#22 Amelia

3K 182 17
                                    

Dziś na spokojnie kochani! 😊 Do następnego 😘

— Głupia, głupia, głupia — powtarzałam raz za razem, mamrocząc pod nosem.

    Co ja sobie do cholery myślałam? Rzuciłam się na faceta niczym napalona nastolatka. Mówiłam już, że jestem głupia? Gnałam przed siebie, jak gdyby gonił mnie sam diabeł. O dziwo nie uciekłam do swojego pokoju, lecz po wyjściu z kuchni udałam się do głównego holu, gdzie w biegu narzuciłam na stopy adidasy. Chciałam wyjść na dwór, przejść się po ogrodzie. Usłyszałam, że ktoś wychodzi z kuchni i w ułamku sekundy zmieniłam zdanie. Pchnęłam ukryte pod szarą zdobioną tapetą drzwi prowadzące do garażu.

— Cholera – mruknęłam pod nosem i zbiegłam na dół.

   W tym pomieszczeniu byłam tylko raz, gdy Dawid oprowadzał mnie po domu, w dzień po mojej tymczasowej przeprowadzce. Wymacałam włącznik światła na ścianie i po chwili całą powierzchnię zalało białe światło. Od razu rzuciło mi się w oczy puste miejsce parkingowe mojego brata, tylko jego auta brakowało.

—Toś braciszku zabalował...

    Przeszłam między lśniącymi czystością autami, łącznie stało ich tu cztery. Po co im tyle aut? Tego nigdy nie zrozumiem. Na lewo dostrzegłam czarne pokrowce. Zaciekawiona od razu ruszyłam w tamtym kierunku. Oczy zalśniły mi z ekscytacji, gdy tylko dostrzegłam wystające spod czarnego materiału dwa koła.

— O Boże – sapnęłam.

    Kochałam te dwukołowe cudeńka. Ściągnęłam jeden z pokrowców. Moim oczom ukazał się czerwony lśniący Suzuki Katana.

— Nie wierzę – prawie pisnęłam, w porę przypominając sobie, że raczej nie powinno mnie tu być.

   Z uwielbieniem przyglądałam się maszynie. Byłam tak zapatrzona, że nie zauważyłam stojącej na ziemi brązowej skrzyni i na nią wpadłam. Kto postawił tu to ustrojstwo? Zerknęłam do środka i znalazłam w niej ułożone kaski, pod nimi jak przypuszczam kombinezony. Brat nie wspominał mi o tych maleństwach ustawionych w garażu. A może by tak...? Nie, to nie najlepszy pomysł. Pokręciłam głową i z czułością pogłaskałam siedzenie motoru. Jeśli Nataniel mnie nie znajdzie na górze, postawi zaraz ochronę na nogi. Moje dwa cienie tylko czekają, by za mną podążyć. Szczerze? Zaczęło mnie to już przytłaczać, zero swobody, meldunek przy każdym kroku.

— Raz się żyje – mruknęłam i przyklękam przy skrzyni.

   Aniołek na moim ramieniu próbował odwieść mnie od tego pomysłu, jednak diabełek krzyczał głośniej. Zaczęłam przerzucać kombinezony, na wierzchu leżały dwa męskie. Na dnie znalazłam damskie. Pytanie tylko kto ich używał, skoro żadną kobietą nie mieszka w tym domu. Przejrzałam metki w poszukiwaniu rozmiarów. Znalazłam aż trzy różne od 6 do 10. Złapałam za najmniejszy i rozłożyłam. Oczy błyszczały mi z podekscytowania. Kombinezon był cały czarny z bordowymi wstawkami. Szybko zrzuciłam ciuchy i wcisnęłam tyłek w obcisły strój.

— Dawid mnie zabije, dziadek mnie zabije, Nate mnie zabije (w co wątpię), ochrona mnie zabije – mamrotałam zapinając suwak.

   Podeszłam do tablicy, na której wisiały klucze od pojazdów i znalazłam ten z wisiorkiem Suzuki, dobrałam jeszcze pilot do bramy. Garaż otworze ręcznie przed wyjazdem. Wróciłam po kask i wcisnęłam go na głowę, uprzednio rozplątując włosy i zakręcając go w kok, tak by nie używać przy tym gumki do włosów. Przełożyłam telefon ze spodenek do kombinezonu i byłam gotowa. Podeszłam do motoru. Nie powiem, miałam lekkiego stracha, według prawa nie mogłam jeszcze jeździć takimi maszynami. Pojemności i te sprawy, ale znając mojego brata, nie pozwoliłby mi nawet wsiąść na to cudeńko. Postanowiłam skorzystać z okazji. Co będzie później, tym będę się martwić jak wrócę.

Przyszłość, która nadejdzie Место, где живут истории. Откройте их для себя