Rozdział czwarty

41 5 0
                                    

Drzwi damskiej toalety otworzyły się z hukiem, natychmiast zwracając uwagę gości zgromadzonych w pobliżu. Wszyscy przerwali na chwilę sączenie przyjemnie chłodnego szampana, by spojrzeć ciekawskim wzrokiem, kto taki wyłania się akurat z łazienki. Oczy całego towarzystwa rozbłysły w podziwie, gwar rozmów umilkł, a czas jakby zwolnił nagle swój bieg.

Grażyna i Angelika dumnie wyprostowane prezentowały się wręcz olśniewająco w swoich długich zwiewnych kreacjach, które idealnie podkreślały ich figury, a w dodatku pięknie mieniły się iskierkami brokatu. Świetlisty makijaż dziewcząt perfekcyjnie współgrał z sukniami, a błyszczące tafle rozświetlacza na policzkach zdawały się wręcz oślepiać. Nawet gdy nonszalancko odgarniały rozpuszczone włosy, ich lśniące kosmyki wydawały się falować na wietrze (tak naprawdę był to zwyczajny podmuch klimatyzacji).

Przyjaciółki ruszyły przed siebie niczym modelki na wybiegu wśród rozbrzmiewających wokół nich ochów i achów, a szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że stojąca tuż obok wytwornica dymu wypuściła mleczną mgiełkę akurat na ich stopy. Stwarzało to niesamowite wrażenie, że Andzia i Prażynka unoszą się w powietrzu na kłębiastym obłoczku, niczym Kordian lecący na chmurze z Mont Blanc do Polski.

Dziewczyny, starając się ukryć zadowolenie, jakie sprawił im podziw gości weselnych, rozejrzały się dyskretnie po elegancko przystrojonej sali. Musiały niechętnie przyznać, że Augustyna nieźle się postarała podczas projektowania wystroju. Estetyczne dekoracje utrzymane w kremowej tonacji łączyły się harmonijnie z płatkami białych peonii. Po dłuższych oględzinach wszystkich stołów okazało się jednak, że nie ma dla nich ani jednego wolnego miejsca. Wyglądało na to, że niestety nikt poważnie się nie rozchorował ani nie uległ żadnemu wypadkowi i wszystkim zaproszonym osobom udało się dotrzeć na uroczystość.

Ta drobna przeszkoda nie zmartwiła rzecz jasna Grażynki i Andzi, ponieważ były przygotowane na taką ewentualność:

— Bez obaw, zaraz zjemy coś pysznego! — uspokoiła brunetka, nurkując dłonią pod swoją obszerną rozkloszowaną sukienkę. Poszukiwania trwały dłuższą chwilę, ponieważ halki jej kreacji można było porównać pojemnością do przepastnej damskiej torebki. W końcu jednak wydała z siebie triumfalny okrzyk, wyciągając kilka plastikowych pudełek. — Co wybierasz? Bigos czy gołąbki?

Dziewczęta zgodnie stwierdziły, że najlepszą opcją będzie skonsumowanie obu potraw naraz. Jak gdyby nigdy nic stanęły obok jednego ze stołów i zaczęły jeść, używając własnych sztućców przyniesionych z domu. Na szczęście nikt nie zwrócił specjalnej uwagi na ich niecodzienne zachowanie, ponieważ każdy był zajęty pochłanianiem weselnego rosołku i schabowych z tłuczonymi ziemniaczkami.

— Ale mam teraz ochotę na coś słodkiego — rozmarzyła się Andzia, gdy już zaspokoiły głód. Niestety nie pomyślały wcześniej o przygotowaniu własnych deserów. Wtem dostrzegła, że na drugim końcu sali przygotowano kącik kawowy i konspiracyjnie puściła oczko do Prażynki. Wodzirej z zabawnym cekinowym kapelusikiem zarządził właśnie odśpiewanie „Sto lat" dla młodej pary, więc przyjaciółki sprytnie wykorzystały moment, gdy wszyscy byli zajęci fałszowaniem, by niepostrzeżenie przemknąć do słodkiego stołu.

Angelice aż oczy zaświeciły się na widok tylu słodkości. Nie mogła zdecydować się, czy ma większą ochotę na sernik, czy może na bezę. Po krótkim namyśle wpakowała oba desery na talerzyk i dorzuciła jeszcze kilka mini babeczek. Dziewczyny spokojnie delektowały się łakociami, nieśpiesznie popijając cappuccino z ekspresu. Śpiewy trwały w najlepsze, ponieważ gdy przedłużające się w nieskończoność „Sto lat" dobiegło końca, przyszła pora na równie ponadczasową „Gorzką Wódkę".

— Już nic więcej nie wcisnę — poskarżyła się Andzia, klepiąc się po wypukłości brzucha, którą na szczęście maskował ciasny gorset sukienki. — Nie spróbowałam jeszcze szarlotki ani nawet karpatki. — zerknęła tęsknym wzrokiem na tace z deserami, których nie zdążyła zasmakować.

— To nic, spakujemy je sobie do domu — podsunęła Grażyna, machając blondynce przed oczami pustymi pudełkami. Tamta rozpromieniła się i z pomocą przyjaciółki starannie ułożyła wybrane słodkości do śniadaniówek. Ponieważ uwaga gości była skupiona na Augustynie i Marko, którzy w dalszym ciągu namiętnie ssali sobie twarze, dziewczętom udało się bezproblemowo upchać pudełka pod halkami Prażynki. Brunetka przygładziła dłonią finezyjny materiał sukni, po czym obie ukradkiem wślizgnęły się w tłum gości oklaskujących, ciągnący się niczym epopeja, pocałunek państwa młodych.

— Zapraszam wszystkich państwa na parkiet! — zarządził wodzirej przez mikrofon, gdy małżonkowie w końcu oderwali się od siebie. Chwilę potem z głośników buchnęła jakaś romantyczna melodia. — Już za chwilę para młoda odtańczy swój pierwszy taniec!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Alternatywna wersja WeselaWhere stories live. Discover now