Rozdział 2

3 0 0
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy i katarem, spojrzałam zaspana na zegar i zerwałam się na równe nogi, czego szybko pożałowałam, ponieważ upadłam na podłogę.
Była godzina 11.38, więc powinnam być już dawno w szkole, ale stan mojego zrowia mi na to nie pozawlał, a nieobecność ojca była wręcz błogosławieństwem. Musiałam się przeziębić po mojej wczorajszej wędrówce po deszczu, to by wyjaśniało czemu spałam tak długo. Zeszłam do kuchni po leki, oraz szklanę wody. Gdy wróciłam do pokoju zażyłam leki i popiłam je wodą, podeszłam jeszczę do szafy i wyciągnęłam z niej bluzkę z długim rękawem, którą przydziałam pod bluzę, włożyłam jeszcze długie dresy, po czym wskoczyłam pod kołdrę.
Nie byłam chora od kilku lat, a nawet jeśli byłam to nie miałam możliwiści zostać w domu przez mojego okropnego ojca, który prędzej wykopałby mnie przez balkon, niż pozwolił zostać w domu. Dlatego też miałam 100% frekwencji w szkole. Chwyciłam za telefon z zamiarem pooglądania czegoś na youtube, ale w oczy rzuciło mi się 31 nieodebranych połączeń od nieznanego numeru, oraz 59 nieodczytanych wiadomości. Nie powiem, przestraszyłam się nie na żarty, ale tylko dlatego, bo myślałam, że to ojciec. Uspokoiłam się momentalnie, gdy zobaczyłam, że to Alek, który próbował się do mnie dodzwonić z 3 różnych numerów. Wszystkie wiadomości były niemal nie do rozczytania, przez to, że był pijany. Co on sobie wyobraża, że jestem na jego każde zawołanie? Przecież on mnie nawet nie zna. Odezwałam się do niego tylko gdy mnie do tego zmusił. Jestem pewna, że nikt z mojej klasy nie ma pojęcia jak brzmi mój głos, nawet nie mówię "jestem" tylko podnoszę się z krzesła i kiwam głową. Nagle na mój telefon przyszła nowa wiadomość.

Od: Numer nieznany

Hej, czemu nie ma cię w szkole? Coś się stało?

Aa... I chciałbym przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie, naprawdę nie powinienem do ciebie wydzwaniać w tak późnych godzinach...

Parsknęłam tylko pod nosem na co odezwał się mój ból głowy. Syknęłam z bólu i złapałam się za głowę, poczekałam chwilę aż ból ustanie i ustawiłam wszystkie numery z których wczoraj dzwonił Alek jako "NIE ODBIERAĆ". Nie dam mu się tak łatwo. Skąd on w ogóle miał mój numer telefonu..? Dobra, nie ważne...
Odpaliłam jakieś pierdoły na yt i szczerze, było tak nudne, że zasnęłam. Obudziło mnie natrętne dzwonienie do drzwi, znowu przestraszyłam się, że to ojciec, ale przecież on ma klucze i miał wyjechać na tydzień a nie dwa dni...Związałam na szybko włosy w niechlujnego koka i poszłam zobaczyć, kto próbuje się dobić do mojego domu. Spojrzałam przez judasza i no kurwa po prostu X D.
Nie ujmę tego inaczej, nie mam słów. Był to Alek, uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie będę udawała, że mnie nie ma, bo jeśli jeszcze raz zadzwoni do drzwi to chyba głowa mi pęknie, a dobrze wiem, że będzie dzwonić i dzwonić, tak jak robił to w nocy.Wzięłam tylko głęboki oddech.
- Kto tam? - krzyknęłam siląc się na matczyny głos.
- Mam dla niej lekcje dla Melody! Nie było jej dzisiaj w szkole! - odpowiedział chłopak.
- Melody bierze prysznic! - odkrzyknęłam mając nadzieję, że sobie pójdzie.
- Mogę poczekać, przydało by się, aby miała uzupełnione lekcje! - powiedział zatroskany chłopak. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Nie mogę mieć żadnych zaległości i te lekcje serio by mi się przydały, ale z drugiej strony udawałam przed chwilą swoją matkę i powiedziałam, że się kąpię.
- Już ją wołam! - krzyknęłam zażenowana. - Melody! Kolega do ciebie! - dalej krzyczałam udając swoją matkę.Podeszłam na schody jak najciszej się tylko dało i krzyknęłam pretensjonalnie, że zaraz zejdę. Odczekałam chwilę na schodach i zbiegłam na dół otwierając drzwi z wielką niechęcią.
- Oh, Melody! - powiedział uradowany chłopak, a ja patrzyłam na niego i czekałam, aż da mi zeszyty.
- Umm.. Przepuścisz mnie? Musisz przepisać lekcje przy mnie bo po pierwsze nie rozczytasz mnie, więc nie możesz zrobić zdjęc, a po drugie było dużo zadane, więc potrzebuje zabrać je do siebie. - Stałam chwię patrząc się w pustą przestrzeń za chłopakiem myśląc czy to aby na pewno dobry pomysł, lecz po chwili usunęłam się z przejścia, a chłopak pewnym siebie krokiem wszedł do mojego domu rozglądając się wokól siebie.Zamknęłam za nim drzwi i poszłam do siebie do pokoju, po prostu wiedząc, że on pójdzie za mną. Nie myliłam się, bo chłopak wszedł za mną do pokoju jak do siebie, usiadł na łóżku i wyciągnął wszystkie zeszyty podając mi je do dłoni.
- Więc to tak wygląda twój pokój... Sądziłem, że będzie bardziej... Promienny i bardziej jak dla typowej nastolatki. - powiedział jakby do siebie. Faktycznie miał rację. Kiedy miałam jeszcze dobre relacje z tatą, po śmierci mamy poprosiłam go o nowe meble i ubrania. Wszystko miało byś czarne. Tylko ściany zostały jasnoszare, nawet zasłony miałam czarne i w dodatku cały czas były zasłonięte. Tym bardziej dzisiaj, kiedy niemiłosiernie bolała mnie głowa, a jakikolwiek kontakt z za mocnym światłem skutkował okropnym bólem. Nie skomentowałam jego uwagi i usiadłam przy biórku, próbując znaleść dobry temat w jego zeszycie. Faktycznie miał okropny charakter pisma, ale radziłam sobie. W miarę...Wzięłam głęboki wdech powietrza i powiedziałam:
- Możesz mi powiedzieć co jest tu napisane? - mówiąc to nie odwróciłam się do niego, położyłam tylko palec na zeszycie, na słowie które było dla mnie niezrozumiałe.
- Jasne! - odpowiedział promiennie chłopak i odsunął mój palec. - masz za długie paznokcie, nie widze co tu jest napisane.
Faktycznie, nie obcinałam paznokci od bardzo dawna, a z racji, że są mocne, nie łamią się. Po chwili Alek zabrał zeszyt, a ja spojrzałam się na niego zdziwiona, on tylko uśmiechnął się i powiedział, że będzie mi dyktować. No chryste błagam dopomóż. Skończyłam przepisywać lekcje po jakichś 2 godzinach. Nauczyciele nie próżnowali, lecz nadal większość czasu zajęły próby Aleka rozczytania samego siebie.
- Dobra to koniec, strasznie zgłodniałem, masz może coś do jedzenia? - powiedział chłopak, a mnie ogarnęła ogromna złość. Już chciałam wyrzucić go z domu i zacząć na niego krzyczeć, ale powstrzymałam się, bo jednak specjalnie do mnie przyszedł i podał mi wszystkie lekcje. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i kiwnęłam do niego głową, aby szedł za mną. Poszliśmy razem do kuchni lecz kiedy otworzyłam lodówkę, obydwoje ujrzeliśmy nic więcej jak pustki. W sumie nie zdziwiło mnie to, stary je na mieście, a mi przynosi jakieś resztki.
- Emm.. - zaczął skołowany chłopak. - To może coś zamówimy? Ja płacę, to w końcu ja jestem głodny! - powiedział i chwycił za telefon wchodząc na jakiś portal do zamawiania jedzenia.
- Chcesz coś? - powiedział i spojrzał na mnie z radością w oczach, ja jednak pokiwałam głową na nie i udałam się do salonu, aby usiąść na kanapie, ponieważ zrobiło mi się trochę słabo.
- Źle wyglądasz, powinnaś coś zjeść. - powiedział zatroskany.
- Nie jestem głodna. Poza tym nie chcę, żebyś za mnie płacił. - wysiliłam się na odpowiedź. Serio nie chciałam z nim rozmawiać, ale musiałam być miła.
- I tak ci coś zamówię. - uparł się przy swoim.Niech robi co chce. Pomyślałam i zaczęłam gapić się w ścianę. To naprawdę fascynująca ściana. Nie żartuję! Taka gładka szara, na serio śliczna i dużo ciekawsza od rozmowy z kimkolwiek.
- Ej, a tak właściwie to gdzie twoja mama? Przecież z nią rozmawiałem, więc czemu nie ma jej, zarówno jak i jedzenia w lodówce? - dopytywał Alek. Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy, zawsze gdy ktoś wspominał choć słowem o mamie chciało mi się płakać.
- Pewnie pojechała na zakupy. - wysiliłam się na odpowiedź, chociaż można było usłyszeć jak głos mi się załamuje.
- Coś się stało? - zapytał, zapewne słysząc mój płaczliwy ton głosu.
- Nie. - odpowiedziałam krótko.
- Eee... może pooglądamy telewizję? - powiedział skołowany chłopak, zapewne próbując zmienić temat. Wzruszyłam tylko ramionami na co chłopak złapał pilota do ręki i włączył jakiś filmik na youtube, przy którym co chwile parskał śmiechem spoglądając w moją stronę, zapewne chcąc sprawdzić czy też się śmieje, lecz ja siedziałam i patrzyłam bez żadnych emocji w ekran telewizora, zastanawiając się co w tym tak śmiesznego. Przerwał nam dzwonek do drzwi, który spadł jak błogosławieństwo, bo chłopak próbował objąć mnie ramieniem, niech spierdala. Zerwałam się szybko z kanapy na co zakręciło mi się w głowie, ale przezwyciężyłam mdłości i poszłam otworzyć drzwi zapewne dostawcy jedzenia. Chłopak zamówił pizze, którą odebrałam od faceta do którego uśmiechnęłam się ciepło i zamknęłam drzwi idąc z dwoma pizzami do chłopaka. On chyba nie myśli, że zjem sama dużą pizze. Położyłam mu pizze przed nosem i sama wróciłam do oglądania tego jakże śmiesznego filmiku. Alek otworzył pudełko zaciągając się zapachem jedzenia na który mnie aż zemdliło.chłopak złapał w dłonie jeden kawałek i już miał go ugryźć, lecz zaprzestał czynności i popatrzył na mnie dziwnie.
- Nie jesz? - zapytał zdziwiony faktem, że nawet nie otworzyłam swojego pudełka od pizzy. Pokiwałam tylko głową na nie, na co chłopak odłożył swój kawałek pizzy i odwrócił się w moją stronę krzyrzując nogi na kanapie.
- Co z tobą nie tak? - powiedział lekko zirytowany moją postawą chłopak.
- Słucham? - podniosłam lekko głos odwracając głowę w jego stronę.
- Nie odzywasz się do nikogo, wszystkich od siebie odtrącasz, nic nie jesz, nawet w szkole, nawet dla matki jesteś nie miła, słyszałem jak nie miła dla niej jesteś. Przyszedłem specjalnie do ciebie z lekcjami, a ty nawet nie podziękowałaś i nie chcesz zjeść pizzy którą specjalnie dla ciebie zamówiłem! - powiedział lekko zdenerwowany chłopak.
- Masz idealne życie, rodzinę i wspaniały dom, ale nadal ci źle. Co z tobą?! - krzyknął chłopak patrząc mi w oczy.
- Wyjdź. - powiedziałam ze łzami w oczach.Chłopak tylko patrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- POWIEDZIAŁAM WYNOCHA, BIERZ SWOJE PIZZE I WYPAD! NIE BĘDĘ DAŁA SIĘ OBRAŻAĆ WE WŁASNYM DOMU! - krzyczałam starając się, aby moje łzy nie wypłynęły.
- O CO CI CHODZI? CZEMU TERAZ PŁACZESZ BEZ POWODU! CO Z TOBĄ NIE TAK DZIEWCZYNO?! - krzyczał dalej chłopak na co tylko wstałam i poszłam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz, osuwając się po nich w dół szkochając cicho. Opadłam na prawy bok i płakałam skulona na podłodze, po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Próbowałam się uspokoić, aby chłopak nie usłyszał mojego płaczu, nie chciałam, żeby cokolwiek o mnie wiedział, tym bardziej, żeby słyszał jak płaczę. Usłyszałam tylko jak mówi, żebym jutro też została w domu, bo nadal jestem chora. Powiedziałam tylko cicho spierdalaj mając zamiar zrobić mu jeszcze na złość i pomimo choroby i tak przyjść do szkoły, lecz po chwili usłyszałam przekręcanie klucza w zamku od drzwi. Zbiegłam na dół i zaczęłam szarpać drzwiami wyjściowymi i uderzać w nie pięściami krzycząc, żeby natychmiast je otworzył. Lecz to było na nic, przez okno mogłam obserwować, jak chłopak oddala się od mojego domu.- Co za skurwiel... - powiedziałam sama do siebie. - Czy on właśnie..? - mówiłam z niedowierzaniem. Po chwili mogłam usłyszeć przychodzący dźwięk powiadomienia. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam wiadomość.

Od: NIE ODBIERAĆ

To tak dla upewnienia się, że jutro też zostaniesz w domu. Wpadnę po lekcjach i oddam ci kluczę, oraz podam lekcje. Buzi skarbie ;)

- TY KURWO! - krzyknęłam sama do siebie i rzuciłam całą siłą telefonem w kanapę, który na szczęście opadł właśnie na nią.Pobiegłam do pokoju i trzęsącymi się rękoma próbowałam znaleść moje ukochane niebieskie marbolo w plecaku, ale nie mogłam ich znaleść. Wyrzuciłam wszystko z plecaka i w oczy rzuciła mi się mała żółta karteczka na której widniał napis "palenie szkodzi księżniczko, nie wiedziałaś?" Krzyknęłam na całe gardło i zaczęłam rzucać wszystkim co tylko wpadło mi pod rękę. Po 10 minutach rozrzucania wszystkiego po pokoju, przypomniało mi się o zapasowej paczce, której lokalizacje znałam tylko ja. Wyciągnęłam z niej jednego papierosa i drżącymi rękoma włożyłam go pomiędzy wargi odpalając go już w pokoju. Zaciągnęłam się dymem który uspokoił mnie w momencie w którym znalazł się w moich płucach. Już nawet na balkon nie wychodziłam, zapaliłam w pokoju mając już wszystko w dupie. Wypaloną część łapałam w wolną dłoń, żeby potem nie sprzątać dywanu, a niedopałek zgasiłam na nadgarstku, napawając się zadanym sobie bólem. Wyrzuciłam resztkę papierosa za okno i usiadłam na łóżku chcąc jeszcze raz przeanalizować to, co się tak właściwie stało. Byłam przerażona faktem, że chłopak miał moje klucze od domu. Starając się uspokoić poszłam po telefon, a następnie udałam się pod prysznic włączając playliste na uspokojenie.
Stałam pod prysznicem dobre 40 min, więc postanowiłam zakończyć tą przyjemność i wyszłam spod mojej oazy spokoju, aby udać się umyć zęby i ubrać jak zwykle za dużą koszulkę na ramiączka po którą założyłam sportowy stanik, na nogi przyodziałam tylko krótkie spodnie dresowe. Pomimo gorączki było mi bardzo gorąco, więc udałam się do łóżka przykrywając tylko połowę ciała. Postanowiłam pooglądać jakieś pierdoły na tiktoku, aby chociać trochę się odstresować, wbrew wszystkiego, czasem natrafi się tam coś fajnego. Około 23 godziny przyszedł sms przez którego wszystkie moje mięśnie się spięły. Był od Aleka który życzył mi kolorowych snów, niech się w dupe pocałuje . Odłożyłam tylko telefon nie chcąc widzieć już takich wiadomości przed snem i po chwili moje powieki stały się ciężkie, a ja udałam się w błogą krainę, za ktorą tak bardzo tęskniłam.

Po chwili snu rozbudziłam się jednak i wyłączyłam jakiekolwiek budziki, żeby porządnie się wyspać. W końcu kutro czekał mnie dzień kolejnej konfrontacji z tym zjebem. Po wyłączeniu alarmów ponownie udałam się spać, co przyszło mi bez więkrzych trudności.





















------------------------------------------------

woooa kolejny rozdział, trooszkę lepszy i troszkę krótszy, ale śpiąca już jestem

baii ^^

Still without youWhere stories live. Discover now