- Będę trzymał kciuki. - uśmiechnął się.

- Gdzie idziemy?

- Do mnie? Kanapa i film? Mam mrożoną mieszankę warzyw, więc możemy nawet zrobić obiad. - wyszczerzył się.

- Brzmi zachęcająco.

- W ogóle... umówiłem się na wieczór z Danielem. Ma do mnie wpaść. Wypić piwo i takie tam... Fajnie by było jakbyś została. Sam zaproponował. Mamy zamiar pogadać i pooglądać filmy... co Ty na to?

- W sumie... dawno się z Tobą nie widziałam i... fajnie byłoby nie wracać zaraz do siebie tylko spędzić z Wami trochę czasu. - uśmiechnęłam się.

Z Danielem spotkaliśmy się w sklepie. Opierał się o wózek sklepowy przy dziale w z piwami. Nadal miał na sobie garnitur i przywitał nas z uśmiechem.

- Patryk! To Ci się spodoba! Pszeniczniak, ale kiedyś próbowałem i był genialny. - podał mu butelkę do ręki i mój chłopak zaczął czytać etykietkę, a wtedy profesor spojrzał na mnie. - Nie sprawdziłem jeszcze, jeśli chcesz zapytać.

- Nawet nie śmiałam zawracać głowy. - wzruszyłam ramionami udając obojętność i pakując sześciopak puszek do jego wózka jak gdyby nigdy nic, a potem się do niego wyszczerzyłam. Wzięliśmy chipsy i faceci wzięli sobie czekoladę. Ja w pewnym momencie zamarłam, bo zobaczyłam, że patrzy się na nas chłopak z mojego roku z uczelni i odeszłam od nich jak gdyby nigdy nic bez słowa. Daniel zerknął na mnie pytająco, a ja wysłałam mu ostrzegawcze spojrzenie, a przynajmniej tak mi się zdawało. Wyszłam ze sklepu pisząc Patrykowi, że poczekam na nich przed wejściem.

- Co jest? - spytał Daniel, gdy już oboje wyszli z reklamówkami.

- Taki typek z mojego roku. Chyba zauważył nas razem w sklepie, żeby nie było nieco dziwnie.

- Plotki mogą pójść. - odparłam.

- Kurde... - westchnął Daniel. Niby to nie zakazane, a jednak wolałbym nie.

- Ja też. - bąknęłam.

Mimo wszystko ruszyliśmy na piechotę do domu Patryka, bo było to dosłownie parę kroków, więc nie braliśmy samochodu. Gdy mój chłopak wszedł już na podwórko za żywopłotem to postawił reklamówki na ziemi i zamarł. Stanęłam jak wryta, a obok mnie Daniel, gdy tylko zobaczyliśmy dwóch łysych gości, naszych prześladowców, którzy się zaśmiali na nasz widok i jeden z nich szybko zamknął za nami furtkę. Szybko ruszyłam w stronę drzwi domu, gdzie stał Patryk i Daniel ruszył tuż za mną. Oni się zaczęli do nas przybliżać.

- Znów całym trio, no proszę.

- Spłacił wasz dług, czego jeszcze chcecie? - spytał Daniel.

- Przypomnieliśmy sobie, że Cię ostatnio pominęliśmy, eleganciku. - wyszczerzył się jeden pokazując swoje wyjątkowo krzywe zęby. Patryk położył mi rękę za plecach, jakby w geście wsparcia.

- Nie tkniecie jej. - powiedział mój chłopak.

- My nie. On tak. - wskazał na Daniela.

- Nie ma mowy. - odparł profesor. - Spierdalajcie stąd.

- Nie poczułeś się dotknięty, że Cię cyrk ominął? Możesz się teraz wyładować, trochę rozluźnić... Dopilnujemy, by drugi patrzył na to uważnie i się nie rzucał.

- Spierdalajcie. - powtórzył Daniel.

Patryk przełknął ślinę. Ja wstrzymałam oddech. Jeden z nich zaczął robić krok w naszą stronę, a wtedy ja jeden do tyłu. Usłyszałam śmiech drugiego. Pierwszy wyciągnął z kieszeni białą kopertę.

- Masz, stary. - Podali coś Patrykowi, a on wziął do ręki kopertę i dalej stał nieruchomo. - Zapomnieliśmy ostatnio dorzucić.

Odwrócił się tyłem i zaczął iść w stronę furtki.

- Mieliśmy wrzucić do skrzynki, ale właśnie na Ciebie trafiliśmy to tym lepiej.

- No, jakbyś miał wątpliwość... już tego nie robimy. To było dawno. - puścił mu oczko. - Miłego dnia.

- I sory za stres. Elegancik, nie spinaj się, chcieliśmy Ci zrobić przysługę. - wyszczerzył się drugi i oboje odeszli wsiadając do dużego, białego samochodu stojącego przy sąsiedniej bramie i odjechali. Patryk szybko otworzył drzwi i wpuścił nas do środka zamykając za nami drzwi. Poszedł szybkim krokiem do kuchni odstawiając zakupy jakby się nic nie stało. Wstawił wodę na herbatę. A potem bez słowa wbiegł na górę.

Stałam obok Daniela, a on zaczął rozluźniać krawat, który nadal miał na szyi, aż w końcu zdjął go przez głowę i położył na szafce. Potem spojrzał na mnie.

- Prawie tam padłem na zawał. - powiedział do mnie.

Serce nadal waliło mi jak oszalałe. Otworzyłam usta, by coś mu odpowiedzieć, ale milczałam, bo nie umiałam wydobyć z siebie ani słowa.

Daniel wziął resztę zakupów i zaniósł na blat ściągając po drodze buty. Nadal nie wierzyłam, że przyjęli to tak lekko. Zdjęłam buty. Weszłam do salonu i nadal milcząc usiadłam na kanapie. Ręce mi drżały. Nogi mi drżały. Oczy mi się przeszkliły. Daniel rozkładał jakieś rzeczy w kuchni. Słyszałam otwieranie szafek, stukanie o siebie szkła. W końcu przyniósł trzy puszki piwa na stolik w salonie i miskę z chipsami. Potem przeszedł się po dole i pozasłaniał wszystkie okna roletami i włączył telewizor. Potem zdjął marynarkę i zakasał rękawy do łokci i usiadł obok mnie. Oboje czekaliśmy. Drgnęłam w momencie, w którym dotarło do mnie jak to się mogło skończyć. Poszłam do łazienki na dole, bo poczułam, że jest mi niedobrze. Daniel udawał, że nie widzi. Byłam mu za to wdzięczna.

Wszystkie nasze noce 2.Where stories live. Discover now