– Możliwe.
– I taki spokojny. Niedużo mówi...
– Zmierzasz do czegoś czy tak sobie gadasz?
Stary Wach oderwał wzrok od chłopca i Stefana, którzy wciąż stali przed bankiem. Poczuł, jakby wrócił do rzeczywistości z fantazyjnego snu. Spojrzał na Januszkę.
– Tak sobie gadam... To co, wódeczka dzisiaj?
Z twarzy Januszki zniknęła nagle zawodowa neutralność. Tanecznym krokiem wskoczył zaś uśmiech od ucha do ucha.
– Jak co dzień!
Zaśmiali się rubasznie. Januszko wrzucił bieg i auto ruszyło powoli.
– Poczekaj. – Wach położył mu rękę na udzie. – Zobacz.
Januszko spojrzał i obaj wpatrywali się, jak Stefan coś tłumaczy chłopcu, a potem wchodzi do banku, zostawiając syna samego na ławeczce z jakąś maskotką. Promienie słońca nie tylko delikatnie lizały, ale wypalały skórę na całym ciele chłopca. Zero chmur i oszalałe termometry. Tak właśnie spikerzy radiowi opisywali obecne lato.
– On go chce tak zostawić? – Młody Januszko zdziwił się.
– Mówię ci, że ten młody lubi, jak go grzeje – prawie wycharczał stary Wach.
Podjechali do chłopca i zatrzymali się przed ławeczką. Starszy funkcjonariusz otworzył okno. Uderzyła go fala gorąca. Jakby ktoś nagle chlusnął mu szklanką płomieni w twarz. Aż odsunął się w czeluść klimatyzowanego radiowozu.
– Co tam masz?
Chłopiec podniósł głowę. Przez chwilę bez żadnej reakcji wpatrywał się w Wacha. Funkcjonariusz poczuł, jak ciarki przebiegły mu po plecach. Jeszcze nigdy nikt, nawet największy bandzior, z jakim miał do czynienia, nie spowodował takiego efektu.
CZYTASZ
Pogwar
HorrorSęki Złe od zawsze kryły gorejące sekrety. Zło sączyło się po ulicach tej malutkiej wioski w okolicach Hrubieszowa niczym jad, by teraz wylać się na nieświadomą niczego Zofię Więckowską, próbującą przebudzić swojego syna po tajemniczym wypadku samoc...