🔎2🔍

166 25 41
                                    

LIAM

Nie. Nie. Nie. Ja muszę wrócić do domu! O 17 wracają moi rodzice. Muszę posprzątać i zrobić obiad, bo będą źli. Bardzo źli na mnie. Nie mogę się spóźnić. 

-Ej to tylko koza nie bądź jak ściana.- Thomas objął mnie ramieniem chcąc zapewne dodać otuchy a ja patrzyłem na wyjście jak na deskę ratunku, ja muszę zwiać stąd! 

-idę do łazienki.- mruknąłem cicho i przerzuciłem rękę blondyna na bark Dylana i ruszyłem w tamtą stronę.

-Ale nie zagiń tam!- szatyn zawołał za mną a ja zamknąłem mocno drzwi. 

Oparłem się o ścianę, a serce waliło mi mocno i szybko. Tak się boję. Że nie zdążę przed nim i znowu będą krzyczeć.

Dziś mi już starczy rozrywek. Nie dość że Befsztyk nr.1 wrzucił mnie do śmietnika jak szkłem do szkoły to jeszcze to. A ja nic nie zrobiłem. Naprawdę nic. Mam wrażenie że jemu też przeszkadza to że żyje. Rozmawiałem z nim raz jeden raz i to w 1 klasie jak byłem i podszedł do mnie pytać się o zapalniczkę. Jedne zamienione z nim zdanie a jak Powiedziałem że nie mam nie daje mi spokoju. Ciągle coś robi, ciągle szturcha, uderza, zaczepia, wrzuca wszędzie gdzie to możliwe. 

Mam już tego dość. 

Poczekałem jak odejdą i wyszedłem cicho z łazienki idąc do wyjścia po drodze biorąc wszystkie swoje rzeczy. Rozglądałem się panicznie wokół siebie i szybko wyszedłem z budynku.

Szedłem szybko do domu. Wręcz biegłem do furtki, ale stanąłem jak wryty i widząc tam kogoś kogo nie chcę naprawdę widzieć na oczy, ale moje życie mnie nigdy nie lubiło i to właśnie ta osoba stoi przy moim punkcie ratunkowych.

- Proszę proszę...a kogo my tu mamy?- zaśmiał się głośno a ja zacisnąłem usta w wąska kreskę.- Przez kurwa ciebie i twojego zjebanego kumplna mam kurwa bana na trening a za tydzień mamy mecz szmato.

Brett odepchnął się od furtki i stanął przedemną. Mój instynkt przetrwania się włączył natychmiast. Chcę żyć jeszcze chwilę! Rozejrzałem się po chwili w poszukiwaniu pomocy, ale nikogo nie było. No tak jest już po dzwonku a tu w szkole jest tak że jeżeli w ciągu 3 minut nie wyjdzie stąd zawsze dostaje karę albo coś dziwnego się dzieje. I tak o to zostałem sam z moim największym koszmarem i spojrzałem mu w oczy. Nie widzę nic innego oprócz wstrętu i gniewu. Rozumiem go, bo w końcu to on mi udowadnia jaki jestem beznadziejny.

- No kurwa mówię do ciebie pedale.- złapał mnie za szyję i podniósł głowę wyżej.- Tak się patrzysz na mnie, mam rozumieć że prosisz o zerżnuęcie twojej mordy czy chcesz w dupę co?- powiedział poważnie a ja drygnąłem.

- N-nie chcę.- szepnąłem cicho i poczułem jak jego kolano ładuje na moim brzuchu.

Kaszlnąłem i złapałem się za bolące miejsce, a oczy mi się zaszkliły. Boli bardzo. Mam jeszcze siniaki po ostatnim  razie.

- Jaką ty jesteś ciotą.- zadrwił i wyciągnął paczkę fajek i zapalniczkę.- Spróbuj spierdolić to jak cię znajdę to ci tak napierdole i zerżnę że będziesz błagał aż w tobie dojdę.- podniósł moją głowę i powiedział mi ostatnie słowa do ucha na co warga zaczęła mi drżeć.

- Zostaje...- szepnąłem cicho, a ten się zaśmiał i popchnął mnie tak że wylądowałem na plecach z sykiem.

- Jesteś takim bezużytecznym śmieciem że się dziwię że żyjesz.- prychnął i ruszył za szkołę zapalić zapewne.

Leżałem tam chwilę a później z bólem podniosłem się do siadu i pociągnąłem nosem. 

- Też się nad tym zastanawiam.- szepnąłem do siebie i wstałem otrzepując się.

To wszytsko jest normalne dla mnie. Przyzwyczaiłem się do tego. Nie jestem silny żeby się przeciwstawić. Nie mam też odwagi żeby coś powiedzieć, zawsze jak patrzę w jego oczy to tracę język i się boje tak bardzo.

- Liam?- usłyszałem i spojrzałem w bok.- Co ty tu robisz?

Lydia podeszła do mnie zaniepokojona. Jest przewodnicząca szkoły i każdy ją szanuje bo nie ma wyjścia. Jest również główną cheerleaderką drożny. Nikt jej nie podważa i jest dość groźna jak chcę. Nikogo nie obraża. Jest jak anioł z mocnym sierpowym.

Nigdy mnie nie obraziła ani uraziła. Pomogła nie raz i to ona w dużej ilości opatrywał mi rany na łuku brwiowym jak mnie uderzyli czy wardze. Nie wiem dlaczego tak mi pomaga ale nie przeszkadza mi to, bo nie pyta o nic, tylko opatruje. Kocham ją za to.

Odpowiedziałem jej o babie i o tym że musimy zostać a ta mnie odprowadziła.

Jak ja się boje tego. Nie tylko że będziemy sam na sam znimi to jeszcze że do domu się spóźnię.

🔍❤️🔎🔍🧡🔎🔍💛🔎🔍💚🔎

DESTINATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz