- Słucham Jeremy?- mówi próbując nadać swojemu głosowi spokojny ton.

- Wszystko w porządku?- pyta i zerka na mnie. Kobieta szybko przytakuje.

- Wszystko dobrze.- mówi do Clarka i zerka na mnie.- Dzisiaj to już koniec McRae.

Zbieram swoje rzeczy i ruszam do wyjścia. Mijam się w drzwiach z Clarkiem, który mi się przygląda, gryzę się w język aby czegoś mu nie powiedzieć, zwłaszcza że nadal jest opiekunem mojego domu. A raczej skrzydła zamkowego. Ruszam przez korytarz szkoły, prosto do swojego pokoju, jestem zmęczony, zirytowany i głodny. Najlepsza kombinacja na świecie. Brakuje tylko małego, ale to naprawdę małego impulsu, abym zaraz coś rozwalił.

Cóż, przez siedzenie na skałkach nie byłem na obiedzie, a Victor był tak wspaniałomyślny, że nic dla mnie nie wziął. Ewentualnie mógłbym się włamać do pokoju Andiego, ale jest za duże ryzyko, że dostanę po łbie, mój brat na pewno mnie nie dokarmi, Summer też nie. Cóż zostaje mi albo głodowanie do kolacji, albo iść zapolować. Po wnikliwej analizie, głodowanie to dobry pomysł. Kiedy już jestem na zakręcie do mojego pokoju, a święty spokój już jest za rogiem... Ktoś na mnie wpada.

Jęczę załamany, gdy od mojego torsu odbija się drobna dziewczyna. Zerkam zrezygnowany na niebieskooką Nale, która rumieni się mocno.

- Serio Nala?- jęczę - Który to raz?- parskam i podaje dziewczynie dłoń, jednak ta tylko wpatruje się w nią zaczerwieniona.

- Co jej zrobiłeś?!- słyszę krzyk Summer, która pojawia się za siedzącą na ziemi dziewczyną. Zanim odpowiem dostaje zeszytem dziewczyny w głowę.- Wszystko w porządku?- pyta schylając się do dziewczyny na ziemi.

- Ała!- mówię, ale Summer nawet nie podnosi na mnie wzroku, za to łapie Nalę jak szmacianą lalkę i stawia do pionu. - Za co to było?- jęczę- Nic nie zrobiłem!

- To tak na przyszłość.- Summer wzrusza ramionami i uśmiecha się.- Uważaj jak chodzisz McRae.- mówi, a ja unoszę brew.

- To ona na mnie wpadła.- mówię.

- Jesteś tak zapatrzony w swoje ego, że nie widzisz nic po za nim?- pyta rozbawiona i pcha Nale dalej.

Spoglądam zaskoczony za dziewczynami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zaciskam zęby i aż cały dygoczę ze złości. Jak mogłem się nie odgryźć Summer! Fala gorąca uderza we mnie, a ja kopie zły w ścianę. Ten dzień jest naprawdę wkurzający.

Nagle czuje jak ktoś łapie mnie za nadgarstek, jednak zaraz go puszcza i odskakuje ode mnie z piskiem. Zaskoczony obracam się do Lynn która macha dłonią. Posyłam dziewczynie zaskoczone spojrzenie. Dziewczyna uśmiecha się krzywo.

- Wiedziałam, że gorący z ciebie chłopak, ale nie wiedziałam, że parzysz.- mówi rozbawiona i pokazuje mi swoją zaczerwienioną dłoń. Unoszę brwi.

- Co?- dukam cicho, a srebrnowłosa śmieje się.

- Cóż, nie wiem czemu jesteś wkurzony, ale lekcje z rudą chyba pobudzają twój żywioł.- chichocze, parskam cicho i potrząsam głową.

Lekko się uspokajam i posyłam dziewczynie delikatny uśmiech.

- Ten dzień to porażka.- mruczę cicho, dziewczyna przytakuje.

- Totalne rozczarowanie i bezkres absurdów.- mówi, a ja zaczynam się śmiać głośno, Lynn ponownie chichocze.

- No i nie zdążyłem odgryźć się Sum.- mruczę. Lynn spogląda na mnie rozbawiona.

- Więc co? Idziemy po jej zapas biszkoptów?- pyta rozbawiona, a ja patrze na nią jak na wybawienie.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo zdycham z głodu.- jęczę.

- Oh no tak.- parska dziewczyna.- Głodny McRae, to zły McRae.- mówi, a gdy próbuje ją złapać, ta z piskiem ucieka, rozbawiony potrząsam głową i biegnę za dziewczyną.

*Enya*

Razem z Asherą i towarzyszącym nam Ignate, który siedzi temu drugiemu na głowie obserwujemy przez okno, z lekką nutą rozbawienia, wygłupy Lynn i Cola.

- Myślisz, że to dobrze?- pyta Ashera, marszczę nos i spoglądam na niego. Czarny smok wywraca oczami.- Że go nie ma.

Wzdycham cicho.

- Oboje dobrze wiemy, że ma zamiar wrócić.- mówię spokojnie.

- Jeżeli będzie zadawał się z wilkiem, może się to źle skończyć.- mruczy Ashera. Parskam głośno.

- Błagam cię, lepiej martwić się o tych, co się zadają z Colem. - mruczę rozbawiona. Ashera marudzi coś cicho pod nosem.

- Przecież wiesz, że reszta szkoły nie zaakceptuje wilka. Cole go nie zostawi i też go wykluczą.- Ashera zerka na mnie kątem oka.

- Nikt nie wie.- mówię.

- Ale jeżeli się dowiedzą?- warczy.

- Oh, jak będziesz tak kłapać dziobem, to na pewno się dowiedzą!- warczę cicho i spoglądamy na siebie groźnie.

Ignite rozciąga się i spogląda na naszą dwójkę zaciekawiony.

- A czemu nikt się nie martwi o metalowego pana, na wielkim smoku?- pyta młody, spoglądam na niego zdziwiona.

- O kim?- pytam, a Ignite wzrusza ramionami.

- Znalazł różczkę.- mówi. Ashera mruczy cicho.

- Okej, przyznaje rację. Wilk to nasze najmniejsze zmartwienie.- wzdycha głośno.

Strażnicy Smoków IIDove le storie prendono vita. Scoprilo ora