~~~~~~

27 1 2
                                    


Wojna się skończyła. Dawno temu. Z jednej strony to wielka ulga, nikt więcej nie zginie w imieniu żądzy władzy... ale można poczuć jakąś dziwną pustkę, coś się skończyło, coś, co stworzyło jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów na świecie, coś, co przerwało więzy przyjaźni dwóch bardzo bliskich sobie ludzi jednym okropnym incydentem.

Jedna akcja. Jedna grupa. Jeden pociąg. Jeden upadek. Wiele łez. Żal po stracie tak ważnej osoby daje o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach, o ile można jakiekolwiek momenty tak nazwać. Świadomość tego, że nic nie można zrobić jest okropna, prawda? Możesz jedynie patrzeć jak najważniejsza osoba w twoim życiu znika w otchłani przepaści, widzisz jej przerażony wzrok, w jednej chwili chcesz rzucić się za nią. Skończyć to razem z nią. W końcu od tego są przyjaciele, prawda? Zawsze razem. Na wybór masz tak mało czasu, reszta ludzi czy przyjaciel? Gdyby nie nadany tytuł bohatera odpowiedź byłaby jasna. Upadek uznałoby się za nieszczęśliwy incydent, po kilku dniach nikt by o tym nie pamiętał. Zamiast spokoju trzeba było wybrać dalszą walkę o życie milionów ludzi. To bolało. Nie fizycznie. Zdecydowanie nie fizycznie. Świadomość kolejnego samotnego dnia coraz bardziej wypełnia myśli, z czasem staje się nie do zniesienia, co najgorsze nie da się nic na to poradzić, trzeba nauczyć się z tym żyć. Jeszcze jedna misja. Tym razem się uda. Odzyskamy wolność, a wrogowie w końcu się poddadzą. Uda się. Z pewnością. Dla jego pamięci. Będzie dumny. On zawsze był dumny, choć nie miał z czego. Zawsze pomagał, nawet wtedy, kiedy pomocy nie była potrzebna. Zawsze wierzył, choć sprawa była beznadziejna. Poddanie się byłoby zniewagą dla jego imienia.

To koniec. Koniec wojny. Przynajmniej dla mnie. Mogę czuć się spełniony. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby uczcić jego pamięć. Ludzie będą o nim pamiętać. Zadbałem o to. Ostatnie minuty życia. Nie wyjdę z tego cało. Nawet tak bardzo zmodyfikowany człowiek jak ja nie będzie w stanie przeżyć spotkania z lodowcem. To najbardziej odpowiednia pora na podsumowanie życia w moim życiu. Jeden wyraz może opisać je na tyle szczegółowo jak to możliwe. Bucky. Wszystkie chwile jakie pamiętam były związane z jego osobą. Wszystko co robiłem było z myślą o nim. Ile bym dał żeby ostatni raz usłyszeć jego głos albo, przynajmniej przez ułamek sekundy, zobaczyć jego twarz. Niedługo to wszystko się skończy. Przestanę odczuwać ból. Wszystko będzie doskonale obojętne. Byłem z tobą do końca. Jeszcze tylko kilkaset metrów. Pięćset. Czterysta. Trzysta. Dwieście...

O jakież zrządzenie losu. Najwidoczniej byłem zbyt dobrze przygotowany na śmierć. Niestety, przyjacielu, nie zobaczymy się zbyt szybko. Przywitał mnie nowy świat. Kompletnie inny od tego, który pamiętałem. Dowiedziałem się, że wojna się skończyła. Jedna z nielicznych rzeczy jakie kojarzyły mi się z tobą... przepadła. Od tamtego momentu od nowa uczyłem się jak funkcjonować w społeczeństwie. Wszystko było tak inne, jednak nadal puste bez ciebie - monotoniczne i bez wyrazu. Jednak jedną z wiadomości, jakie mnie pocieszają jest specjalne miejsce wyznaczone naszej brygadzie w muzeum. Przynajmniej tam mogę cię zobaczyć. Dlatego przychodziłem tam codziennie. Tekst o tobie znałem na pamięć, chociaż wcale nie musiałem go czytać. Wiedziałem o tobie wszystko o czym tam napisali. Z każdą kolejną wizytą moja tęsknota rosła w siłę, próbowałem w końcu przestać tam chodzić, ale wyglądało na to, że nie byłem w stanie. Uzależniłem się.
Kolejne lata mijały, wróciłem do bronienia ludzi z zupełnie inną drużyną, w ogóle nie przypominali naszej starej paczki, jednak przywiązałem się do nich i z czasem zaczynałem o tobie zapominać za co z całego serca Cię przepraszam.

Przez kilkadziesiąt lat żyć w błędzie... Jednak nie tylko mnie śmierć nie chciała przyjąć, emocje jakie mną wstrząsnęły, kiedy zobaczyłem twoją twarz od tak długiego czasu, były tak gwałtowne, ledwie zdołałem ustać na nogach. Byłem tak szczęśliwy, w końcu mogłem cię zobaczyć. Jednak to tylko chwilowe uczucie. Kiedy mnie nie rozpoznałeś myślałem, że żartowałeś, jednak byłeś poważny. Kolejny raz poczułem jakbyś umarł. Jednak tym razem miałem okazję cię uratować. Chciałem to zrobić. Najszybciej jak potrafiłem. Byłem w stanie poświęcić wszystko, nawet tytuł bohatera. Nie powtórzę więcej tego błędu. Nie ważne jaką cenę będę musiał ponieść, przypomnisz sobie o mnie.

Walka z tobą była bolesna. Nie chciałem cię w żadnym stopniu skrzywdzić, jednak stałeś mi na drodze. Pierwszy raz w życiu. Taka sytuacja znowu się nie powtórzy. Nie dopuszczę do tego.


Po wielu próbach w końcu się udało. Twoja pamięć wróciła. Znowu stałem się nastolatkiem z Brooklynu z najlepszym przyjacielem przy boku. Kolejny raz czułem się przez kogoś kochany. Tym razem nie pozwolę ci odejść. Nie samemu. Będziemy razem do samego końca tak jak kiedyś przyrzekliśmy sobie nawzajem.

𝕋𝕙𝕖 𝕨𝕒𝕣 𝕚𝕤 𝕠𝕧𝕖𝕣 || One Shot || StuckyWhere stories live. Discover now