2. Chris

29.2K 519 21
                                    

Wchodzę do jednej z najbardziej obleganych kawiarni na Manhattanie, rozglądając się od razu za Victorem. Gdy tylko go widzę, przepycham się przez tabun ludzi, którzy stoją w kolejce, czekając na kawę.
– Jeśli nie masz dla mnie podwójnego espresso, wychodzę – ostrzegam go, zajmując miejsce naprzeciwko.
– Jeszcze gorące – podaje mi kubek. – Co jest Chris? Po co ci to gówno?
– Nie nazwałbym tak tego przyjacielu. W Avalon-Note noszą seksowne mundurki. – Uśmiecham się szeroko i biorę duży łyk kawy.
– Żartujesz? Chcesz teraz pieprzyć dzieci?
– Uczę tylko ostatnią klasę. Tam już nie ma dziewic.
– Brakuje ci wrażeń – stwierdza jakby zawiedziony. – To tylko po to? Chcesz znaleźć sobie nową zabawkę wśród małolat? To chyba trochę niebezpieczne. – Nachyla się do mnie, upewniając się, że nikt go nie usłyszy. – Jesteś właścicielem uznawanej firmy architektonicznej, masz zbyt wiele do stracenia, żeby tak ryzykować.
Przyglądam się mu w milczeniu przez dłużą chwilę. Jego błagalny wyraz twarzy, krzyczy, żebym się opamiętał i odwołał wszystko. Nic z tego.
– Nie zamierzam pieprzyć pierwszej lepszej małolaty. Znasz mnie Victor.
– No dobra. – Wypuszcza głośno powietrze i opiera się na kanapie. – Tak sobie myślę, że taka gówniara może być całkiem ciekawą zdobyczą. O ile nie wie kim jesteś. – Znów patrzy na mnie w ten wkurwiający sposób, a ja znów to ignoruję.
Liczę się z jego zdaniem w wielu kwestiach, ale nie tym razem. Rola nauczyciela podstaw zarządzania firmą w tak prestiżowej szkole, to dla mnie spora szansa, a dokładniej mówiąc – możliwość sporego zarobku dla mojej firmy. Atrakcyjne uczennice w kusych spódniczkach to dodatkowy atut tej pracy. Trzy godziny w tygodniu to niewiele, skoro czeka mnie tyle atrakcji.
Z na wpół pełnym kubkiem kawy wsiadam do samochodu i od razu ruszam. Mam niewiele drogi do pokonania, ale zakładam kilka korków po drodze. Szybciej byłoby pieszo, ale nienawidzę tłumów na chodnikach. W samochodzie mam chociaż spokój i mogę pomyśleć w ciszy, na co nieczęsto mam okazję ciągu dnia.
Jordan dzwoni do mnie, kiedy do pokonania zostaje mi ostatnia przecznica. Facet się niecierpliwi, czy po prostu po raz kolejny zamierza mi wchodzić w dupę? Od raku stara się zdobyć kartę członkowską do największego klubu BDSM w Nowym Jorku. Szanse na to są raczej niewielkie, ale jego determinacja jest godna podziwu.
Włączam tryb głośnomówiący i odbieram połączenie.
– Jestem prawie na miejscu William – odzywam się spokojnie.
– To dobrze, myślałem, że już zrezygnowałeś. Czekam na ciebie przed wejściem, chciałbym zamienić z tobą kilka słów, zanim zaczniemy zajęcia.
– Jasne. Zaraz będę.
Problem Williama Jordana polega na tym, że jego fascynacje seksualne nie pokrywają się z wyglądem. Jest już za stary, za gruby i zbyt zwyczajny, żeby jakikolwiek szanujący się klub pozwolił mu zostać jego członkiem. Za to jest bogaty, więc nie narzeka na chętne suki, które pozwalają mu zrobić ze sobą wszystko za kilka dolarów.
Parkuje na parkingu, przeznaczonym dla nauczycieli i dopijam kawę, zanim wysiadam.
– Cieszę się, że nie zmieniłeś zdania – William wita mnie z przesadnym entuzjazmem. – Lekcja właśnie się zaczęła. Odprowadzę cię do klasy. – Wyciąga rękę w kierunku drzwi, po czym ruszamy w ich kierunku. – Chciałbym z tobą porozmawiać na temat uczennic mojej szkoły.
– Daj spokój Will – odpowiadam lekceważąco. – Nie myślisz chyba, że jestem tu tylko po to. – Patrzę na niego karcąco, na co od razu spuszcza głowę.
Daję sobie rękę uciąć, że sam nie jest w stanie się oprzeć, widząc tyle skąpo ubranych dziewczyn. Z moich informacji wynika, że zanim został dyrektorem tej szkoły, spódniczki mundurków sięgały za kolano, a koszule pozbawione były guzików.
Jordan wskazuje mi klasę, w której mam prowadzić zajęcia. Gdy widzę, że znów chce się odezwać, łapię za klamkę i bez słowa wchodzę na salę.
Gwar, jaki słyszałem jeszcze sekundę temu, nagle cichnie. Słyszę jedynie szepty, które kończą się, w momencie, w którym unoszę głowę. Już mi się tu podoba.
– Dzień dobry, wybaczcie spóźnienie. Jestem Chris Evans i od dzisiaj będę waszym nowym nauczycielem. – przedstawiam się oficjalnie, po czym siadam przed biurkiem. – Jakieś pytania?
Rękę podnosi rudy chłopak, siedzący w pierwszej ławce. Gestem ręki daję mu znak, że ma mówić.
– Co się stało z panią Winters?
– Cóż, do końca semestru nie będzie mogła prowadzić zajęć. Problemy zdrowotne – tłumaczę krótko.
– Veronica, może jednak nie oblejesz – żartuje któraś z uczennic.
Z ciekawości patrzę na tył klasy, jak robi to większość uczniów. Skupiają się na ostatniej ławce, w której siedzą dwie ślicznotki. Kurwa, zdecydowanie podjąłem dobrą decyzję.
Zerkam na listę uczniów, jest tylko jedna Veronica, a jej oceny są rzeczywiście kiepskie.
– Obawiam się, że pannie Jonas mało pomoże zmiana nauczyciela – stwierdzam poważnie.
Brunetka o sarnich oczach wpatruje się we mnie błagalnym wzrokiem. Kurwa, tak. Jestem skłonny zmienić jej każdą ocenę, jeśli zrobi wszystko, co jej każę. Speszona moim spojrzeniem opuszcza głowę, udając, że szuka czegoś w książce. Mentalnie uśmiecham się szeroko, choć w rzeczywistości moja twarz pozbawiona jest głębszego wyrazu.
Sprawdzam obecność, po czym przechodzę do tematu lekcji. Dziś mamy omówić cele i ich funkcje w organizacji, co bardzo mnie cieszy. Nie miałem zamiaru przygotowywać się na dzisiejszy dzień, ten temat jest mi bliski. Mówię, a oni wydają się mnie słuchać. Kątem oka obserwuję słodką brunetkę, która nie ma pojęcia, jak bardzo kiepska jest w ukrywaniu zainteresowania. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę, że dostrzegam każdy jej gest...
– Na następnych zajęciach zrobię wam prosty test. Obejmie on najważniejsze definicje, których nauczyliście się od początku tego semestru – informuję klasę, gdy dzwoni dzwonek.
Siedzę przed biurkiem, gdy wychodzą z sali. Nigdzie mi się nie śpieszy. Veronica, razem ze swoją koleżanką, wychodzą ostatnie. Patrzy prosto w moje oczy przez krótką chwilę, tak, jakby się nad czymś zastanawiała. Przyglądam się jej intensywnie, nawet, gdy jest już tyłem ode mnie. Choć ten widok, trzeba to przyznać, jest równie interesujący.
Wychodzę na końcu, zmierzając prosto do wyjścia. Mam jedynie nadzieję, że nie spotkam dziś Williama. Prędzej czy później wróci do ponowienia swojej prośby, tak, jak robił to już niejednokrotnie wcześniej.
Gdy tylko jestem w samochodzie, wysyłam wiadomość do mojej asystentki. Ktoś musi przygotować te pierdolone testy i tym kimś na pewno nie będę ja. Tego nawet nie miałem w planach, ale ciężko uwierzyć mi, że dziewczyna o tak bystrych oczach, nie może się niczego nauczyć. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie, to skreśliłoby moje plany co do niej...
Nawet kobieta, z którą zamierzam spędzić tylko jedną noc, oprócz odpowiedniego wyglądu, musi być także mądra. Tylko dureń zadaje się z idiotką, a ja z pewnością do durni nie należę. W przeciwnym razie nie osiągnąłbym tego, czym teraz się otaczam. Oprócz pieniędzy mam coś znacznie ważniejszego – szacunek ludzi. Nie ważne, czy ktoś wie kim jestem, czy nie ma bladego pojęcia o tym co robię. Lata pracy nad sobą sprawiły, że budzę respekt i lęk w każdym człowieku, z którym rozmawiam. To nie tylko daje mi przewagę w biznesie, ale jest też niezwykle pomocne w kontaktach z kobietami.
Stając w pierwszym z korków, w drodze do firmy, sprawdzam swój terminarz. Dopiero teraz przypominam sobie o konferencji z Word Indesit, firmą która może pomnożyć moje zyski dwukrotnie. O ile zdążę na czas...

Bad Teacher - Premiera Listopad 2020Where stories live. Discover now