Już koniec i początek nowego ale czy lepszego?

Start from the beginning
                                    

- Zakopywanie jego trumny i płaczący ludzie - oznajmił totalnie bez zaangażowania ani powagi sytuacji

- okej tatusiu - odparła

Usunęli się zgromadzonym z widoku tak aby nikt nie zauważył, że to robią i wrócili do domu. Adam chciał chociaż trochę odbudować relacje z córką i wykorzystać dzień wolny. Cóż odejście kogokolwiek zawsze coś w każdym zmienia. Ale wiedział, że w  tym żałobnym dniu zabranie córki do wesołego miasteczka nie będzie dobrą opcją więc postanowił z nią pogotować.

Gdy tylko przekroczył próg kuchni zaczął sie rozglądać za mąką jajkami owocami i kremem czekoladowym, a gdy je znalazł wyłożył na blat kuchenny.

- Tato Ty umiesz gotować? I co właściwie masz zamiar robić w kuchni - spytała dziewczynka

-  otóż młoda damo może nie jak mistrz ale coś tam potrafię

- Młoda damo? Czemu młoda? - spytala zdziwiona dziewcznka

- A bo widzisz masz ciut mniej niż 50 lat

-  haha no tak - odparła

Adam wziął do ręki miskę i zaczął do niej rozbijać jajka, po czym razem z córką rozpoczęli wojnę na mąkę, która trochę trwała.

Ten dzień Kalina wspomina dobrze nawet bardzo pomimo dziwnego uczucia towarzyszącego jej przez cały pogrzeb był to jeden z najlepszych dni jej życia, bo był z jej ukochanym tatą. Jednak myślała wtedy, że po tym dniu będzie już tylko dobrze, że to już będziesz koniec tego złego, jednak się myliła.

~*~

- Tato czemu kolejny dzień jemy na obiad makaron z mikrofalówki? - spytała marudząc dziewczynka grzebiąc w swoim daniu.

- Cóż nic innego oprócz tego i naleśników zrobić nie potrafię - odparł tata.

- Ale mama potrafi... Czemu nam nie ugotuje? - dociekała.

- bo widzisz mama niedługo wróci i będzie nam gotowała, a narazie sami musimy sobie jakoś poradzić - mówił sam nie będąc przekonany co do swoich własnych słów - no dalej zjadaj, doceń moją kuchnie - żartował chcąc namówić małą do jedzenia.

~*~

Mijały dni... tygodnie. Dziewczynka nie widziała się z mamą już długo chociaż dla niej to i lepiej bo unika kolejnych krzywd.

- Anka gdzieś Ty się podziewała - spytał zażenowany Adam

- A no o tu - odparła śmiejąc się

- Ty coś brałaś? - spytał lustrując ją wzrokiem

- Nie nie nie. No ja no co Ty w życiu - mówiła jak na totalnym haju

- przecież widzę, że coś wzięłaś - chwycił ją za nadgarstek, a ta zaczęła się wyrywać

- Ała weź tą rękę, nie dotykaj mnie - mówiła cały czas się śmiejąc

- Co Ty robisz, wiesz ile ja czasu dziecku kit wciskam, że niedługo wrócisz a ty se pod murkami siedzisz z jakimiś typami? - wręcz zaczął na nią krzyczeć, emocje nim targały

SkrzywdzonaWhere stories live. Discover now