1.

19 0 0
                                    

Informacje o bohatercę.

Imię: Rozalia
Pseudonim: Roza
Nazwisko: Kasai
Lat: 24
Wygląd: błękitny kolor włosów, jedno oko jest zielone, drugie fioletowe, kilka niewidocznych piegów na twarzy, szczupła sylwetka, włosy (długość) do połowy pleców.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

Moje życie jest monotonne. Nic nadzwyczajnego się w nim nie dzieje. Czasami mam tego dość, chciałabym się przenieść do innego świata i żyć chwilą. Niestety w moim przypadku to niemożliwe. Ale....w tym dniu miało się to zmienić. 

***

Wstałam jak zwykle o siódmej rano. Dobrze, że dzisiaj sobota i nie muszę iść do pracy. Dzisiaj spotykam się ze swoimi znajomymi, długo się z nimi nie widziałam. Wstałam ze swojego miękkiego łóżka i pokierowałam do łazienki biorąc po drodze rzeczy do ubrania. Moja garderoba składała się z białej bluzki na krótkim rękawku, krótkie, czarne spodenki, sweter w kolorze oliwkowej zieleni, który sięga mi do połowy ud. Zrobiłam sobie lekki makijaż i podkręciłam lekko włosy. Wyszłam z łazienki i wróciłam do sypialni pościelić łóżko. Następnie poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Dziś miałam ochotę na jajecznice. Wyjęłam potrzebne mi składniki i sprzęty kuchenne. W trakcie przygotowania jedzenia dostałam wiadomość. Była od Tiny, mojej przyjaciółki, była to szczupła brunetka o niebieskich oczach. Była ode mnie dwa lata starsza. Przeczytałam wiadomość i odpisałam jej. Wiadomość zawierała treść m. in. czy przyjadę po nią, bo zepsuło się jej auto i musiała wezwać mechanika. Oczywiście się zgodziłam. Moje jedzenie już było gotowe. Wyłączyłam gaz i nałożyłam sobie jedzenie na talerz.  Po zjedzonym śniadaniu posprzątałam w kuchni. Pomyłam naczynia itd. Po posprzątaniu wzięłam z mojej sypialni plecak i poszłam na korytarz. Ubrałam swoje całe czarne buty do kostek i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Otworzyłam swój samochód i wsiadłam do niego. Położyłam plecak na miejscu pasażera, zapięłam pasy i odpaliłam silnik. Włączyłam radio, żeby zagłuszyć tą cisze i ruszyłam do domu Tiny. Oczywiście powiadomiłam ją przed wyjściem z domu, że już jadę. Krótka podróż zajęła mi parę minut. Byłam już przed domem Tiny. Brunetka wychodziła właśnie z domu ze swoim chłopakiem - Adrianem. Był to dobrze zbudowany mężczyzna o popielatych blond włosach i brązowych oczach i 3-dniowym zaroście. Był najstarszy z naszej paczki, ponieważ miał 28 lat. Wsiedli do auta witając się ze mną. Adrian w czasie drogi powiedział mi, że nasza dwójka przyjaciół już są na miejscu. Mówię tutaj o Ednie i Erneście. Edna to blondynka o ciemno zielonych oczach i najmłodsza z nas, bo ma 23 lata. Za to Ernest to młody mężczyzna o bardzo ciemnym kolorze zieleni, kręconych włosach, po bokach lekko zgolone i zielone oczy. Ma 27 lat. Nazywamy go "brokułem",  ponieważ ma BARDZO kręcone włosy. Oczywiście naturalnie kręcone. 

Dojechaliśmy już na miejsce. Mieliśmy się spotkać przed kawiarnią pod nazwą "Ewa's cafe" . Zaparkowałam na najbliższym parkingu i poszliśmy pod kawiarnie. Nie zajęło nam to długo, ponieważ tylko 15 metrów. Kiedy wszyscy już byli w kawiarni i już zamówili swoje zamówienia zaczęliśmy rozmawiać. 

- Więc planujecie ślub? - zapytałam Tine i Adriana. 

- Ostatnio rozmawialiśmy na ten temat. I raczej ślub się odbędzie, ale nie znamy pełnej daty. - powiedział Adrian podbierając twarz ręką. W tym momencie właśnie kelner przyniósł nasze zamówienia. - A co z tobą? Masz kogoś na oku?- uśmiechnął się biorąc pierwszy kęs swojego sernika. 

- Nie mam. Na razie jestem zajęta pracą, muszę zarabiać, ponieważ szukam nowego mieszkania. Moje jest już w dość niezadbanym stanie. Ciągle robię remonty, ale nie przynosi to żadnych rezultatów, bo po dwóch tygodniach, np. tapeta się odkleja itp. Chce go sprzedać - powiedziałam na jednym wdechu. 

- Jak chcesz możesz pomieszkać u mnie dopóki nie znajdziesz kupca jak już sprzedasz dom. - wtrąciła się Edna. 

- Pomyślę nad tym, ale dziękuje za propozycję. - wzięłam łyk ciepłej herbaty.  

- Lub też jak chcesz to możesz pomieszkać w moim domu, który jest już na sprzedaż. Na razie jeszcze nie znalazł się kupiec. A dom jest w zadbanym stanie. - powiedział Ernest.

 - Nad tym też pomyślę. Spokojnie na razie jeszcze nie sprzedaje go, więc powiadomię was jak będę myśleć nad sprzedażą. - zaśmiałam się pod nosem. 

Rozmawialiśmy jeszcze z dobrą godzinę. W końcu zdecydowaliśmy, że lepiej jak teraz pójdziemy do pobliskiego parku, który niedawno został otworzony z okazji pierwszego dnia wiosny. Zapłaciliśmy każdy po połowie i wyszliśmy z kawiarni. Weszliśmy już do parku i pierwsze co zrobiliśmy to pójście na nasz ulubiony most. Tak jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Oparliśmy się o poręcz mostu i zaczęliśmy żywą rozmowę. Po pół godzinnej rozmowie, "oderwałam" się chwilę od świata rzeczywistego i odpłynęłam w swój świat. Myślałam tak przez chwilę, ale z moich myśli wyrwał mnie pewien, tak jakby "obraz" w wodzie. Albo mi się wydaję, albo widzę jakąś kobietę. Potrząsnęłam głową na boki, a kiedy znów popatrzyłam w wodę tej kobiety nie było. Dziwne. Pewnie mam zwidy. Nie myśląc już o tym wróciłam do rozmowy. 

***

Był już wieczór. Wróciłam z naszego spotkania dwie godziny temu. Nie miałam już nic do roboty. Postanowiłam udać się na spacer, bo mieszkam blisko lasu, a tak naprawdę to przed nim. Oczywiście nie mieszkam tutaj całkiem sama. Obok mojego domu po obu stronach ciągnie się kilkadziesiąt domów.  Wracając do teraźniejszości. Jestem już w korytarzu ubierając buty. Wzięłam swój plecak z potrzebnymi mi rzeczami i wyszłam z domu zamykając go. Przeszłam przez ulicę i weszłam w głąb lasu. Słońce dopiero zachodziło, więc na niebie panowały kolory m. in. różowy,  jasno różowy, pomarańczowy itp. Uwielbiałam zachody słońca. W powietrzu panował lekki, ciepły wiaterek przez co panowała idealna atmosfera.  Nagle przede mną pojawiły się świetliki. Poleciały w inną stronę, a ja zaciekawiona poszłam za nimi. Zaprowadziły mnie one do małego jeziorka. Nagle przede mną pojawiła się pewna kobieta. Wyglądała jakby była duchem? Przestraszona upadłam na ziemię. Spojrzałam na kobietę i nawet nie zauważyłam jak wokół  mnie pojawiły się niebieskie, dość duże motyle. Pojawiło się jasne światło i raziło mnie w oczy, przez co musiałam je zamknąć. Kiedy ponownie je otworzyłam zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła. Wstałam z ziemi i otrzepałam się z brudnej piasku. Rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz zorientowałam się, że nie jestem już w lesie, w którym byłam. Przestraszona nie wiedząc, gdzie jestem zaczęłam iść przed siebie. Nawet nie zauważyłam, że wyszłam z lasu i jestem na... Mieście?

Gdzie ja trafiłam?


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 31, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Duch krainyWhere stories live. Discover now