Zaskoczenie

12 1 0
                                    


Usłyszała krótki, pojedynczy dzwonek do drzwi. O tej porze?, zerknęła na zegarek. Usłyszała jak jej brat otwiera drzwi wejściowe i chwilę z kimś rozmawia. Pewnie znowu jacyś akwizytorzy, wróciła do czytania skryptu. Po chwili jednak usłyszała ciche pukanie.
- Proszę? - nie spodziewała się już dziś żadnych gości.
W drzwiach jej pokoju stała zapłakana Kyoko. Jej oczy i policzki były czerwone.
- Mo! Co się stało?! - Kanae podbiegła do przyjaciółki. Ta rzuciła się w jej ramiona i zaczęła cicho szlochać.
Kotonami nie bardzo wiedziała co ma zrobić. Poklepała ją delikatnie po plecach. - Kyoko-chan? Co się stało?
- Mo-mogę u c-ciebie nocować? - Mogami spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. - Proszę.
- Oczywiście. Ale nie płacz już. Chcesz herbaty?
Kyoko kiwnęła głową.
- Usiądź, rozgość się, zaraz przyjdę – wyswobodziła się z uścisku przyjaciółki i poszła do kuchni. Nie wiedziała co się stało, ale miała bardzo, bardzo złe przeczucia. Wstawiła wodę i czekała.
Wróciła do pokoju, niosąc tacę z herbatą oraz ręcznik i piżamę dla Kyoko. Mogami siedziała nieruchomo na podłodze, patrząc tępo w przestrzeń. Po jej policzkach spływały łzy.
- Mo! Co się stało? - zapytała, najdelikatniej jak umiała.
Mogami tylko pokręciła głową.
- Czy... czy ktoś cię... skrzywdził? - żołądek zacisnął jej się w pętle.
- Tak... - odezwała się cicho, spoglądając na nią.
- Czy to był Fuwa? - Szybkie pokręcenie głową. - Czy to był... Tsuruga-san?
Milczała, zagryzając wargę.
- Co ci zrobił? - Kanae zapałała nagle do niego ogromną nienawiścią.
- Przepraszam, Mouko-san, ale... naprawdę nie mogę Ci powiedzieć...
Kotonami westchnęła. Ten gnojek! - Ale...!
- Dziękuję ci, że mogę tu być.
Wzruszyła ramionami. - Jesteś w strasznym stanie.
Przez twarz Kyoko przemknął cień uśmiechu. - Wiem. Czy mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę? Mam jutro pracę w LoveMe. Możesz pójść do Takarady-san i powiedzieć mu że... zachorowałam, czy coś?
Kanae tylko pokiwała głową.


* * *


Gdy obudziła się rano, Mogami już nie było. Zostawiła jej tylko kartkę z podziękowaniem.
Westchnęła, odkładając ją na stół. Wczoraj Kyoko od razu zasnęła, Kanae nawet nie miała szans jej o cokolwiek spytać. A sprawa była bardzo podejrzana. Co takiego mógł zrobić Tsuruga-san, żeby Kyoko aż tak zareagowała?
To pytanie nie opuszczało jej w drodze do LME, gdzie zmierzała na spotkanie z Prezesem.
Wyszła z windy i skierowała się do jego gabinetu.
- Co się wczoraj stało? - usłyszała zza załomu korytarza głos menadżera Rena, Yashiro. Instynktownie przylgnęła do ściany, nasłuchując.
- Nic – odburknął Tsuruga.
- Zaplanowałem ci cały wieczór wolny, żebyś mógł go spędzić z Kyoko-chan, a ty wydajesz się być bardzo zły z tego powodu – menadżer brzmiał na niezadowolonego.
- Myślę... myślę że to koniec.
- CO?! Taki... koniec-koniec? Ale przecież ty ją kocha-
- Przestań, Yashiro-san.
Miałam rację!, zakryła dłonią usta. Wiedziałam, wiedziałam, że coś jest na rzeczy! Co takiego musiało się stać, że...
Odetchnęła i postanowiła ruszyć im na spotkanie.
- Yashiro-san – uśmiechnęła się do menadżera, ukłonił jej się. - Tsuruga-san – obdarzyła go swoim najbardziej pogardliwym spojrzeniem. Zauważyła jak wokół oczu robią mu się drobne zmarszczki. - Dzień dobry.
- Kotonami-san – skłonił się lekko, nie spuszczając z niej wzroku.
W milczeniu patrzyli na siebie, mierząc się wzrokiem.
- Wiesz gdzie jest Mogami-san – to było twierdzenie, nie pytanie.
- Tak – skrzyżowała ręce na piersi. - A ty wiesz, że ona nie chce cię widzieć.
Kiwnął głową i przełknął ślinę.
- Jeśli się do niej zbliżysz, to pożałujesz.
- Mogłem się domyślić, że pojechała do ciebie – odwrócił wzrok, zacisnął pięści. - Czy... czy Mogami-san... mówiła ci... coś? - Yashiro spojrzał na Rena zaskoczony.
- Tak – skłamała gładko. - Wiem wszystko - skrzyżowała ramiona. - Powiedziała mi, musiała z siebie zrzucić ten balast - spojrzała na niego odważnie.
Tsuruga wolno wypuścił powietrze. Kanae nie spodziewała się, że tymi słowami wywoła u niego taką reakcję. Przerażenie.
- Kotonami-san – podszedł do niej. - Błagam! - wyszeptał. - Błagam, nikomu nie mów – jego głos drżał. Jeszcze nigdy nie widziała go takiego.
- Ren, o co chodzi? - zerknęła na Yashiro, wydawał się być kompletnie zagubiony w całej tej sytuacji.
Co to za sekret, który skrywa Ren Tsuruga? Co takiego mogło skrzywdzić Kyoko aż tak mocno? Dlaczego tak mu zależy na tym, by nikt się o tym nie dowiedział? Czy to jest aż tak poważne, że nawet Yashiro-san o tym nie wie?
- Nie wiem, czy na to zasługujesz – wyminęła go. Postanowiła dalej grać. - Muszę iść, Takarada-san na mnie czeka – nie zaszczyciwszy go jednym spojrzeniem, poszła dalej.
- Proszę... - usłyszała jeszcze. Nawet się nie odwróciła, chociaż była strasznie ciekawa tego, co się teraz dzieje z Tsurugą.
Ruto zaanonsował jej przybycie. Ukłoniła się w podziękowaniu i weszła do gabinetu Prezesa.
On na pewno mnie przejrzy, pomyślała. Zobaczymy co się stanie.
- Dzień dobry, Kotonami-kun – Takarada właśnie czytał gazetę. - Co cię do mnie sprowadza z samego rana? - włożył cygaro do ust.
- Dzień dobry – skłoniła się. - Właściwie to przysyła mnie tu Kyoko. Nie będzie mogła dziś być w pracy.
Lory spojrzał na nią zdziwiony. - Czy coś się stało?
- Jest... chora.
- Ach, rozumiem... - wrócił do czytania gazety. - No dobrze, dziękuję za informację, Kotonami-kun.
Kanae chwilę stała, przestępując z nogi na nogę. Zaryzykować, czy nie?
- Właściwie to nie jest chora, ale kazała mi tak powiedzieć – ukłoniła się w przepraszającym geście. Takarada podniósł brwi do góry.
- Kotonami-kun, o czym ty mówisz? Co to za przedstawienie? Wytłumacz mi się tu zaraz!
- Kyoko... ona wczoraj spotkała się z Tsurugą-sanem – Lory na te słowa pochylił się do przodu. - Przyszła do mnie w środku nocy...
- Mów dalej - powiedział ostrożnie.
Kanae pokręciła głową. - Strasznie płakała. Tsuruga-san jej powiedział...
- Co jej powiedział?
- Prawdę – zakryła usta dłonią, odwróciła wzrok. Nie wierzyła, że złapie się takie niedopowiedzenie.
- Prawdę?! - spojrzał na nią uważnie, mrużąc oczy.
- Powiedział jej... wszystko. Prezesie, ty wiedziałeś, prawda?
- Zależy, o czym mówisz - zmrużył oczy.
Kanae przełknęła ślinę. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach. Na pewno nie chodziło o wyznanie miłości. Prezes może wiedzieć, że Tsuruga kocha Kyoko. A co z jej uczuciami? Kyoko nie histeryzowałaby chyba, gdyby to tylko o to chodziło. Na pewno on jest jej "cenionym senpaiem". Musi chodzić o coś więcej. O tajemnicę tak straszną, że nie wie o niej nawet Okulary-san.
- Takarada-san... - odetchnęła i zaczęła mówić szeptem. - Czy naprawdę sądzisz, że gdyby Tsuruga-san powiedział jej tylko o swoich uczuciach do niej, ona zareagowałaby w ten sposób?
- Powiedział jej to?! - wykrzyknął i rozejrzał się, chociaż w gabinecie nikogo poza nimi nie było. - Wszystko o nim?!
Kanae kiwnęła głową.
Lory wypuścił powietrze. - Cholera jasna... I jej reakcja nie była zbyt dobra... - potarł brodę. - Kotonami-san, czy ty wiesz?
Kiwnęła głową. - Przepraszam, ja wczoraj.... Kyoko była taka zapłakana, chciałam wiedzieć co się stało, żeby móc jej jakoś pomóc...
- Nikomu, ale to nikomu nie możesz tego wyjawić, rozumiesz? - Lory brzmiał bardzo groźnie. Kanae trochę przeraziła się swojego kłamstwa. Pokiwała głową ponownie. Takarada westchnął i nagle wydał się człowiekiem bardzo, bardzo starym. - Dobrze, teraz już na spokojnie. Mówisz, że Mogami-kun zareagowała raczej nie najlepiej?
- To spore niedopowiedzenie. Dziś nie przyszła do LME, by go nie spotkać.
Takarada potarł palcem czubek nosa. - Kotonami-kun. Będę chyba miał dla ciebie zadanie LoveMe. O której kończysz pracę?
- O osiemnastej.
Zerknął na zegarek. - Dwanaście godzin – mruknął. - będę miał dla ciebie pracę wieczorem. Zadzwonię do niego, będzie chciał jak najszybciej przyjechać. Będziemy w kontakcie, Kotonami-kun.
Kanae skłoniła się i wyszła.
Serce biło jej jak szalone. Nie wiedziała, że jedno małe kłamstwo sprawi tak wiele. Bała się strasznie. Zarówno Tsuruga, jak i Takarada myśleli, że ona wie. Pochlebiało jej jako aktorce, że potrafiła tak doskonale zagrać, ale nie miała pojęcia, czym to się może skończyć.


* * *


Cały dzień była rozkojarzona. Z ledwością mogła skupić się na roli, bo jej myśli zaprzątał dziwny sekret Tsurugi. Z faktów, które poznała, wynikałoby, że Ren Tsuruga ma jakiś mroczy sekret, który dotyczy jego samego. Jest on na tyle poważny, że zarówno on, jak i Prezes, martwią się o jego wyjście na światło dzienne. No i musi to być coś wielkiego, skoro Kyoko zareagowała w ten sposób.
Było po osiemnastej, akurat skończyła pracę, gdy zadzwonił do niej Prezes. Odebrała.
- Bądź na lotnisku Narita za pół godziny. Prywatny samolot o numerze lotu KL-788F powinien akurat lądować. Jeśli podasz ten identyfikator, powinni cię skierować w odpowiednie miejsce. Jeśli będą jakieś problemy, śmiało do mnie dzwoń. Będzie już w przebraniu, także się nie zdziw. Musisz go bezpiecznie przewieźć do domu Mogami-kun, myślę, że o tej porze niestety najszybsze będzie metro – usłyszała westchnięcie. - Chyba że zdecydujesz się na taksówkę, to wtedy zwrócę ci koszty przejazdu. Przekonaj Mogami-kun żeby z nim porozmawiała, może wtedy zrozumie. Musisz być szybka, Kotonami-kun. Liczy się czas! Zrozumiałaś?
- T-tak – odparła drżącym głosem. Jechała na drugi koniec miasta, żeby odebrać jedną z siedmiu miliardów ludzi na tym świecie! Zawsze mogła po drodze przypadkowo złamać nogę, wtedy nie musiałaby jechać na Naritę.
To była jakaś opcja, ale ciekawa była, gdzie zaprowadzi ją jej gra aktorska.


* * *

C. D. N.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Detektyw Kotonami-sanWhere stories live. Discover now