deux

536 32 4
                                    

FILIP

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

FILIP

✴✴✴

   Słońce przyjemnie grzało mnie w plecy, kiedy o dwunastej w południe wylegiwałem się na leżaku przy basenie, gdzie Karolina, Lena i Łukasz pluskali się już od dwóch godzin, przepychając się pomiędzy sobą o miejsce na dmuchanym jednorożcu  z którego ciągle ktoś spadał. Przyjemnie było patrzeć na radość przyjaciół, napawać się upragnioną wolnością i brakiem zainteresowania obcych mi ludzi. Wyjątkiem była niezawodna Odette, która co jakiś czas donosiła nam lemoniadę i przekąski uśmiechając się przy tym serdecznie.

- Jak Kaśka? - zapytał Jonasz przekręcając się na leżaku obok mnie.

- Od wczoraj milczy - odparłem przypominając sobie, że nie odpisała mi na żadne wiadomości, ani nie odebrała żadnego telefonu, chociaż dzwoniłem już chyba tysiąc razy. Wkurwiało mnie to strasznie, ale z jednej strony sama była sobie winna, chciała zostać w Warszawie i wdychać ciężkie powietrze ulic zanim pojechać ze swoim chłopakiem na wakacje, proszę bardzo. Chciałem jej przypomnieć, że wiedziała z kim się wiąże i jakie to ma konsekwencje na nas oboje. Ona pragnęła normalnego życia, a ja czegoś więcej - trochę adrenaliny, smutku, inspiracji, a moi odbiorcy mieli to wszystko, dlatego wciąż tworzyłem, pisałem, słuchałem, rymowałem. To mnie cholernie podkręcało.

- Może to wam dobrze zrobi, takie rozstanie - odparł Jonek, który ewidentnie chciał mnie pocieszyć, chodź doskonale wiedział, że nie ma racji. Rozstania w złości, nigdy nie robiły nikomu dobrze.

- A gdzie Rumak? - zapytałem rozglądając się za przyjacielem, przy okazji zmieniając temat.

- Odsypia wczorajsze wino, które wczoraj piliście jak opętani - odpowiedział brunet nasuwając ciemne okulary na oczy i śmiejąc się pod nosem- wiesz, że Maciek ma słabą głowę, a ty przy każdej okazji wlewasz w niego alkohol.

- Po prostu robię wszystko, żeby się dobrze bawił - odpowiedziałem - zajrzę do niego, może do nas zejdzie.

- Powodzenia! - krzyknął za mną Jonasz, kiedy szedłem w kierunku domu.

No dobra, może rzeczywiście trochę wczoraj przesadziliśmy z winem, bo w zasadzie nie pamiętałem jak znalazłem się w pokoju, ani co robiłem potem, oprócz tego, że nagrałem się Kaśce na pocztę i wysłałem chyba z dziesięć SMS-ów w, których proszę o chodź słowo. Moja własna głupota przekroczyła w tym momencie potężną skalę, ale zależało mi na naszym związku i nie cierpiałem, gdy dziewczyna milczała dając mi znać, że znowu zrobiłem coś źle, chociaż sam nie miałem wyrzutów sumienia.

Wspiąłem się po schodach na pół piętro, gdzie korytarz wyglądał jak muzeum, całe zawalone obrazami, obrazkami, szkicami w złotych, antycznych ramach. Stanąłem na chwilę, żeby obejrzeć pierwszy obraz z brzegu. Przedstawiał małą dziewczynkę z kwaśną miną, z kilkoma piegami na nosku, jej jasne włosy spięte były w francuski warkocz, które spływał jej na ramieniu. Farby uchwyciły jej zniesmaczoną twarzyczkę tak realistycznie, że aż przeszły mnie ciarki.

tamte wakacje {taco hemingway} MINIATURKA ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora