Prolog

17.9K 349 153
                                    


– Jesteś pewna, że to dobry pomysł?

Absolutnie nie. To było najprawdopodobniej najgorsze, co mogłam zrobić i byłam więcej niż pewna, że będę tego żałować.

– Jasne, że tak – przytaknęłam głową i schowałam kolejne koszulki do walizki. – Nie każdy dostaje taką możliwość. Poza tym to tylko trzy miesiące nawet nie zdążycie zatęsknić, a ja nagle nie pokocham San Diego na tyle, żeby się tam przenieść.

Akurat, co do tego mogłam być pewna. Nie było takiej siły, która by mnie do tego zmusiła. Już i tak złamałam wszystkie swoje postanowienia, zgadzając się na tę całą wymianę uczniowską. Gdyby nie to, że mój profesor obiecał mi dobrą rekomendację i to, że mimo wszystko była to świetna okazja do tego, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, to nigdy w życiu bym się na to nie zgodziła. Nie po to unikałam tego miejsca, jak ognia, żeby siłą się do niego pchać. Przysięgałam sobie, że moja noga nigdy nie postanie w Grossmont College, a teraz za kilka godzin miało się to zmienić. Co za żałosne zrządzenie losu.

– Sprytnie Sof, ale doskonale zdajesz sobie sprawę, że nie chodzi mi wcale o odległość i o to, że będziemy tęsknić – powiedziała Emma, bawiąc się moimi kosmetykami, które miała przecież schować do walizki.

– Wiem, co masz na myśli, ale po prostu nie uważam, żeby to było istotne – wzruszyłam ramionami, jakby to kłamstwo wcale nie sprawiło mi żadnego problemu. – Minęły dwa lata, wszystko się zmieniło.

– Dlatego wciąż unikasz spotkań chłopaków akurat z tą drużyną? – spytała, unosząc powątpiewająco brwi.

– Zbieg okoliczności – mruknęłam.

– Mogłabyś się, chociaż postarać i wymyślić jakąś bajeczkę.

– Wiem, że się martwisz – usiadłam na łóżku obok blondynki i spojrzałam jej uważnie w oczy. – Tylko, że nie masz powodu. Uczelnia jest ogromna, więc możliwe, że nawet na siebie nie wpadniemy.

– Sama w to nie wierzysz – prychnęła. – Jedziesz tam po to, żeby prowadzić ich stronę i przeprowadzać wywiady z ważnymi studentami, a nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale Troy w ostatnim czasie wyrobił sobie dość dobrą opinię, jeśli chodzi o jego karierę.

– Wiem.. – westchnęłam, przegryzając wargę. Może i zdrowy rozsądek podpowiadał mi, żeby całkowicie odciąć się od przeszłości i od niego, jednak serce bywało zdradzieckie i kilka razu zdarzyło mi się wyszukać informacji na jego temat. Dzięki temu wiedziałam też, że jego związek z Amber wciąż istnieje, co pozwalało mi przywołać się do porządku. W zasadzie to ta informacja sprawiła, że zastanawiałam się nad odrzuceniem tej propozycji. Bałam się, że nie będę w stanie spojrzeć jej w oczy, tym bardziej po tym, co wydarzyło się na naszym balu.

– Po prostu obiecaj mi, że ograniczysz wasze spotkania do minimum – powiedziała blondynka. – Widziałam już, jak potrafi działać na ciebie ten chłopak i nie chcę, żeby znów cię zranił.

– Jak na mnie działał – poprawiłam ją. – Minęło już dużo czasu. Może i unikam wyjazdów na jego mecze, ale to nie dlatego, że coś do niego czuję. Chciałam zwyczajnie odciąć się od tego wszystkiego.

– Nadal mi się to nie podoba – westchnęła ciężko i opadła na łóżko.

– Mi też – przytaknęłam i ułożyłam się obok niej. Teraz obie wpatrywałyśmy się w sufit i w milczeniu próbowałyśmy to wszystko ogarnąć.

– Będziemy cię odwiedzać przynajmniej raz w miesiącu – zaczęła po chwili. – I masz dzwonić, nie obchodzi mnie, jak bardzo będziesz zajęta.

Hearts that forgiveWhere stories live. Discover now