One shot

3.5K 133 122
                                    

Był sobie król...

Siedział przy barze, z kieliszkiem wina który co chwilę chwytał przez czarne rękawiczki, znajdujące się na jego dłoniach, co chwilę popijając czerwoną, wytrawną ciecz. Wpatrywał się intensywnie, niebieskimi oczami przed siebie. Przesiadywał w tym barze conajmniej raz w tygodniu. Uwielbiał alkohol w tym miejscu, jak i ciemny, jezzowy nastrój, który idealnie komponował się z orkiestrą na żywo. Było to miejsce do którego nawet kiedy przychodził zmęczony, odpoczywał bardziej niż we własnym mieszkaniu. Zapominał tu o tym kim tak naprawdę jest, jak i o wszystkich problemach oraz mafii.

-Co dla pani.-Usłyszał słowa tego samego barmana który go obsługiwał, jednak tym razem słowa te nie były celowane do niego. 

-Whisky.-Powiedziała krótko, jednak jej spokojny, jak i dojrzały głos sprawił, że rudo włosy z ciekawości obrócił głowę w jej stronę.

Kilka miejsc od siebie zauważył kobietę, mniej więcej w swoim wieku. Miała długie, brązowe włosy sięgające łokci, które idealnie pasowały do jej oliwkowej cery, z ostrymi rysami. Widać było zmęczenie malujące się na jej twarzy. Prawdopodobnie była po pracy, o czym musiał świadczyć jej starty makijaż, który mimo wszystko zachował się całkiem dobrze. Mężczyzna wpatrywał się w daną dziewczynę na tyle długo, aby ta mogła to zauważyć i odwróciła w jego stronę wzrok. Jej zielone oczy sprawiły, że zrobiło mu się goręcej i pierwszy raz poczuł się skrępowany w takiej sytuacji. Ta jednak uśmiechnęła się w jego stronę, mimo iż kosztowało ją to dużo wysiłku. Nie odwrócili od siebie wzroku. Wpatrywali się w siebie nawzajem, analizując każdy, choćby najmniejszy ruch.

Był sobie paź...

Spoglądał w błękitną taflę wody, która znajdowała się kilkanaście metrów pod nim. Gdyby skoczył nikt by tego nie zauważył gdyż było już ciemno, a w okolicy już nikogo nie było. Wciąż trzymając od tyłu za poręcze wychylił się lekko do przodu, czując jak grawitacja działa na jego długi, beżowy płaszcz jak i kasztanowe włosy które lekko zakrywały jego uśmiech. Nie bał się. Wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie, kiedyś zginie i nie będzie mu smutno. Poczuje ulgę. To co jak na razie robił było jedynie lekkim dreszczykiem emocji przed podjęciem dalszych kroków, w celach przygotowawczych.

-Nie rób tego.-Usłyszał, wyrwany z zamyśleń. Zwrócił w stronę odgłosu głowę, napotykając po drodze zmartwione oczy niskiej dziewczyny, która trzymała pomiędzy nimi pewną odległość, zapewne bojąc się, że szatyn zaraz skoczy do dołu.

Nic bardziej mylnego. Mimo wszystko mężczyzna jeszcze chwilę wpatrywał się w nią, po czym bez zbędnych słów przeskoczył przez barierkę, wkładając ręce do kieszeni i idąc w stronę przerażonej szatynki. Kiedy stali ze sobą twarzą w twarz, posłał jej ciepły uśmiech z przymrużonymi oczami.

I była też królewna...

-Co dokładnie masz na myśli?-Zapytała zaniepokojona blondynka, spoglądając na swoją przyjaciółkę, siedzącą na przeciwko niej.

-Poznałam kogoś.-Powiedziała w tym samym momencie popijając łyk kawy.

-To wspaniale [T. I.]!-Powiedziała uradowana.

-Nie wiem czy jest powód do cieszenia się.-Powiedziała ciszej ze spuszczoną głową, dziewczyna spojrzała na nią tym razem z zastanowieniem.

-Nie cieszysz się?-Zapytała zdziwiona jak i zmieszana tym co przed chwilą usłyszała.

-Ich jest dwoje.

Żyli wśród róż...

-To dla ciebie.-Powiedział kiedy ta obróciła się za siebie widząc rudo włosego klęczącego na jednym kolanie, w prawej dłoni skierowanej w jej stronę trzymał ciemno, czerwoną róże. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła, przyjmując miły upominek chłopka.

Bungou stray dogs-Preferencje | ImagifyWhere stories live. Discover now