2.A miało być tak dobrze

223 6 5
                                    


Dziś był wyjątkowy dzień urodziny Ani  i chciałem jej dać taki prezent ,inny nie codzienny , nie tradycyjny i żeby przypominało jej o tym , że nigdy jej nie opuszczę i zawsze będę przy niej gdy będzie potrzebowała pomocy . Dlatego postawiłem na coś oryginalnego  , może i wiem , że jakoś romantyzmy nie idą mi za dobrze i ona nie jest taka kobietą co lubi romantyzmy . Więc dziś postawiłem na trochę romantyzmu na tyle ile umiem wziąłem  tackę , z śniadaniem dla blondynki  które miałem zanieść jej do łózka . Wszedłem  do pokoju spojrzałem na łóżko ona tak słodko spała zawinięta w kołdrę .Postawiłem tackę ze śniadaniem na stoliku przy łóżku . Usiadłem obok niej .

- Pora wstawać kotuś -dałem jej buziaka .

- Cześć - powiedziała lekko zaspanym głosem .

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - podałem jej tace z śniadaniem a prezent zostawiłem na popołudnie .

- O dziękuje jak miło ,że pamiętałeś jak ty o mnie dbasz Wiktor  - wzięła  się za śniadanie które wyglądało ładnie i smacznie i również tak smakowało .

- Mam dla ciebie jeszcze jedna niespodziankę prezent urodzinowy podałem jej prostokątne czerwone pudełeczko.

- Śliczny jest dziękuję - trzymała w ręku naszyjnik z białego złota delikatny nie za duży a na końcu było serduszko z wygrawerowanym napisem "always love You " .

- Cudny jest i ten napis ja ciebie też . Wtedy nasze usta się spotkały w głębokim pocałunku .

- A może byś my zrobili tak jakieś przyjecie urodzinowe - powiedziałam gdy się oderwaliśmy od siebie - No to jest dobry pomysł - dodał banach 

Moje urodziny trwały w najlepsze wszyscy pijani, a godzina młoda, bo dochodziła dopiero 19:00 wtedy też zadzwonił dzwonek do drzwi. Piotrek  poszedł otworzyć. Szybko się okazało, że nie był to dobry wybór.

- Ej patrzcie kto przyszedł - zaczął się drzeć. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ośmieszy nas wszystkich i to nie byle przed kim...bo przed proboszczem. - O kurde batman - wypalił Strzelecki  stojąc w drzwiach .-Niech będzie pochwalony...- przywitał się niepewnie duchowny.

- No dobra już niech mi się tak nie podlizuj - poklepał go po ramieniu.

- Ja po kolędzie - powiedział nieco śmielej. - Po kolędzie ? Ja myślałem, że z tajną misją...pewnie zabrakło na paliwo do Batmobilu trzeba zarobić - wiedziałam, że po Piotrku  można się wszystkiego spodziewać i, że alkohol to mu na pewno nie pomaga. Takie przyjęcie po kolędzie ten ksiądz  zapamięta na długo... chyba o to chodzi w życiu, żeby przeżyć jakąś mega ekscytująca przygodę. - -- -Przyszedłem was uduchowić - Strzelecki  wybuchł śmiechem on chyba nie za bardzo kontaktował o co chodzi w sumie po takiej ilości alkoholu to nie ma co się dziwić.

- A to spoko zapraszam - powiedział przez śmiech, który swoją wolą przechodził na nas. Jednak próbowaliśmy trzymać fason

. - Widzę, że przyszedłem w złym momencie - ksiądz, aż złożył ręce jak zobaczył nasze zaplecze alkoholowe.

- A niech pan Batman usiądzie - podał mu krzesło Piotr . - Zaczniemy od wspólnej modlitwy - wyciągnął z kieszeni jakieś książki do modlitwy. Ja nawet nie wiedziałam, że oni mają takie pojemne kieszenie no w sumie te wszystkie koperty muszą gdzieś schować. - Ja osobiście bym zaczął od przemieniania wody w wino, bo akurat alkoholu trochę mało nam zostało - stwierdził Strzelecki co Nowak potwierdził  ale mógł by się czasem opanować . Ksiądz był taki speszony, że jakbym mógł wybiegł by z krzykiem z mieszkania. - Proszę sobie żartów nie robić - odparł trochę wkurzony patrzył na nas jak na bandę głupków, którzy uciekli z jakiegoś zakładu zamkniętego. - Nasz kolega ma dzisiaj bardzo dobry humor to pewnie przez tą modlitwę - wtrącił Wiktor próbując ratować sytuację . - Będę się za was modlić - popatrzył na nas przecząco kiwając głową. - Przyda się... Szefie  poczęstuj pana wódka chociaż nie oni to chyba bardziej wino wolą- tym razem Nowak wyręczył kolegę  i się zaczęło panowie mieli taki ubaw z tego wszystkiego, że nawet nie zważali na to, że ksiądz może ich wykląć na kazaniu, a przecież tego nasze babcie by nie przeżyły...wstyd na całą parafię. - Wino mszalne raz - krzyknął Wiktor  tak, że aż ksiądz podskoczył na krześle. - Chyba będę musiał już iść, bo mi dużo mieszkań do odwiedzenia zostało - wstał i powoli kierował się do wyjścia. Jedno było pewne sąsiadki na pewno dowiedzą się o legendarnym spotkaniu księdza - No na razie jak coś to wiesz gdzie wbijać. Jeszcze toast za ciebie wzniesiemy i możesz iść- podnieśli  kieliszek na znak toastu chłopacy , a zanim wypił księdza już nie było. Miałam ochotę mu za to przywalić, ale w sumie było śmiesznie dlatego się powstrzymałam. A może by tak zacząć księdza po kolędzie przyjmować na komendzie...

U nas na komendzie dostaliśmy nowe karetki  i miało się odbyć ich poświecenie .

Rozmawialiśmy sobie z Ania  gdy nagle do pokoju wparował Strzelecki  z Nowakiem 

- Ej puka się Chłopaki ktoś was goni czy co  - upomniała ich Reiter

- Ludzie Ratunku Batman na komendzie jest ! - krzyczeli 

- Jaki batman co wy bredzicie  -zapytał zaciekawiony Wiktor - No ten ksiądz co był u ciebie na kolędzie  ten sam tutaj przyszedł !!

- Wiktor  to trzeba się ewakuować bo nie wróżę z tego z nic dobrego bo ten ksiądz chyba nas nie polubił od pierwszego wejrzenia -zaśmiała się Ania  .- A tu chłopaki  spokojnie coś  wymyślą powiedział Banach .

- Kiedy wszyscy się szykowali już do domu mimo usilnych prób nie udało uniknąć spotkania z ulubionym kapłanem .

- Dobry księdzu - powiedzieliśmy a mina księdza była lepsza niż wygranie czegokolwiek

- To wy tu pracujecie ? - powiedział nie kryjąc zdziwienia .

Wszyscy udali się do domów 

- To co kochanie do domku jakiś prysznic i dobry film ? - Jasne ale ja idę sama pod prysznic - powiedziała przyspieszając kroku do samochodu 

- Ale jak tak sam mam iść wiesz  ,że to nie ekologiczne podejście kotku 

- Trudno na razie musi ci wystarczyć to - podeszła i pocałowała go w usta i wsiadła do samochodu .

Tym czasem na lotnisku w warszawie wylądował samolot z Nowego Yorku .Wysiadł facet na pozór przystojny i miły ale to tylko pozory interesowała władza absolutna miał gdzieś wszystkie wartości ludzkie odruchy .

- No i masz gdzie ona pracuje ?! Szpital w leśnej górze .Tak jak się umawialiśmy . Tak .-odpowiedziała tajemnicza osoba po drugiej stronie .

Zapłacisz mi za wszystko teraz pożałujesz tego ,że mnie zostawiłeś mnie się nie zostawia dobrze wiesz ,że jesteś i będziesz moja - powiedział do siebie i wsiadł do leśnej góry .Anna i Wiktor spędzali cudowne chwile nie wiedząc jak szybko to się jeszcze zmieni .

Hello to ja nowym opowiadaniem dzięki za dotychczasowe głosy  i komentarze zapraszam do czytania i dalszego komentowania 




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 30, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tylko ty "Ania i WiktorWhere stories live. Discover now