2

155 10 18
                                    

Nic nie było w porządku. 

Lot Nialla opóźnił się o kilka godzin, co naprawdę zepsuło cały plan Louisa na ten wieczór. Myślał, że w drodzie powrotnej z lotniska złapią coś do jedzenia, ale teraz było już za późno i Louis umierał z głodu. Więc po wypuszczeniu Reggiego na podwórko, żeby załatwił swoje sprawy, Louis poklepał go po głowie i powiedział, że niedługo wróci, zanim wyruszył do The Old Wagon, które słynęło z najlepszych burgerów w całej Karolinie Północnej.

Albo przynajmniej Louis tak uważał.

Restauracja, jak każde inne miejsce w mieście, była mała, ale pełna przyjaznych twarzy i wesołych rozmów. Mały ceglany budynek, który mieścił się między księgarnią a apteką, wypełniony był plastikowymi boksami z czerwonymi winylowymi siedzeniami. Okrągłe lampy wisiały nad każdym stolikiem i nie było tu żadnej obsługi - znaczy, zamawiałeś jedzenie przy barze, czekałeś na swój numerek i szybko zajmowałeś jakiekolwiek wolne miejsce. 

W większości kończyło się to na dzieleniu się z kimś stolikiem, bo w Chance nie było miejsca na przestrzeń osobistą. Ale to było w porządku, bo to była część jego uroku. Louis wszedł do dusznego budynku, kiwając uprzejmie głową do rodziny Wilsonów, kiedy przechodził, żeby złożyć zamówienie przy ladzie. Tomlinson grzecznie uśmiechnął się do młodej dziewczyny, która pracowała przy kasie, jej twarz była pokryta trądzikiem, a na zębach miała aparat dentystyczny.

- Dzięki, kochanie - powiedział, biorąc od niej swoją resztę i przesuwając się na bok.

Louis nucił piosenkę, która leciała w radiu, kiedy czekał na swojego cheesburgera i frytki. Otrzepał czarne spodnie z kłębka kurzu, patrząc, jak spada na podłogę i od razu pożałował doboru dzisiejszego stroju. Było za gorąco, żeby nosić obcisłe jeansy. Ale pomyślał, że skoro wybiera się do Raleigh-Durham, najbliższego dużego miasta i ryzykuje rozpoznanie go na lotnisku jako Louisa Tomlinsona, to wypadałoby się chociaż porządnie ubrać.

Nie żeby wciąż był rozpoznawany.

One Direction nie było razem od pięciu lat, a od tego czasu praktycznie zniknął z powierzchni ziemi, więc rzadko ktoś pamiętał, kim on jest. Ale zdarzyło się to kilka razy, zawsze, kiedy podróżował. Dodając do tego blond Nialla Horana, to już 2/4 One Direction, co zwiększało szanse na bycie rozpoznanym. Na pewno znajdzie się ktoś, kto złapie ich razem na zdjęciu, szczególnie w tak przeludnionym mieście. Na razie więc postanowił pocić się w obcisłych jeansach, żeby świat nie pomyślał, że całkiem się zaniedbał. 

Gdy wróci do domu, wrócą sportowe shorty i bezrękawnik. 

Może nawet będzie mógł chodzić nago. Czasem był szalony, a tylko Niall i Reggie będą mogli go osądzać. 

Reggie nawet nie nosił spodni.

Z wyjątkiem tego jednego razu, kiedy Louis był pijany i próbował mu założyć swoje spodnie od piżamy. "Stój spokojnie, ty głupku" śmiał się, kiedy pies się wykręcał, wyrywając łapy za każdym razem, kiedy Louis chciał je włożyć w nogawkę. "Nie chcesz być tak cool, jak ja?" pytał rozciągając psa, jak konia i próbując naciągnąć na jego tyłek piżamę.

(Tomlinson zdecydowanie winił alkohol za tę sytuację). 

Dźwięk wołania jego numerka wyrwał Louisa z jego myśli. Szybko podszedł do lady i wziął od dziewczyny czerwoną tackę, jeszcze raz jej dziękując, zanim obrócił się i skierował do otwartego boksu w rogu. Spojrzał na swój zegarek, zdając sobie sprawę, że musi wyjść za jakieś dwadzieścia minut, jeśli chce dotrzeć do Raleigh na czas. Obliczył, że dojazd do miasta zajmie mu około godziny.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 16, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Given a Chance|LarryWhere stories live. Discover now