Perspektywa: Thomas
Kiedy spojrzałem za okno, zobaczyłem pierwsze promienie słoneczne które próbowały przebrnąć przez ciemność. Przeszywał mnie smutek, pustka. Ciężko jest leżeć z myślą że to wszystko zostaje a ty odchodzisz w nieznane. Zostawiasz najlepsze wspomnienia, przyjaciela wbrew własnej woli.
To jedyne co właśnie czułem, tak bardzo nie chciałem zostawiać Liama samego ale wiedziałem że to niemożliwe, Diamenty znalazłyby mnie, a mogłoby się to skończyć w tedy źle. Przymknąłem na chwile oczy. Wspominałem najcudowniejsze chwile w tym miejscu.
Nagle przebudziłem się, widziałem że za oknem było już jasno, wstałem energicznie z łóżka i rozejrzałem się po pomieszczeniu i nagle usłyszałem trzask tłuczonej porcelany w mojej kuchni.
Wystraszyłem się i postanowiłem że powoli podejdę i zobaczę kto był sprawcą tego hałasu. Szedłem powoli przez pokój, korytarz aż nagle zobaczyłem z boku wejście do kuchni. Lekko się przybliżyłem tak żeby nie było mnie widać. Przysłuchiwałem się całej sytuacji.
- Musimy go obudzić ile my mamy niby na niego czekać? - Powiedział jakiś klejnot
-Zostaw go bo inaczej napotkasz błąd w fuzji i wskoczysz w przepaść, mamy go chronić, to on daje rozkazy nam a nie my jemu - Warknął drugi
Ich jest dwójka?! Co oni... ah to klejnotowa straż, Rubiny, ale zazwyczaj występują w liczbie trzech, co jest?
Nagle poczułem jak coś mnie lekko przesunęło do przodu i widziałem już całkowicie i dokładnie całą sytuację. Szatyn trzymał za kołnierz jakiegoś blondyna, a jakiś rudowłosy trzymał mnie za ramię.
- Uspokójcie się, nasz Szafir na nas patrzy i wszystko dobrze słyszał, okażcie odrobinę profesjonalizmu żeby go nie spłoszyć - Powiedział i podszedł do nich
Stanęły wszystkie w jednym rzędzie i z rąk utworzyły znak diamentów.
- O mój Szafirze, ślubujemy cię chronić nawet za cenę oddania własnego życia żeby uratować Twoje, przy nas będziesz bezpieczny - Powiedzieli do mnie
Stałem jak wryty bo kompletnie nie wiedziałem o co im chodzi. Mieli mnie tylko przetransportować na Homeworld?!?!
Perspektywa: Różowa Diament
Biegałam po królewskim pałacu bawiąc się z moją perłą. W pewnym momencie natrafiłem na Niebieskiego.
- Cześć wujku Scott - Powiedziałam słodkim głosikiem
- Oh różowa chodź tutaj do mnie - to mówiąc wziął mnie na ręce udając samolot
Bardzo lubiłam zabawy z wujkiem Scottem, zawsze był taki miły i czuły, pomimo tego że jego bronią jest aura smutku. Nigdy bym nie chciała zobaczyć smutnego Niebieskiego. Zawsze się ze mną bawił, tłumaczył mi jak bardzo ważną w przyszłości rolę będę odgrywała i różne takie rzeczy z tym związane.
Od kilku tygodni ciągle prosiłam ich o własną planetę, każdy Diament miał ich chyba z trzydzieści a ja nie miałam ani jednej, bardzo spodobała mi się planeta ziemia. Nowy gatunek którego jeszcze dokładnie nie znałam, ale bardzo chciałam ich poznać.
- Wujku Scott'cie, a czy ja mogę dostać moją planetę, wiem że jestem jeszcze za młoda ale chciałabym żeby była moja, bardzo mi się spodobała - Powiedziałam robiąc słodkie oczka
- Oh Różowa, rozmawialiśmy na ten temat, prawda? Ja bym ci z miłą chęcią podarował tą planetę, ale Żółty i Białą również muszą się zgodzić, dodatkowo musisz też wiedzieć że to ogromna odpowiedzialność moja droga - To mówiąc pocałował mnie w czoło
Postawił mnie na ziemię mówiąc że ma ważną sprawę do załatwienia ale że jeszcze dzisiaj się ze mną pobawi. Postanowiłam że pójdę do Żółtego i porozmawiam z nim na temat mojej planety, może uda mi się go przekonać. Szłam tak przez korytarz myśląc o tym jak spędzam tam czas na plaży, bawię się z ludźmi.
Jeju ale ja bym już chciała dorosnąć, to takie odpowiedzialne zajęcie bycie dorosłym. Trzeba wiedzieć co wypada a co nie przystoi. Dużo problemów które można rozwiązać, ale można czuć się niezależnym. Byłabym już dojrzała, i mogłabym polecieć w kosmos...
YOU ARE READING
"Tajemnicze klejnoty" DYLMAS
FanfictionHistoria opowiadająca o tajemniczych klejnotach, przy których na czele stoją cztery diamenty...