Wtedy poczuła jego obecność

Start from the beginning
                                    

- No ubieraj się - krzynęła do Kaliny, która poprostu wykonała polecenie tata nie mógł się dowiedzieć właśnie teraz zresztą i tak miała za duży mętlik w głowie po spotkaniu z tym chłopakiem, by dorzucać sobie niepoukładanych myśli. 

- okej - odparła gdy jej matka przewracała ledwo przytomnego mężczyznę  na bruch 

- dzie-dzień dobry j-ja dzwonię z Żytniej 14 XXXXXXXXXXXXXX - Anna podała adres domu będąc w rozsypce trochę się zająknęła ale nie pomyliła adresu, po czym zaczęła się ubierać bo jak pokaże się tak, czyli totalnie nago ratownikom. W szale zaczęła szukać ubrań, a w Kaliny sercu zrodziło się poczucie winy, chociaż to oni chcieli ją skrzywdzić, a ona jedynie się broniła. Po mimo  tego wszystkiegoco przeżwywała teraz w swoim wnętrzu starała się wyglądać na nie wzruszoną i ze spokojem wykonywać polecenia matki. - otwórz drzwi ratownikom - poleciła mama

-Dobra - Kalina założyła swoje klapki i zeszła na dół.

- dzień dobry

-dzień dobry gdzie poszkodowany? - spytał wyższy z ratowników

- tam w łazience na górze na wprost - wskazała dziesięciolatka

Po czym zaczęła wpatrywać się w ścianę na korytarzu i gdyby ktoś na nią teraz patrzył pomyślałby, że jest nienormalna i na taką wyglądała dla kogoś kto nie wiedział co się teraz tak naprawdę na tej ścianie dzieje. Widziała na tej ścianie jego jako jedyna nikt inny nie potrafił go dostrzec, nikt nie był na tyle wyjątkowy jak ona. To właśnie dlatego, że jest aniołkiem ten chłopak postanowił jej pomóc. Wpatrywała się w tego samego chłopaka co przedtem w łazience.

- Nie... Kalinka to nie Twoja wina aniołku - przemówił do niej po chwili ciszy.

- J-jakto? - odważyła się spytać intrygującego chłopaka.

- To oni chcieli Cię zniszczyć, zabrać Ci to co najcenniejsze - oznajmił - Bronisłaś sie i dobrze jesteś aniołkiem - słowo aniołkiem było dla niej niezbyt zrozumiałe i zaczynało ją zastanawiać powtórzone jednak nie dała tego poznać swojemu rozmówcy

Dziewczynka weszła do łazienki tuż za ratownikami i nie odżywiając się ani słowem obserwowała wydarzenie.

~*~

Gdy ratownicy zabierali znajomego jej mamy do karetki przyjechał tata dziewczynki, która skierowała się do swojego pokoju i w ciszy obserwowała przy otwartym oknie swoich rodziców.

- Aniu..? - spytał z zawahaniem Adam - dlaczego spod naszego domu odjeżdża karetka? W dodatku z jakimś obcym facetem, kim on w ogóle jest? - mimo poirytowania, które towarzyszyło mu był opanowany i zapewne Kalina po nim odziedziczyła ten spokój w sobie.

- a y on jest moim znajomym z pracy - mówiła nieco mniej opanowana kobieta

- dobrze a co on robi w naszym domu ? - dociekał dalej

- no... yyy wypadek mały miał - tłumaczyła niepewnie

- tak to widać karetka po zdrowych nie przyjeżdża - odparł - co mu się stało? - pytał gdy kierowali się w stronę drzwi od domu

- szkło szkło! w plecach - zaczęła krzyczeć widać wcześniej było, że nie jest opanowana ale nie przypuszczał, że za aż tak krótki czas puszczą jej nerwy

- okej... - mówił  z malującym się zdziwieniem na twarzy gdy przekraczali próg domu - jak ono się tam znalazło?

- nie-nie wiem - mówiła i wpadała w coraz większą histerię

- dobra - odparł nieco poddenerwowany bo co właściwie ten koleś robił w jego domu jeszcze w dodatku ze szkłem w oczach - wyjaśnisz mi później.

Wybaczcie tu Adamowi brak czułości do żony ale spróbujcie go zrozumieć, nie dość, że jego małżeństwo od 5 lat się wali to jeszcze jakiś obcy facet w jego domu ma wypadek, a tego faceta przyprowadził tu nikt inny jak jego żona do której z dnia na dzień traci zaufanie.

Anna skinęła głową i udała się do salonu znajdującego się na wprost do drzwi wejściowych domu.

                                                                              ~*~


SkrzywdzonaWhere stories live. Discover now