2. A23 znowu będzie nadawać

22 5 8
                                    

Uniósł głowę, żeby przyjrzeć się hałasowi dobiegającemu z zewnątrz. Na placu oprócz kłócących się ze sobą, obok trzepaka, sąsiadów i rozbitej w drobny mak szyby nie dostrzegł niczego podejrzanego. Odprowadził wzrokiem Milenę, która skradając się pod przeciwległą ścianą, starała się ominąć dwójkę mężczyzn. Artur spojrzał na zegarek. Mógł ze spokojem stwierdzić, że kobieta spóźniła się o dziesięć minut; zawsze widywał ją wychodzącą, z sąsiadującej klatki schodowej, punkt siódma trzydzieści pięć. Oprócz tego drobnego incydentu jego monotonny poranek w żaden sposób nie mógł być zagrożony.

Mieszkanie na trzecim piętrze starej kamienicy, miało swoje plusy. Jednym z nich był niczym nieskrępowany dostęp do poddasza, na które jego zgryźliwi sąsiedzi rzadko zaglądali. Niewielkie okienka stały się jego ulubionym punktem obserwacji, w którym mógł cieszyć się spokojem; nie licząc wieży kościoła Wszystkich Świętych, ale przez turystów i znudzonych mieszkańców nie miał, co liczyć na choćby odrobinę prywatności. Poza tą niezwykłą dogodnością cienkie ściany i wysoki sufit sprzyjały niecelowemu podsłuchiwaniu pana Zdzisia spod siódemki. Nie wychodząc z mieszkania – czasem nawet przez kilka dni – był na bieżąco ze wszystkimi informacjami i nikomu nigdy się nie przyznał, że to przez przypadkowe podsłuchiwanie sąsiadów wpadł na trop włóczni Maurycego; tej prawdziwej oczywiście.

Także nie licząc grzyba, pojawiającego się w sezonie jesienno-zimowym, mógł cieszyć się dobrodziejstwem ścisłego centrum Gliwic.

Gdy sytuacja za oknem względnie się uspokoiła, a cukrówka przestała gruchać spłoszona na wpół oswojonym kotem, wrócił do rozkręcania mechanizmu starej kuszy, którą udało mu się ukradkiem pożyczyć ze zbiorów Bractwa. Zdobyta wiedza na nic mu się nie nigdy nie przyda, ale musiał znaleźć zajęcie przynajmniej do godziny dziesiątej.

Na włóczenie się po mieście nie miał zbytnio ochoty, bo znając swoją naturę, wylądowałby na Zatorzu czy innym Koperniku, trafiając poprzez znaki Bieńka na największe odludzie, jakie istniało. Dlatego bezpieczniejsza dla niego, jak i dla świata, była zabawa średniowieczną bronią. Jeśli udałoby mu się z nią w miarę szybko uporać, może zerknąłby jeszcze na ukryte ostrze w bransolecie, którą dostał od znajomego z Poczdamu.

Co jakiś czas zerkał na teczkę, wepchniętą między gazety, pilnując, by jak najmniej rzucała się w oczy; powinien był ją spalić. Pokusa odkrycia sekretów polskich elektorów była zbyt silna, żeby ją porzucić zbyt wcześnie. Chociaż, znając historię i polską szlachtę, która niechybnie uwierzyła w jedną z bajek Henryka Walezego, która znajdowała się w tajnym akcie artykułów henrykowskich, a jednocześnie stała się przyczyną sporów na linii magnateria-król. Niemniej nie wykluczał innego obrotu sprawy, ale jeśli rzeczywiście usłyszy od Starszego słowo „szlachta”, z miejsca zrezygnuje i uda się na poszukiwania mózgu Tutenchamona, który mieli z grobowca zwinąć Carter i Carnarvon, a później sprzedać na czarnym rynku. Małe wakacje jeszcze nikomu nie zaszkodziły, przynajmniej połączyłby przyjemne z pożytecznym. Albo po prostu był cholernym pracoholikiem, który potrzebował nieco większej dawki adrenaliny.

– Cholera – wymamrotał pod nosem, gdy o jeden raz za dużo przekręcił śrubokręt, a orzech razem z zardzewiałą sprężyną wylądował z trzaskiem na stoliku.

Odłożył swoją średniowieczną zabawkę, mając nadzieję, że jednak uda mu się ją doprowadzić do stanu względnej używalności. Pewnie będzie musiał znaleźć nowy materiał na kolbę, a przy okazji wymienić mechanizm spustowy. Skrzywił się na myśl o znacznej utracie na autentyczności przedmiotu. Rynek staroci, szczególnie tych zaginionych, nie lubił bubli.

Dokończył rogalika z dżemem, wcześniej wkładając kuszę do futerału. Wyciągnął jednego z trzech ostatnich papierosów i podszedł do okna, uchylając je nieznacznie. Wolał sobie oszczędzić nieprzyjemności związanych z najazdem straży pożarnej. Wciąż miał w pamięci swoją ostatnią próbę zniszczenia teczki. Zdecydowanie powinien był  wcześniej upewnić się, czy wyłączył czujnik. Zaciągnął się dymem papierosowym, zapisując w pamięci rychłe zrobienie zapasu nikotyny.

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: Jun 30, 2020 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

BRACTWO ANTYKWARIUSZY ◐ tom 1 smocze leżeKde žijí příběhy. Začni objevovat