Prolog - Każdy z nich miał swoje życie

15 5 3
                                    

Przekraczając szkolny próg, brązowowłosa Alicja znów została uderzona przez to lepkie i żenujące uczucie. Okrutną aurę tego miejsca, można by spokojnie pomylić z piekłem. To właśnie tutaj swój początek mają nękające dziewczynę negatywne myśli i te wszystkie blizny na przedramionach, jak i na innych częściach ciała. 

Dodatkowo,  jej dzisiejsze samopoczucie jest spotęgowane tym, że dziewczyna nie ma ze sobą żadnych prac domowych, ani wiedzy, którą nauczyciele mogliby sprawdzić, by wystawić jakąś ocenę. Dzień wcześniej, depresja tak mocno przycisnęła ją do łóżka, że biedaczka nie była w stanie nawet myśleć o czymś takim jak odrabianie lekcji. Ci cali pracownicy szkoły, kolejny raz będą się wściekać i sprawiać, że Ala chciałaby po prostu stać się powietrzem, ale co im się dziwić, skoro oni tylko wykonują swoją smutną pracę. 

Żeby wyrwać się chwilowo z natłoku nieprzyjemnych myśli, piwnooka skupiła się na otaczających ją dźwiękach. Otulił ją gwar rozmów, szuranie butów po szkolnej posadzce i szelest otwieranej gdzieś w oddali paczki chipsów. Hałasy otoczenia, choć dla większości ludzi drażniące, potrafiły uspokoić Alicję jak nic innego. Dzięki nim, jej własne negatywne myśli się wyciszały i mimo, że nie zastępowało ich nic pozytywnego, było to kojące.

Wessała do płuc tyle powietrza, ile tylko mogła i wypuściła je ze świstem. Zanim się spostrzegła, była już na miejscu, w swoim szatnianym boksie. Nikogo w nim nie było, pewnie dlatego, że za parę minut, nie, sekund, będzie dzwonek. Mimo tej presji czasu, którą powinna odczuwać, wcale jej się nie spieszyło. Robiła wszystkie czynności tak powoli jak tylko mogła, ponieważ jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy, o czym przekonała się już wiele razy.

Była w trakcie ubierania drugiego buta, gdy zadzwonił dzwonek. Wszelkie dźwięki umiarkowanie zaczęły cichnąć, aż w końcu nastała głucha cisza, a wraz z nią, do boksu wszedł przygłuchawy pan Żypiet, który najwidoczniej miał teraz dyżur. Zaczął popędzać spóźnialską, a ta nie mogąc już znieść bulwersującego się dorosłego, przyspieszyła nieco tempa. Po chwili była gotowa, na następny, pełen udawania silnej i radosnej osoby, dzień.  

 ***

Dominika, chuda długowłosa brunetka o kasztanowych, podchodzących pod zieleń, oczach, w spokoju słuchała tego, co mówił nauczyciel matematyki, śmiejąc się w duchu, że ona i tak już to wszystko wie. Rozpraszało ją tylko jedno. Wścibski dzieciak, który na prośbę pani Ajęcznej, wychowawczyni klasy, miał z nią siedzieć do końca tygodnia, na każdej godzinie. Powodem było to, iż sam miał poważne problemy z nauką i nauczycielka uznała, że najlepiej będzie jak usiądzie z osobą, która ma same szóstki, czyli właśnie z Dominiką. Kobieta, zapewne miała nadzieje, że wzorowa uczennica będzie pomagać niedorajdzie, że będzie mu tłumaczyć niezrozumiałe rzeczy i wspierać gdy tylko będzie to potrzebne, lecz ta, nie angażująca się w relacje swoich podopiecznych, kobieta, nie wiedziała, że wzorowej uczennicy, ani się śni pomagać temu, czy innemu smarkaczowi, w końcu jeśli ktoś, chce coś umieć, sam powinien się w to zaangażować. 

Chłopiec nieporadnie przepisywał od niej zadanie, które kilka minut temu, nauczyciel nakazał rozwiązywać. Niedoukowi również nie zależało na tym, aby ktoś mu coś tłumaczył, on chciał tylko przepisać gotowe rozwiązanie i uciąć sobie drzemkę. Dominika nie miała siły się dziś wściekać, toteż ignorowała tego palanta. Z nudów zaczęła rozwiązywać ćwiczenia do przodu i po chwili, bez napotkania po drodze żadnych problemów, cała strona była już uzupełniona. Miała zacząć robić kolejną, ale ledwo zdążyła przewrócić kartkę i zadzwonił dzwonek, oznaczający koniec lekcji. Szybkim ruchem się spakowała, zarzuciła plecak na ramię i wyszła z klasy wraz z chmarą jej rówieśników.

Gdy Dosia, u boku swojej psiapsiółki, szła szkolnym korytarzem, dostrzegła Kewina, najprzystojniejszego i zarazem najgłupszego chłopaka w całej placówce. Nieświadomie zwolniła kroku, by móc lepiej  dostrzec, z kim to nasz królewicz rozmawia. A była to Matylda, faworytka tego przygłupa, która idealnie dorównywała mu intelektem, w dodatku jej krągłości i twarz sprawiały, że byli dla siebie parą idealną. Książe i księżniczka.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 03, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NenmalmaWhere stories live. Discover now