Nastał wieczór.Słońce dochodziło już do linii horyzontu, a zegar wybił godzinę 19.
Marry,która zobowiązała się tej nocy zaopiekować Sophie,karmiła teraz małą w pokoju dziecięcym.
John zniknął w swojej sypialni, oznajmiając wcześniej,że wychodzą koło dwudziestej.
Suzanne uznała,że najwyższy czas zacząć przygotowania do imprezy,która zapowiadała się świetnie.
Był tylko jeden problem. Czy znajdzie w swojej szafie coś odpowiedniego,co mogłaby założyć?
Weszła do swojego pokoju i od razu stanęła na wprost dużej,białej szafy,która bez problemu pomieściła cały jej dobytek.Otworzyła ją i wzrokiem przeszukała wieszaki.W zasadzie miała ze sobą tylko dwie sukienki: bardzo elegancką,plisowaną z kołnierzykiem,którą wzięła w razie rozmowy o pracę i łososiową midi pożyczoną od mamy.
Suzy westchnęła.
Już chciała iść do Johna i powiedzieć mu,że z imprezy nici,bo nie ma się w co ubrać,co zabrzmiałoby jak najgorsza wymówka,gdy dostrzegła coś,co leżało na jej dużym łóżku.
Materiał pobłyskiwał lekko,rozpraszając skupiające się na nim światło palącej się lampy.Obok leżała kartka.
"Chciałbym Cię w tym zobaczyć, aniołku :) J."
Uśmiechnęła się szeroko.Był kochany.
Suzanne podniosła sukienkę i włożyła na siebie.Czarny materiał przylegał do jej ciała,sięgając do połowy ud.Sukienka idealnie podkreślała kobiece atuty,uwydatniając dekolt i seksowny tyłek dziewczyny.Sue pomalowała starannie oczy,przypudrowała nosek,usta pokryła czerwoną szminką i rozczesała swoje długie,lekko falowane włosy.Gdy ubrała czarne szpilki i stanęła przed dużym lustrem w swojej sypialni,nie do końca była w stanie uwierzyć,że patrzy na siebie.
To była druga strona Sue.
Angielska i delikatna na codzień potrafiła stać się diabelsko seksowna wieczorem.Ponadto zawsze uwielbiała tańczyć.
Uśmiechnęła się do siebie i sięgając po małą torebkę zeszła na dół.
John czekał w salonie oparty o skórzaną kanapę.Wyglądał jak macho.Pod Suzanne nogi zadrżały,jednak starała się tego nie pokazywać.Czuła na sobie jego wzrok i zrobiło jej się gorąco.Patrzył na nią.Patrzył jak schodzi po długich schodach i jak staje tuż przed nim.Anioł nie kobieta.
Uśmiechnął się łozuziersko.
-Pięknie wyglądasz Suzy-powiedział i złapał ją pod rękę.
W tym momencie do salonu wszedł Michael.
-Gotowi?Moja limuzyna czeka-zaśmiał się i zawiesił wzrok na Sue.
-Gotowi.Marry,wychodzimy!-wykrzyknął John i poprowadził Suzanne do wyjścia, zostawiając w salonie przyjaciela.
-Michael,idziesz?Co z Tobą?
-Nie mówiłeś,że Michael idzie z nami-wyszeptała Sue,stojąc przed drzwiami czernego,z pewnością nowego bmw.
-Michael będzie dziś naszym kierowcą,no i przy okazji pobawi się z nami.Przeszkadza Ci to?-otworzył przed nią drzwi do auta.
-Nie-powoli wsiadła,niezapominając co ma na sobie.
-Będzie fajnie,obiecuję-zamknął za nią drzwi.
Jechali rozmawiając o wszystkim i o niczym.Przyjaciel Johna żartował i o dziwo nie w chamski sposób,o co podejrzewałaby go Sue po wczorajszym wieczorze.Michael zdawał się być zupełnie inny niż poprzedniego dnia.Suzanne pomyślała,że może jeszcze zdoła go polubić.
CZYTASZ
Zaczekaj na mnie!
Romance-John-szepnęła mu do ucha,czując nagły przypływ pożądania.-A Twoja żona? -Śpi.Nie martw się maleńka, nikt nie będzie nam dzisiaj przeszkadzał-przeniósł swój pocałunek na jej szyję i kierował się w dół tego jakże zgrabnego ciała. -Teraz jesteś tylko...