I

33 11 44
                                    

Hejka! Publikuję dziś pierwszy i zarazem ostatni rozdział opowiadania pt. „Miłość silniejsza niż przeznaczenie". Napisałam ją w 2015 roku! I co śmieszniejsze wysłałam na konkurs literacki! Wtedy dostałam mnóstwo pozytywnych komentarzy, mam nadzieję, że tym razem też tak będzie! Nie zapomnijcie o gwiazdkach i komentarzach! Buziaczki!

- Kocham cię – zdążyłam jedynie usłyszeć te dwa słowa.

Nicolas leżał na szpitalnym łóżku, a wokół niego stało pięciu wampirów. W szóstkę staliśmy i patrzyliśmy, jak mój chłopak łapczywie łapie powietrze, krztusząc się i wymiotując krwią. Gdyby nie to, że widziałam taki widok już kilka razy, pewnie musiałabym opuścić salę. Po kilku chwilach Nic odpłynął w nicość, a ja mogłam, jedynie stać obok łóżka i ściskać jego chłodną dłoń. Poczułam rękę na swoim barku, niepewnie odwróciłam głowę i zorientowałam się, że to mój przyjaciel — Paul.

- Musimy iść – powiedział dość łagodnie, a ja bez zastanowienia pokręciłam przecząco głową. Obiecałam, że podczas całej przemiany będę przy nim. Nie mogłam opuścić go w tak ważnym momencie. – Ismena nie marudź. Już mu nie pomożesz – powiedział, a ja niechętnie zdecydowałam, że pójdę razem z półtora wiecznym wampirem.

Ostatni raz spojrzałam na Nicolasa i puściłam jego dłoń. Bez słowa pożegnania opuściłam go i wyszłam z sali, a za mną reszta kompanii. Kilka pięter pokonałam schodami, w wampirzym tempie. Na szczęście nie spotkałam żadnej ludzkiej istoty, inaczej mogłoby się to skończyć tragicznie dla owej osoby. Po opuszczeniu szpitala od razu podbiegłam do jednego z drzew i wyładowując na nim swoją złość, złamałam je na pół.

Paul wraz z Jamesem szybko zaczęli naprawiać moją szkodę, hipnotyzując ludzi patrzących na całe zdarzenie. Miałam to gdzieś. Osoba, którą naprawdę kochałam leżała teraz na szpitalnym łóżku, w głębi siebie wijąc się z przeszywającego ją bólu. Jeśli Nicolasowi uda się przejść przemianę nigdy mi tego nie wybaczy, wszystko miało być zrobione w stu procentach bezboleśnie. Nic. Miał zasnąć jako człowiek i obudzić się jako wampir, nic więcej.

Ponownie poczułam dłoń na swoim barku i już zamachnęłam się, aby uderzyć Paula, gdy zauważyłam, że wampirem stającym za mną jest mój ojciec, a nie przyjaciel. Ze łzami w oczach wtuliłam się w jego. Mężczyzna odepchnął mnie od razu, z gniewem w oczach.

- Ismeno, co ty wyprawiasz! – zbeształ mnie. – Co ty sobie wyobrażasz, jaki wampir płacze? – zapytał, a ja widziałam, że jego oczy płonęły gniewem.

- Tato – powiedziałam błagalnie.

- Wampir musi być twardy – krzyczał, patrząc mi prosto w oczy.

Ojciec od zawsze wychowywał mnie twardo, nieraz, gdy byłam dzieckiem, dostałam pasem. Od kiedy jesteśmy wampirami, tata nie ustępuje nawet w najmniejszych sytuacjach. Uważa, że bycie nadprzyrodzonym zmusza nas do braku uczuć i nieokazywania słabości. Jedynie w kwestii Nicolasa udało mi się postawić. Wprawdzie ojciec zrozumiał, że wampir może się zakochać w człowieku tylko i wyłącznie, gdy ponad połowa naszego klanu postawiła ultimatum o odejściu. Otarłam łzy i stanęłam wyprostowana naprzeciwko mężczyzny.

- Przepraszam – powiedziałam twardo, a na twarzy taty zabłysnął triumfalny uśmiech. Nie odpowiedział nic, tylko odwrócił się na piecie i jak gdyby nigdy nic wsiadł do samochodu i odjechał.

Chwilę później na miejscu, gdzie stał ojciec, pojawił się Paul.

- Musimy jechać.

Pokiwałam jedynie głową i powiedziałam coś w stylu „zaraz do was dołączę". Paul zniknął sprzed moich oczu, a ja ostatni raz spojrzałam na szpital, w którym przechodził przemianę mój narzeczony. Ponownie w oku zakręciła mi się łza, lecz błyskawicznie ją otarłam. Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam w stronę samochodu. Musiałam usiąść na tylnym siedzeniu, bo James wcisnął się na moje miejsce obok kierowcy. Nie miałam kompletnie siły na kłótnie o tak błahą sprawę.

Miłość silniejsza niż przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz