Musiałeś się przesłyszeć.

3.1K 141 121
                                    

Impreza trwała w najlepsze, ale powoli zbliżała się do swojego końca. Louis czuł, jak jego głowa szumiała od muzyki i niewielkiej ilości alkoholu, która na szczęście nie podziałała na niego za szybko, a dość przyjemnie, rozluźniając jego spięte mięśnie po całym tygodniu pracy. To nie tak, że robił imprezę w każdy weekend, bo na pewno nie miał na to czasu, ale lubił od czasu do czasu zabawić się ze swoimi znajomymi, zapominając przy okazji o swoim okropnym szefie, który na poniedziałek kazał mu przygotować pięć (dosłownie pięć) rodzajów wystroju biura, które przygotowują do oddania i chyba nie mógł dostać gorszego zadania.

Dlatego impreza była dobrym wyjściem w piątkowy wieczór, aby się od tego wszystkiego odciąć. Miał czas, aby nadrobić znajomości, napić się alkoholu, który przynieśli goście (obowiązkowa zasada imprez u Tomlinsona), więc tak - było całkiem dobrze.

Chodził po znajomych, patrząc jak prawie pijani lub naprawdę pijani przemieszczają się po jego mieszkaniu, śmiejąc się, rozmawiając i tańcząc, a to napawało go idealną energią na kolejny miesiąc. Uwielbiał, kiedy ludzie w jego towarzystwie dobrze się bawili, żartowali oraz bawili się życiem.

- Tomlinson! - krzyknął ktoś za nim lekko pijackim głosem, więc obrócił się z czerwonym kubkiem w dłoni - tak naprawdę nalał tam trochę coli, kiedy wybiła północ, bo wiedział, że kac nie był jego przyjacielem. Zauważył Nialla, przytulającego się do swojej dziewczyny, na co wywrócił oczami, bo oczywiście, że musiał ją wziąć. Kochał Nialla i Lolę, ale tak naprawdę ich dwójka była nie do wytrzymania, odkąd tylko zeszli się razem - zdaniem szatyna byli zbyt słodcy i idealni, aby móc na nich patrzeć bez słodkich wymiocin (naprawdę). Jednak uśmiechnął się na widok blondyna, bo bardzo dawno się nie widzieli i to przez jego winę. - W końcu cię widzę. Gdzie cię wywiało? - spytał z irlandzkim akcentem.

Louis wzruszył ramionami i złapał go za ramię, aby ten złapał szybko równowagę, a nie upadł na podłogę.

- Praca, dom i spanie. Dość podobnie do czasu ze studiów, ale teraz nie imprezuję tak często - powiedział, patrząc na przyjaciela, który uśmiechał się szeroko, a jego oczy były już lekko zamglone.

- To były takie dobre czasy, Tommo. W którym momencie zaczęliśmy się martwić płaceniem za rachunki? - spytał, uderzając palcem w jego ramię, na co szatyn zaśmiał się cicho.

Znał Nialla, odkąd tylko działała jego pamięć. To z nim uczył się jeździć na rowerze; poszedł do pierwszej klasy, potem wybrali razem liceum, w którym odbyły się pierwsze miłości i wyznanie o byciu gejem, kiedy Louis dojrzał na tyle, aby to przed sobą przyznać, a co za tym szło - od razu wyznał to swojemu przyjacielowi. Potem wspólne studia oraz mieszkanie, a kiedy w końcu znaleźli stałą pracę, a Horan poznał Lolę, wszystko przybrało bardziej dojrzały i poważny wymiar. Nie było już upijania się do nieprzytomności, jednonocnych przygód (Louis nie miał na to czasu, a Niall posiadał dziewczynę, więc obaj byli skreśleni).

- Odkąd to Lola zajmuje się twoją kartą - odpowiedział, uśmiechając się szeroko i kiwnął nad ramieniem blondyna do dziewczyny, która stała kilka kroków za nimi, aby dać im najwyraźniej trochę przestrzeni.

Niall jęknął, kręcąc głową i pochylił się nad Louisem, bo przewyższał go jakieś osiem centymetrów.

- To bardzo możliwe, ale nie mów jej tego. Ostatnio kupiłem pierścionek i nie chcę, aby sprawdziła wyciągów - odpowiedział, a na jego ustach pojawił się pewny, ciepły uśmiech.

Louis otworzył szeroko oczy i poklepał chłopaka po ramieniu.

- To niesamowite, wow. Gratulacje, stary - odpowiedział, sam nie mogąc uwierzyć, że jego przyjaciel postawił na taki śmiały, poważny krok. - Naprawdę się cieszę. Tylko nie spieprz tego. - Zagroził mu, kręcąc głową, ale wiedział, że jeśli Niall podjął taką decyzję, to był na nia naprawdę gotowy.

To musiał być wiatr.Where stories live. Discover now