1. Wieczne wyczekiwanie

67 9 11
                                    

Budzę się w łóżku swoim biało wyścielonym,
mój wzrok przykuwa obraz w plenerze zielonym.
Dziewczyna w sukni ślubnej się tam pokazuje,
szczęście i radość na swej buzi ukazuje.



Cóż to takiego?
W progu staje jakaś osoba, ni z tego, ni z owego.
Dziewczyna jak z obrazka się wyrwała,
serce przyśpiesza, chwała miłości, chwała!



W dłoniach trzyma z jedzeniem tacę,
muszę jeść, bo na wadze stracę.
Pyszne kanapki, pomidor, herbata,
takie o to danie przyniosła Agata.



Nagle przypomniał mi się ślubu dzień,
który zabrał z mojego życia depresji cień.
Pamiętam, że czułem wtedy szczęście wielkie,
życie zmieniło się, ona jest lekiem na zło wszelkie.



Ukochana ułożyła tacę na stoliku nocnym,
pozdrawiając mnie pocałunkiem mocnym.
Czułem wtedy, że mam po co żyć,
nie chcę, nie zamierzam sam już być.



Po śniadaniu udaliśmy się na spacer mały,
chochliki czasu tylko w przód nas gnały.
Cieszyliśmy się chwilą, która trwała wiecznie,
nie miała w zwyczaju zachowywać się niegrzecznie.



Jesteśmy tacy zdrowi, tacy młodzi,
nasza miłość wszelkie choroby łagodzi.
Naszego szczęścia nikt końca nie zapowiedział,
"To bliźniaki" lekarz powiedział.



Nasze dzieci również zdrowe były,
czarne scenariusze szybko się zmyły.
Jak jęczą, płaczą, słyszałem i widziałem,
zawsze na ich zawołanie ganiałem.



Pełną rodziną mieliśmy całe dnie zajęte,
jednak dzieci chodziły jakieś przejęte.
Martwią się o relację naszą,
każdego wieczoru, kiedy światło gaszą.



Wiedzą, że nic nie jest wieczne,
nawet wtedy, kiedy wszystko bajeczne.
Nasze życie duży wpływ na nie wywiera,
bo ktoś się rodzi, a ktoś umiera.



Życie przemija i to bardzo szybko,
nie, czekaj, nie chcę tam wracać złota rybko.
Wiedziałem, czułem, że nadchodzi koniec pewny,
nagle za ramię złapał mnie mój krewny.



Obudziłem się ponownie, lecz w łóżku innym,
byłem nie do poznania, czułem się winnym.
Wydaje mi się, czy nie mam ochoty wstawać?
Nie tato, nie chcę mi się z tobą rozmawiać.



Całe moje życie jest jak diabelski młyn,
znów to się dzieje, z nosa płynie czerwony płyn.
W sercu czuję... mam jeszcze serce?
Cała krew jest już na mojej ręce.



Czuję nicość, otchłań, pustkę okropną,
moja energia i motywacja stała się niedostępną.
W życiu zjawiła się pewna dama, która jest podstępną,
przed nią nawet najmężniejsi uklękną.



To jest ta, której imienia nie wolno wymawiać,
wiecznie do złego będzie cie namawiać.
Pani Depresja na nią wołają,
nie wszyscy przed nią uciec zdołają.



Chwila, poczekajcie, chyba straciłem wątek,
przypominam, że to dopiero piekła początek.
Przychodzi nowy dzień, nowa chwila,
kilometr za kilometrem, za milą mila.



W życiu moim nic się nie zmienia na lepsze,
nic nie jest kolorowe, wszystko staje się bielsze.
Czarny, szary i biały to przyjaciele mili moi,
słuchajcie mnie uważnie, bo czas ran nigdy nie zagoi.



Życie przecieka między moimi palcami,
każdego ranka czuję się jakby rozjeżdżali mnie walcami.
Kości zdrowe, stawy zdrowe, organy zdrowe,
dlaczego w takim razie musiałem wziąć chorobowe?



Chorobowe na życie? Istnieje coś takiego?
Moje wybranki okazały się mieć zbyt wysokie ego.
"Zostaw ją, to moja dziewczyna, kolego",
wtem dostałem prawego sierpowego.



Każdego ranka budzę się z płaczem,
dlaczego się jeszcze nie spotkałem z grabarzem?
Każdego wieczoru marzę żeby się nie zbudzić,
zjawi się ktoś, kto zdoła mnie ukatrupić?



"Samobójstwo to głupota", powiadają,
kolana mi posłuszeństwa odmawiają.
Stawy i kości zdrowe, a kolana bolące?
Szukam już tylko miejsca przy cmentarnej łące.



Kolana nie bolą same z siebie,
coś się musiało stać, szukam znaku na niebie.
Przypomniałem sobie, wystarczy, że dotknę pleców swoich,
zostałem zdradzony i zraniony przez przyjaciół moich.



Dlaczego prędzej nie zauważyłem, że to są barany,
na moich plecach znajduje się coś więcej, niż tylko rany.
Tkwią tam wciąż ostre jak brzytwa noże,
krew z nich się sączyła przez lata, utworzyła krwi morze.



Niektóre siedzą płytko, a inne głębiej,
wiem o tym, że nie będzie już lepiej.
Potrafię odnaleźć nawet te, które na wylot mnie przeszyły,
dźgając po drodze serce i rozcinając żyły.



Nie sposób ich wyjąć, ani wydostać,
nie wiecie jak z tym ciężarem ciężko jest ustać.
Każda osoba, którą wybieram na pomocnika,
wbija kolejny ostry nóż i zaraz znika.



Moje przemyślenia zawsze zabierają dzień cały,
idę więc do łóżka, jak już wiecie, cały obolały.
Godzina za godziną, dzień za dniem,
powoli mam dość tych ściem.



Wszędzie dookoła żyją zawistni ludzie,
nie wiedzą, że innych mieszają w brudzie.
Myślą, że nie ma już wartościowych ludzi,
zamykam więc oczy i wierzę, że nic mnie już nie zbudzi.



Przychodzi kolejny sen, kolejna cudowna chwila,
czuję szczęście, uchodzi smutek tamtego debila.
Moje życie nie ma żadnej wartości,
we mnie znaleźć rany można, blizny oraz kości.



Żyję tylko nocą, żyję tylko dla świadomych snów,
mam dość raniących osób i tępych głów.
Tylko w tych snach czuję, że żyję,
samochodu już nigdy nie umyję.



Nie muszę jeść, nie muszę się martwić,
mogę robić co chcę i wiecznie się bawić.
Potrafię latać, pływać i nurkować bez oddychania,
w moim śnie pojawia się kolejna, jest nią Ania.



Czuję się znakomicie, mam ponownie bliską osobę,
chyba znamy się od zawsze, nie dwie, czy jedną dobę.
Co z tego, że jestem po ślubie z kolejną?
Niestety to sen, codziennie mogę mieć tylko jedną.



Nagle przypomniał mi się ślubu dzień,
który zabrał z mojego życia depresji cień.
Pamiętam, że czułem wtedy szczęście wielkie,
życie zmieniło się, ona jest lekiem na zło wszelkie...





















Budzę się ponownie, czuję się okropnie,
kiedy w końcu ktoś mnie kropnie?
Nie mam ochoty żyć dla snów,
przez całe życie czekam na wieczór znów.



Przyszedł nowy dzień, mam nową szansę,
wyczekuję tylko i myślę kiedy zasnę.
Mam nadzieję, że już niedługo zgasnę,
umrę i już nigdy z cierpienia nie wrzasnę.

******************************************

Witam po długiej przerwie. Przywitałem was wierszem, według mnie dobrym wierszem (jak na amatora). Możecie pisać swoje opinie lub wytykać błędy ;). Kolejny wiersz nie wiem kiedy się zjawi, może jutro, może w środę, zobaczymy. Mam nadzieję, że się podobał, życzę miłego wieczoru i pozdrawiam.     M.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 22, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

WierszeWhere stories live. Discover now