Smoczyca mruczy cicho.

-" Do zobaczenia."- mówi i wskakuje do wody, rozpryskując ją na wszystkie strony. Śmieje się cicho i ruszam w stronę kampusu szkoły.

Idę powoli przez las, rozmyślając nad zbliżającym się treningiem z Constantine i co prawda, będe musiał zacząć chodzić na treningi strażników. Jeden problem, który widzę w treningach strażników, to nuda i monotonność. Wykłady teorii i co gorsze, nudne i ciągle te same treningi z Jeremym. Nie wiem, jak reszta strażników doszła do swoich umiejętności, ale zapewne nie przez treningi z Clarkiem.

Nawet wole nie myśleć nad tym, ile cierpliwości wymagają te treningi. Cierpliwości której zdecydowanie, ostatnimi czasami nie mam.

*

Obserwuje znudzony rudowłosą nauczycielkę, która z zapałem próbuje wytłumaczyć mi, jak zacząć panować nad swoim żywiołem. Może bardziej bym się skupił, gdyby Ignate nie latał w okolicy okien od klasy, albo może wtedy, gdybym mógł poćwiczyć praktycznie. A tak, to nawet rozkrój żaby który wisi na tablicach, nad Panią Constantine, jest bardziej ciekawy.

Kobieta z zapałem rysuje na tablicy płomień, później dłonie, jakieś strzałki, kółka, zapisuje coś, coś kreśli, jednak totalnie nie mogę skupić się na tym co mówi. Jestem dzisiaj aż tak bardzo użyteczny, że aż wcale. Więc dużo się nie zmieniło.

Nagle kobieta obraca się do mnie, tak gwałtownie, że aż podskakuje na krześle. Marszczę brwi i patrze na kobietę która mnie obserwuje.

- Więc?- pyta. Zakłopotany masuje sobie kark, siedzę sam na sam z nauczycielem i go nie słucham, ale wtopa.

- Ciekawe to.- mruczę cicho.

Kobieta odkłada kredę na miejsce i kładzie dłonie na biodra, pewnie nieświadoma, że właśnie odbiła sobie białą dłoń na żakiecie.

- Ciekawe to?- parska i kręci głową.- Pytałam się, czy wszystko rozumiesz Cole, to ważne.

- No rozumiem.- mruczę i zerkam na tablice, gdzie znajduje się rysunek, przybyło tyle nowych kresek, że nie jestem w stanie znaleźć rysunku dłoni, chociaż niedawno tam był.

- Więc robimy kartkówkę.- mówi, a ja spoglądam na rudowłosą jak na wariatkę.

Kobieta tylko wzrusza ramionami, a jej mina nie wyraża za wiele. Parskam cicho i kręcę głową.

- Nic nie pisze.- mówię i zakładam ręce na klatę.

Kobieta parska nerwowo.

- Ja cię nie proszę, abyś to napisał. Masz to zrobić.- mówi.

- Ja się nie prosiłem o te lekcje.- wzruszam ramionami.

Oboje wpatrujemy się w siebie, nie zamierzając odpuścić. Twarz kobiety przyozdabia lekki grymas, co tylko udowadnia, że ją denerwuje.

- McRae.- mówi powoli.- Nie traktuj mnie jak wroga.

Parskam cicho i kręcę głową. Naprawdę od balu nie mogę znieść tej kobiety. Nienawidzę gdy ktoś udaje kogoś kim nie jest, a wszystko teraz wskazuje na to, że kobieta cały czas kreowała swoją postać na taką twardą, cierpliwą i naprawdę silną. Teraz jest to zwykła kobieta, nudna nauczycielka, której jedynym hobby jest dręczenie uczniów.

- Więc, niech Pani nim nie będzie.- mówię uśmiechając się kpiąco. Kobieta czerwieni się lekko, jej brwi niebezpiecznie się marszczą, a usta odsłaniają zęby w ostrym uśmiechu. Czyżbym ją w końcu zdenerwował?

Kiedy już ma coś powiedzieć, do klasy wchodzi Pan Clark. Zerka na rudowłosą i na mnie, a później ponownie na kobietę.

- Constantine?- pyta powoli. Kobieta chrząka cicho.

Strażnicy Smoków IIWhere stories live. Discover now