Prolog

27 4 7
                                    

Prolog

Zimowy, rześki poranek. Kasia pakuje walizkę, Orfeusz ścieli łóżka, a Romek gdzieś wyszedł, najprawdopodobniej przed hotel.
To dzisiaj, 6.12 z okazji Mikołajków super "trójca" przyjaciół wyjeżdża do Amazońskiej dżungli aby odnaleźć zaginiony posążek. Mają wykupionego przewodnika, bilety na samolot oraz mały szałas w jednej z wiosek w Amazonii.
O posążku wiedzą tyle, że oprócz przynoszenia szczęścia, ma wspaniałe właściwości zdrowotne, minimum jedną "ukrytą" zdolność czy cechę oraz ma nazwę, właściwie inicjały: BY.
Tajemnicze, prawda?
- Chłopaki, chodźcie! - zawołała Kasia, które miała problem z zapięciem swojej małej, aczkolwiek pojemnej torby (opinię tę popiera tylko Kasia, zazwyczaj małego torbo-plecaka nie da się dopiąć do samego końca).
Kasia Wiaterek - jest to blondynka z kręconymi włosami o dużych niebieskich oczach. Dbająca o swoje sprawy, trochę zadziorna, ale sprytna. Szybko myśli i wydawało by się, że ma zdolność przewidywania przyszłości conajmniej o 5 sekund. Zazwyczaj udawało jej się reaktywować tę zdolność, kiedy ona bądź chłopcy byli w niebezpieczeństwie. Interesuje się archeologią, szczególnie tą ceramiczną. Jako narrator, mogę Wam zdradzić, że leci na Romka ;)
- Co znowu księżniczko? - zapytał z przekąsem Romek. - Znowu nie możesz sobie poradzić z super, najbardziej pojemną torbą na świcie?
- Tak. - hardo odpowiedziała. - Czy mógłbyś mi pomóc? - Wiesz, właściwie nie mam nic do roboty, a nawet się nudzę, więc czemu nie. - uśmiechnął się i kucnął obok dziewczyny. Zaczęło się mocowanie z torbą.
Romek Bimberski - chłopak o dobrze zbudowanej posturze, zaczesaną do góry grzywką, czarne włosy oraz z brązowymi oczami. Jest zazwyczaj pewny siebie, ale udaje takiego... Takiego połowicznego "Bad Boya" ; tak naprawdę jest w niektórych sytuacjach tchórzliwy, ale nieprzyzna się, że się boi. Do tego jest w środku bardzo wrażliwy i 1. wpadnie na pomysł, żeby "iść" komuś z pomocą. Szybko się wzrusza i lubi biegać. Ma nawet jakiś tam medal :)
Po jakichś 5 minutach mocowania się z torbą zakończono ten proces. To tylko wydaje się śmieszne! Tak naprawdę wycisnęła z Romka wiele potów. W tym samym czasie, Orfeusz kończył nawlekać pościel z dokładnościś do 1 nanometra. Tak przynajmniej się Kaśce wydawało.
- O Jeżu, Orfek pospiesz się! - krzyknęła. - Za 5 minut mamy wykwaterowanie!
- Już, już... - dodał pod nosem. - Goście się ucieszą z takiego porządku. Jak taki im zostawię zdziwią się, bo to rzadkość w takich 2★★ hotelach.
- Jak ty możesz być spokojny? - zapytała łagodniejszym tonem. - Chodź już. Ja z Romkiem schodzimy wiesz, że on ma jakieś ADHD. - uśmiechnęła się słodko. - Nie usiedzi w miejscu 5 minut.
- Mhm... Zaraz zejdę. Obiecuję, że w te 3 minuty... - (zerknięcie na zegarek) - i 15 sekund oraz - (podniesienie palca wskazującego) - 32 milisekundy wyrobię się.
- Dobrze, dobrze. - dziewczyna zaczęła się wycofywać. - Oszczędź mi tego naukowego bełkotu. Klepnęła Romka w plecy i wycofali się przed hotel.
- Co za męczący ludzie... - snuł pod nosem Orfeusz. - Nie rozumieją, że opóźniają moją dokładną, ciężką pracę.
Tak, Orfeusz Mliski... Czy tak zwany Orfek. Jego włosy sięgają do ramion, są lekko pofalowane i kasztanowe. Towarzyszą temu (uwaga, uwaga): jedno niebieskie oko, a drugie brązowe. Perfekcjonista, matematyko-wyliczeniowoec. Najważniejsze jest dla niego dokładność i "ciężka" praca.
Interesuje się naukami ścisłymi (matma, nawet chemia so-so , ale fizyka to już ewidentnie NIE). Często analizuje, niestety za długo. I jak przyjdzie co do czego, jego pomysły byłyby najlepsze, ale za późno je zgłasza. Przyczynia się do tego też nieśmiałość, czego w przypadku pozostałej dwójki nie widać.
♪♪♪
Po jakichś 3 minutach i 10 sekundach Orfek zszedł na dół (zdążył zapłacić za pobyt i oddać kluczyk, oraz wymienić się uprzejmościami) i przewiercił wzrokiem przyjaciół.
- Wow! - zawołała złośliwe Kasia. - Zamieściłeś się w czasie z zapasem 3 minut... - I 15 sekund. - Przerwał jej, podnosząc rękę na znak ciszy. - Czy teraz złożymy przysięgę, że oddamy za siebie zdrowie, a nawet życie? Że będziemy o sobie nawzajem dbać? - To nie ma sensu. - Rzuciła niepewnie Kasia. - I tak... - Czy złożymy? - nacisnął na słowo "czy" - Tak. - Odpowiedziała z goryczką. - Składam oficjalną przysięgę. - Wyciągnęła ręce ku górze. - Składam oficjalną przysięgę. - Ręce Orfeusza również znalazły się "na górze" - Phi... Prychnął Romek. - Ja też. To znaczy... - uniósł ręce pod naciskiem ich spojrzeń i dodał: Składam oficjalną przysięgę. Następnie przybili piątki w "powietrzu" , a Kasia dodała:
- Jesteśmy super paczką. Czas na nas. - uśmiechnęła się do obu chłopców. Rzuciła przelotne spojrzenie na dach hotelu, i zaczęła razem z chłopakami oddalać się wolnym krokiem na lotnisko.


Romek, Kasia i Orfeusz: Na tropie figurki Baby Yody.Where stories live. Discover now