11

5 0 0
                                    

 – Możliwe.

– I taki spokojny. Niedużo mówi...

– Zmierzasz do czegoś czy tak sobie gadasz?

Stary Wach oderwał wzrok od chłopca i Stefana, którzy wciąż stali przed bankiem. Poczuł, jakby wrócił do rzeczywistości z fantazyjnego snu. Spojrzał na Januszkę.

– Tak sobie gadam... To co, wódeczka dzisiaj?

Z twarzy Januszki zniknęła nagle zawodowa neutralność. Tanecznym krokiem wskoczył zaś uśmiech od ucha do ucha.

– Jak co dzień!

Zaśmiali się rubasznie. Januszko wrzucił bieg i auto ruszyło powoli.

– Poczekaj. – Wach położył mu rękę na udzie. – Zobacz.

Januszko spojrzał i obaj wpatrywali się, jak Stefan coś tłumaczy chłopcu, a potem wchodzi do banku, zostawiając syna samego na ławeczce z jakąś maskotką. Promienie słońca nie tylko delikatnie lizały, ale wypalały skórę na całym ciele chłopca. Zero chmur i oszalałe termometry. Tak właśnie spikerzy radiowi opisywali obecne lato.

– On go chce tak zostawić? – Młody Januszko zdziwił się.

– Mówię ci, że ten młody lubi, jak go grzeje – prawie wycharczał stary Wach.

Podjechali do chłopca i zatrzymali się przed ławeczką. Starszy funkcjonariusz otworzył okno. Uderzyła go fala gorąca. Jakby ktoś nagle chlusnął mu szklanką płomieni w twarz. Aż odsunął się w czeluść klimatyzowanego radiowozu.

– Co tam masz?

Chłopiec podniósł głowę. Przez chwilę bez żadnej reakcji wpatrywał się w Wacha. Funkcjonariusz poczuł, jak ciarki przebiegły mu po plecach. Jeszcze nigdy nikt, nawet największy bandzior, z jakim miał do czynienia, nie spowodował takiego efektu.

PogwarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz