Część 1

250 16 6
                                    

Nie mogłaś uwierzyć w swoje szczęście, gdy dowiedziałaś się, że Joe Keery, tak TEN JOE KEERY będzie grał koncert w Europie. Dzień ten pamiętałaś bardzo dokładnie - wstałaś rano i jak zwykle, podczas picia kawy robiłaś sobie tak zwaną "prasówkę", przeglądając najważniejsze newsy z kraju i ze świata. Nagle prawie zakrztusiłaś się łykiem czarnego naparu.

- Co... to niemożliwe... - zamruczałaś sama do siebie, przełykając w końcu kawę i wpatrując się w ekran smartfona - Joe Keery w Londynie ?!

Twoje oczy z prędkością światła przesuwały się po linijkach tekstu, z którego dowiedziałaś się, że twój ukochany aktor i muzyk przyleci do Londynu promować swój nowy album. Od razu zapisałaś się na alert Life Nation, tak byś dostała maila gdy tylko bilety na to wydarzenie będą dostępne. Kilka dni później wyczekiwana przez ciebie wiadomość wreszcie przyszła. Od razu kliknęłaś w przycisk "Kup bilet", w obawie, że ktoś cię ubiegnie. Joe nie był tak popularny, by bilety na jego koncerty wyprzedały się w kilka sekund, miałaś więc tę możliwość by wybrać najlepsze miejsce - Golden Circle. Wyczytałaś wcześniej, że wydarzenie ma mieć miejsce w niedużym klubie niedaleko Canary Wharf. Byłaś tam już wcześniej i znałaś to miejsce. Wiedziałaś więc, że z biletem na Golden Circle, będziesz miała okazje zobaczyć go na wyciągnięcie dłoni.

Wreszcie nadszedł ten dzień - dzień koncertu.

Od kilka tygodni planowałaś w co się ubrać. Nie chciałaś wyglądać zbyt strojnie, ani zbyt luźno. Od razu odrzuciłaś więc pomysł by włożyć sukienkę i szpilki lub legginsy i top. Nie chciałaś wyjść też na psychofankę, więc koszulki z logo Stranger Things pozostawiłaś w szafie. 

Nie mogłaś spać w nocy, rozmyślając jak to będzie zobaczyć Josepha na żywo. Wyobrażałaś sobie wasze spotkanie - wizualizując to, że uda ci się z nim porozmawiać. Podkochiwałaś się w nim od kiedy pierwszy raz zobaczyłaś go na ekranie telewizora, w jego roli Steve'a Harringtona. Miałaś dziwne wrażenie, że Joe ma podobny charakter do Steve'a - że też jest opiekuńczy i ma dobre serce, a przy tym świetne poczucie humoru. Uwielbiałaś też jego muzykę - od zawsze podobały ci się elektroniczne brzmienia w stylistyce lat osiemdziesiątych. 

Rano wypiłaś jak zwykle mocne espresso i zaczęłaś się szykować. Do koncertu było jeszcze bardzo dużo czasu, ty jednak chciałaś być gotowa wcześniej. Nie mogłaś z emocji usiedzieć na miejscu. Wolałaś więc wybrać się na spacer po Londynie.

Nałożyłaś bardzo delikatny makijaż i wcześniej naszykowane ubranie, by po chwili znaleźć się na tłocznej ulicy Londynu. Twój hotel znajdował się niedaleko Camden Town - dzielnicy artystów i hipsterów. Lubiłaś to miejsce, bardzo cię ono inspirowało. Kilka godzin spędziłaś na spacerze, po czym udałaś się na syty obiad, a jako że do koncertu zostały 3 godziny, postanowiłaś ruszyć w kierunku Canary Wharf. 

Pod niewielkim klubem Wibbley Wobbley stała już grupka najwierniejszych fanów, czekających na otwarcie drzwi. Widząc, że nie jesteś pierwsza, zlinczowałaś się w myślach. Do koncertu zostało jeszcze półtorej godziny. Sądziłaś, że nikogo jeszcze nie będzie, a bardzo chciałaś zając miejsce w pierwszym rzędzie. Kątem oka spojrzałaś na stojące w grupce dziewczyny. Każda z nich miała koszulkę ze Stranger Things. Pogratulowałaś sobie w duchu, że takiej nie włożyłaś. Nie chciałaś wyglądać jak psychofanka. Choć szczerze mówiąc trochę nią byłaś. 

Półtorej godziny wlekło się niemiłosiernie. Na dworze zaczęło robić się coraz ciemniej. W końcu gruby ochroniarz z nieprzyjemnym wyrazem twarzy otworzył drzwi wejściowe do klubu. Grupka dziewczyn zaczęła się pchać, gdyż każda chciała zająć miejsce przy samej scenie. Stanęłaś za nimi, mając nadzieję, że w środku uda ci się dostać bliżej. 

Kiedy nadeszła twoja kolej, sięgnęłaś do plecaka po bilet.

- Dowód osobisty proszę - powiedział ochroniarz.

- Ale dlaczego ? -spytałaś ze zdziwieniem. Miałaś 28 lat. Od dawna nikt nie pytał cię o dowód.

- Do baru wchodzą osoby które ukończyły 21 lat - odparł patrząc na ciebie znudzony.

Zmarszczyłaś brwi, w poszukiwaniu portfela, aby pokazać swój dowód osobisty. Twoja dłoń nie napotkała go jednak we wnętrzu plecaka. Zdziwiona zaczęłaś ponownie go przeszukiwać.

- Hej, tamujesz kolejkę ! Szybciej tam ! - kilka głosów z tyłu zaczęło cię popędzać.

- Nie mam portfela... - powiedziałaś sama do siebie. Twoje serce zaczęło bić bardzo szybko. Jeszcze raz zaczęłaś przeszukiwać plecak, przegródka po przegródce. Portfela nigdzie nie było, a pakowałaś go na sto procent. Płaciłaś za bilet w metrze. Ktoś musiał cię okraść.

- To panienka nie wejdzie - z zamyślenia wyrwał cię nagle głos ochroniarza.

- Ale... ja mam 28 lat ! - zapiszczałaś, zdając sobie sprawę z tragizmu sytuacji. Ktoś cię okradł, a w dodatku ochroniarz nie chciał cię wpuścić do klubu.

- Tak jasne - odparł uśmiechając się krzywo - raczej 18.

Wyglądałaś młodo, ale bez przesady. To już była czysta złośliwość.

- Mam 28 lat, mogę to udowodnić ! - powiedziałaś podniesionym głosem.

- Bez dowodu nie wpuszczam - odparł ochroniarz głosem niecierpiącym sprzeciwu.







Od autorki -

I co myślicie ? Jak wam się podoba początek ? :)


Steve Harrington / Joe Keery FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz