Kim jestem?
Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza.
Byłam jednym z żołnierzy Hydry.
Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili.
Przecież rodziny się nie zdradza, prawda?
Popeł...
-Miałam przyjść, szefie.-szatynka ostrożnie przekroczyła próg gabinetu, poprawiając co chwilę swoje rozwiane włosy. To pomieszczenie, było jedynym, które sprawiło, że ona się bała. Tylko tutaj każde słowo przemyślała dwadzieścia razy. Tylko tutaj zastanawiała się nad ruchem dłoni, tak jakby była to partyjka szachów. Szachów, które decydują o jej życiu. Tylko tutaj jej zależało. Tylko tutaj wiedziała, że ma po co żyć i bała się to stracić. -Oh, tak. Witaj Edith, jak minął lot? - mężczyzna zapytał się o to z taką lekkością, że w tym miejscu zdawało się to niemożliwe. -Bardzo spokojnie. Po co mnie Pan wezwał? -Gdzie ten pośpiech? Usiądź. - Z miłego głosu, przeszedł w rozkaz, niczym uderzenie pioruna o ziemię- Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, coś mocniejszego? - Co za głupie pytanie, przecież on sam sprawił, że nie mogła się upić, a po co pić alkohol, który nie powoduje chwilowego zapomnienia? Dla smaku? Bez sensu, są lepsze sposoby na uradowanie kubków smakowych, albo zaspokojenie "zachcianki". Tak jak ochotę na czekoladę da się zaspokoić kawałkiem chili, tak alkohol można zastąpić, na kilka sposobów. -Herbatę, jeśli to nie problem. -Ethan, przynieś herbatę i kawę. Natychmiast. Mam dla Ciebie niespodziankę. Zamknij oczy.- Tak jak przed chwilą przeszedł z miłego tonu na rozkazujący, tak przy uderzeniu magicznego bata, ton jego głosu zmienił się ponownie.- Nie otwieraj. Jeszcze chwila... Już. Możesz otworzyć. -O, dziękuję bardzo. - przed zielonooką stało pudło z czerwoną suknią i drogim łańcuszkiem. Tylko po co jej taki strój, w takim miejscu? -Pójdź się przebierz. -A moja herbata? -No przecież nigdzie się nie wybierasz. Prawda? Tam masz toaletę, masz pięć minut.
A gdzie by miała pójść? Do grubych betonowych wrót, czy do jeszcze grubszego okna w jego gabinecie. Co prawda, widok był śliczny, ale ileż można patrzeć na las, do którego nie można wejść?
Sukienka zdawała się być stworzona dla szatynki. Długa, ognista, a na boku miała rozcięcie prawie na całą nogę. Delikatny naszyjnik z rubinami spływał delikatnie po obojczykach i dekolcie, zakrzywiając się nieco na wystających obojczykach i ginąc pośród wyeksponowanego dekoltu. Brakowało jeszcze butów innych niż czarne glany i makijażu. Ale mówi się trudno i płynie się dalej.
-Wyglądasz ślicznie. Edith, czy jesteś głodna?-zadał pytanie tak delikatnie, jakby bał się, że jego skarb się stłucze, czy tym dla niego była? Jego garnitur idealnie leżał, a fryzura była nienaganna, co sprawiło, że co raz bardziej zaczynała mu ufać. Co tu dużo mówić, wiele osób patrzyło na wygląd, a Shadow nie była wyjątkiem. -Właściwie nie jadłam nic od pięciu dni... -Uznam to za tak. -Szefie przyniosłem herbatę i kawę, co Pan prosił. -Wow, jesteś szybki Ci powiem, ale rozwożenie pizzy szło Ci szybciej, prawda, Edith? -Nie mi to oceniać. Co ja tam wiem. -Już nie bądź taka skromna. Postaw je i wyjdź. -Tak jest szefie. -A więc, po co ta kolacja? -Nie podoba Ci się? -Nie powiedziałam tego, tylko się zastanawiam. -Chciałem Ci powiedzieć, że już wiemy kto zabił twoją rodzinę.-Dosłownie mnie zatkało, zaczęłam się dusić stekiem, który niedawno przyniosła jakaś kobieta.- Chciałem to robić delikatnie, ale nie potrafię się przy Tobie zachować. - Czy on właśnie z nią flirtował? W takim momencie? Ludzie, co za brak wyczucia... Shadow przełknęła mięsisty problem, odchrząknęła i jakby nigdy nic jadła dalej. -Mogę wiedzieć kto? -Pokażę Ci ich akta, ale proszę sprawdź je w pokoju, później. -Naturalnie. -Mam dla was nowe zadanie, trzeba kogoś zabić. -Jak zawsze, czy ma wyglądać na wypadek? Jacyś świadkowie? Ma szef jakiś konkretny sposób? -Myślę, że tutaj można zaszaleć, niech wiedzą, że ktoś ją zabił, bez śladów i zostawcie w pobliżu ciała origami lisa, żadnych świadków i dwa strzały w głowę, jeden w serce. Zawsze podziwiałem to, jak na myśl o zabójstwie nie drgnęły Ci nawet powieki, przyjmujesz to jak rozmowę o kolorach. -Tak mnie wychowano, jeśli ktoś umrze, to nie żyje, nie ma co roztrząsać. Jedyne co zostało po tym kimś to zbiorowisko pierwiastków, nawet teraz jesteśmy tylko atomami. - mówiąc to poruszała rękoma z taką gracją, jakby malowała przyszłe cudo świata, jakby jej palce sunęły po jedwabiu. - Jeśli wolno mi spytać, powiedział szef "ją zabił" mamy zabić kobietę? -A co, kodeks Ci nie pozwala?- jego prawa brew prawie dotknęła sufitu podnoszące się w tępie puszczania sprężyny. -Ależ skąd taki pomysł, tylko takie zlecenia nie zdarzają się często. -Co nie znaczy, że nie zdarzają się w ogóle. -Ma szef rację. -----Perspektywa Shadow----- Gdy kolacja się skończyła wzięłam swoje ciuchy i teczki. Jedna grubsza teczka była z misją, a ta cieńsza była z danymi TYCH osób. Powkładałam rzeczy do pralki i się ogarnęłam, dopiero wtedy na spokojnie przejrzałam akta sprawy, a gdy moja ręka sięgała do teczki, trzęsła się jak galareta. Trudno, jak chcę to trzeba. Widziałam tabelki, nazwiska i przyczepione spinaczem zdjęcia jakiejś grupy osób. Pierwszymi nazwiskami na liście były: Rogers i Rogers. Hmm, małżeństwo, czy bardziej rodzeństwo, a może kuzynostwo? Nie mam pojęcia, stanu cywilnego tam nie było, pokrewieństwa też z resztą zabrakło w tabeli. Chociaż twarz tej dziewczyny wydawała się znajoma, nie mogłam sobie przypomnieć skąd ją znam, ale bardzo możliwe, że gdy te potwory mordowały mi rodziców, mogłam zobaczyć twarz. Nie pamiętam nic. Jak się tu znalazłam? Dlaczego? Gdzie się wychowałam? Jak wyglądali rodzice? Nic. Pustka. Miałam zabrać się za czytanie dlaszej części listy, ale zasnęłam.
********** Chyba najdłuższy rozdział, dlatego tak długo pisałam, ale dla was wszystko (no prawie, nie popadajmy w skrajności). Nie wiem co mam wam napisać, ale wiem jak skończy się książka, chyba... Jeśli w ogóle się skończy 😉 Może przecież być jak ostatnio, prawda?
*rodział nie miał na celu nikogo urazić, czy poniżyć.
Patrzcie co namalowałam, ale się cieszę, wyszło według mnie CUDOWNIE
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.