Porwana

Prolog

W końcu koniec pracy, nadchodzi weekend, a co z tym idzie - impreza, alkohol, kac.

Jak co tydzień jestem już umówiona z przyjaciółkami na pre-drink po którym idziemy na impreze . Cała ich czwórka przybywa do mojego domu ok 18. Pomagają mi szybko dobrać ubrania, obuwie i inne dodatki. Chwile potem wykonuje szybki makijaż. Po pół godziny jesteśmy gotowe do wyjścia, dlatego wzywamy taxi i grzecznie czekamy na jej przybycie, dopijając drugą butelkę wina.

Po upłynięciu 10 minut podjeżdza po nas samochód.

Wkrótce docieramy do klubu, przed którym od razu słychać głośną muzykę. Wchodzimy razem do środka, od razu podchodzimy do baru po kolejke shotów dla lepszej zabawy. Czuje się coraz lepiej, dlatego wychodzę na parkiet w szampańskim nastroju. Przyjaciółki dochodzą mi towarzyszyć w tańcu. Powoli zaczynam być spragniona, w związku z czym pytam towarzyszki czy schodzimy się czegoś napić. Zamawiamy wszystkie trzy whiskey z lodem, jak zwykle zaczynamy śmiać się w wniebogłosy z jakiś głupot. Zaczynam czuć że muszę iść do toalety. Przepraszam przyjaciółki i odchodzę od baru.

Docieram do toalety, na moje szczęscie jest pusto. Wchodzę do środkowej kabiny i powoli załatwiam swoje potrzeby. W międzyczasie słyszę że ktoś wszedł do WC, ale kompletnie sie tym nie przejmuje, bo po chwili już słyszę wchodzenie do jednej z kabin. Po niecałej minucie jestem gotowa by wrócić na parkiet, dlatego pospiesznie wychodzę z kabiny i zmierzam ku jednej z umywalek. Szybko myje dłonie, po czym wyciera, je starannie o ręcznik papierowy. Nagle tylko słyszę otwieranie drzwi kabiny, i wychodzi z niej zamaskowana postać. Przerażona staram się coś zrobić, ale nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Stoję jak wryta, i nie wiem co robić czy wołać pomoc, czy uciekać.

Po chwili widzę, że zamaskowana postać wyjmuje paralizator, i ...