Wyrok śmierci w zawieszeniu

50 8 18
                                    

Rankiem, gdy wszystko się uspokoiło, udałem się na rozmowę z lekarzem. Musiałem opowiedzieć mu dokładnie o wszystkim, nie tylko o wcześniejszych objawach i ataku. Mówił, że to mogą powodować silne emocje.

-Najchętniej to wysłałbym cię z wszystkim do psychiatry- powiedział- ale z tego co rozmawiałem z twoją mamą, nigdy się na to nie zgodzi. Zamiast tego przepiszę ci może coś na uspokojenie. Masz występować, tak? Jeśli chcesz jeszcze wystąpić, musisz brać wszystko, co ci przepiszę, inaczej to może się powtórzyć.

Muszę przyznać, przeraziłem się.

-Jestem chory psychicznie?- spytałem- będę musiał łykać Prozac?

Lekarz uśmiechnął się do mnie i cicho się zaśmiał. Jejku, jaki on sympatyczny. Z moimi doświadczeniami z medycyną było różnie i spotykałem różnych ludzi, ale pobyt w szpitalu z nim nie wydawał się aż tak straszny. Czemu ja tak szybko zaczynam ufać ludziom.

-Prozac to nie lek uspokajający, spokojnie- odpowiedział na moje pytanie- to selektywny inhibitor... A, nie będę cię zanudzał chemią. To antydepresant. A czy jesteś chory, nie mogę tego stwierdzić, ale wizyta u psychiatry miałaby raczej charakter kontrolny. Natomiast jakbyś czuł, że ci się pogarsza, przyjdź do mnie, a ja cię zapiszę. Będzie dobrze, wielu ludzi już było w takiej sytuacji, i wielu żyło potem szczęśliwe i spełnione życie. Ty też będziesz, panie pianisto.

Wypisał mi receptę, a ja mogłem wrócić do mojego pokoju. Z okna roztaczał się widok na miejskie Planty. Drzewa już przestawały kwitnąć, oblewając park zielonym kolorem. Musiałem wyglądać jak zombie, blady i wewnętrznie skłócony, więc miałem nadzieję, że nikt zza okna mnie nie zobaczy. Co by się stało, gdyby akurat przechodziła Klara i ujrzała mnie w tym stanie?

Myśląc o tym, usłyszałem pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłem, zamarłem z zaskoczenia.

-K-Klara?- wymamrotałem.

Stała tu, śliczna jak zawsze, wściekła jak nigdy i z... melodyką w ręku?

-T-ty wstrętny klawiszowcu!- zaczęła na mnie krzyczeć- wiem o wszystkim! Miałeś problem z emocjami i nic mi nie powiedziałeś! Masz teraz za swoje, astmatyku! Niech ktoś mnie trzyma, zabiję go zaraz.

Miałem wrażenie, że zaraz rzuci się na mnie z tym swoim instrumentem. Skuliłem się tylko na łóżku i czekałem na to, co się stanie.

Widziałem, że Klara głęboko oddychać, próbując się uspokoić. Minęło dziesięć sekund, dwadzieścia.

-Już się uspokoiłam- powiedziała wreszcie- jeśli coś się będzie działo, mów mi, dobrze? Proszę...

-Dobrze, będę- odpowiedziałem.

-Obiecujesz?

-Obiecuję...

-A teraz pewnie zastanawiasz się, po co tu przytargałam ten instrument? Wiesz, muszę ci coś zagrać!

I zaczęła grać, na tym małym instrumencie, "Fantazję Impromptu". Co prawda tylko melodię, ale nadal brzmiała świetnie. Pewnie jeszcze dwa tygodnie temu obraziłbym się za granie Chopina na czymś takim, ale teraz jakoś mi to nie przeszkadzało.

-Wiesz, dla Chopina Impromptu, ale dla mnie raczej Imposibru- powiedziała- ale ty pewnie mi to kiedyś zagrasz całe, prawda?

-Oczywiście, że ci zagram- powiedziałem- jeśli tylko wytrzymasz ze swoim wstrętnym klawiszowcem.

-Wcale nie chciałam tego powiedzieć, zmusiłeś mnie!

Przez chwilę panowała cisza.

-Wiesz, Frycek...- powiedziała w końcu Klara- przyniosłam ci czekoladki!

Eternal Balladeحيث تعيش القصص. اكتشف الآن