"Opowiadania bizarne" Olga Tokarczuk

111 14 8
                                    

Jeśli miałabym zdradzić swój najbardziej irracjonalny strach, byłoby to czytanie powieści noblistów. Zawsze mam takie przeświadczenie, że będzie to dla mnie za trudna literatura albo że się zwyczajnie zawiodę. Po przeczytaniu tej książki, wciąż uważam, że literatura noblistów jest naprawdę trudna. Ale przynajmniej się nie zawiodłam.

Jak to zwykle z antologiami opowiadań bywa, mamy tu duże zróżnicowanie. Wszystkie dziesięć opowiadań łączy francuskie słowo "bizarre", czyli dziwny, śmieszny. Będę szczera - nie wszystkie opowiadania zrozumiałam w pełni. Myślę, że do kilku muszę po prostu wrócić, ale to dobry znak. W końcu kultura powinna stanowić wyzwanie.

Jest to moje drugie starcie z Olgą Tokarczuk i to zachwyciło mnie chyba nawet bardziej. Przede wszystkim wróciłam do jej fantastycznego stylu. Znowu poczułam tę niezwykłą więź z przyrodą, którą chyba tylko ona potrafi tak zgrabnie opisać. We wszystkich opowiadaniach nie brakuje właśnie szacunku do natury, ale nie wciska się go tanimi frazesami prosto w twarz czytelnika. Ten szacunek po prostu jest. Kwestia, być może marginalna, która mnie również zachwyciła, to podejście do bycia eco. Opowiadania osadzone są w różnych światach, w różnych czasach, a jednak w żadnym nie ma dyskusji na temat recyclingu czy dbania o planetę. Olga Tokarczuk stawia sprawę jasno: porządni ludzie dbają o planetę. I tyle. Nie pozostawia nikomu miejsca na wątpliwości; takie są po prostu zasady panujące w jej rzeczywistości. Nie wiem, ilu zagorzałych przeciwników ratowania planety przeczyta tę książkę, ale i tak uważam, że to przesłanie jest świetne.

Moje ulubione opowiadania osadzone są w przyszłości. Ponieważ wiem, jak łatwo ocenić fantastykę jako tani i nierealistyczny gatunek, tym bardziej doceniam mistrzowskie wykorzystanie science-fiction do przekazania nam pewnych rzeczy. Tutaj każda lokalizacja, każdy gatunek, każda stylizacja języka - wszystko ma swój cel. I zazwyczaj wychodzi on na jaw na ostatnich stronach opowiadań. Czy tym co je wszystkie spaja jest właśnie to jedno francuskie słowo? Pewnie tak, chociaż ja mogłabym zaklasyfikować każde z opowiadań do jednej z dwóch kategorii: klimatyczne i niepokojące. I to ta druga zrobiła na mnie większe wrażenie.

Polecam, polecam, polecam. Postawcie sobie wyzwanie, przeczytajcie coś naszej noblistki! Nie zniechęcajcie się, jeśli nie wszystko zrozumiecie od razu - nie są to proste historie z morałem wyłożonym na tacy. A dotarcie do tych morałów jest warte wysiłku. 

Papierowa odsieczWhere stories live. Discover now