w sposób, którego najbardziej się boisz. Potem obudzę go, aby mógł ocenić swoje dzieło, a gdy zawyje, rozłupię mu czaszkę.

W oczach rudowłosej wyraźnie widział rosnący strach. Przerażenie jej rosło z każdym następnym słowem od momentu, w którym uderzył w szybę. Jeszcze bardziej p rzerażające od jego słów, było to w jaki sposób je wypowiadał. W pewnym momencie agenta odwróciła się i zamierzała odejść, aby przestać go słychać. Kiedy jednak skończył, ona zamarła w jednym miejscu.

- Tyle wytargowałaś ty podła żmijo. - dodał Loki troche zachrupniętym głosem, kończąc tym swój monolog.

- Jesteś potworem. - powiedziała cichym, drżącym ze strachu głosem.

Brunet zaśmiał się pod nosem na jej słowa, po czym wyprostował się.

- Nie, potwór jest wśród was.

Po usłyszeniu tych słów z ust czarownika, wszystko ułożyło się w głowie agentki w logiczną całość. W tej chwili jakby cały strach uleciał. Uniosła głowę i z powrotem od odwróciła się do czarnowłosego.

- Aha, Banner. To twój plan.

- Co? - spytał krótko błękitnooki, nie rozumiejąc.

- Chce napuścić na nas Hulka - powiedziała agentka do małej krótkofalówki, szybkim krokiem kierując się do wyjścia. - Zatrzymajcie Bannera w laboratorium, zaraz będę. Wezwijcie Thora.

Loki śledził ją wzrokiem, dalej mocno zdziwiony. Z chęcią poszedł by za nią, ale mógł tylko stanąć po środku swojej celi. Rudowłosa skończywszy nadawać, przystała na chwilę.

- Dziękuję za szczerą współpracę.

To powiedziawszy wyszła z sali, zostawiając Lokiego samemu sobie.

684 SŁÓW
W zamian za to, że tak długo mnie nie było, macie długi rozdział. I jutro też wstawię w godzinach 12-15.
Buziaki kochani 😘

I Love You | Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now