- To... Cio mogie jesc by nie było emmm...
- Cóż... Nie jedz ludzi to nie zostaniesz kanibalem.- rzucił radośnie mężczyzna.
- A jak smakujie clowiek?
- Ccóż.. mhpfu.. Chyba jak kurczak? Niestety rybko nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie bo nigdy nie zjadłem żadnego człowieka, lecz jeśli kiedykolwiek kogoś spróbuję to dam ci znać.
- A pan dioktiol cio powiedzial? - w samochodzie zapanowała cisza. Ceity zacisnęła wargi, Yakumo wzmocnił chwyt na kierownicy, wziął głęboki wdech, zatrzymał się na czerwonym świetle i odwrócił do córki.
- Że nie wie. Po prostu jesteś za bardzo wyjątkowa by mógł powiedzieć nam jaki posiadasz dar, dlatego znów go odwiedzimy za jakiś czas. Dobrze Annelain?
- Mhm! - powiedziała z uśmiechem na twarzy...
- Oi Annelain! Wstawaj bo spóźnisz się na wykład! - krzyk Ceity wyrwał dziewiętnastolatkę ze snu. Dziewczyna po omacku szukała telefonu a kiedy już go czuła otworzyła oczy i zerknęła na godzinę. ' Boże... Ta kobieta mnie kiedyś wykończy.. Mam jeszcze pół godziny snu a wykłady zaczynam za godzinę... Idę dalej spać..' zablokowała telefon po czym upadła twarzą na poduszkę, znów odpływając w objęcia Morfeusza kiedy drzwi do jej pokoju zostały gwałtownie otworzone a kołdra brutalnie z niej zabrana.
- Hiroshiro Annelain. Daje ci dokładnie pięć sekund na to byś wstała z łóżka. Bo inaczej będziemy rozmawiać.
- .. Mhmmmg.... Kobieto... Daj żyć..
- Annelain. - na dźwięk poirytowania w głosie matki nastolatka otworzyła w końcu oczy i powoli usiadła.
- Ehh...- ziewnęła zakrywając usta lewą dłonią a prawą podrapała się po głowie. - No już wstaję. Boże kobieto nie musiałaś być tak bruta...- przerwała na widok miny swojej matki.
- Coś chciałaś powiedzieć? - dziewiętnastolatka przełknęła ślinę, rozbudzając się i szybko zaprzeczyła. ' Shit! Prawie stanęłam na minie! Ojciec znów coś spierniczył czy może to jeden z tych dni?!'
- Jjedynie to, że już wstaję mamuś. Haha..- powiedziała delikatnie się śmiejąc oraz wstając z łóżka. Wzięła od kobiety kołdrę, szybko pościeliła łóżko i podeszła do szafy. - Daj mi dziesięć minut i przychodzę na śniadanie. - powiedziała otwierając szafę a słysząc jak Ceity zamyka za sobą drzwi westchnęła. - Uaaa.. Mało brakowało a doszłoby do morderstwa..- szybko chwyciła za czarne spodnie, szarą koszulę, czystą bieliznę oraz ręcznik a następnie wyszła z pokoju i udała się do łazienki wziąć szybki prysznic. W tym samym czasie Ceity wróciła do kuchni a na widok męża czytającego kolejne akta uderzyła go w głowę pnączem.
- Za co?
- Ile razy ci to powtarzam, że nie ma czytania dokumentów, korzystania z telefonu bądź oglądania telewizji podczas jedzenia?
- Ale naszej kruszynki jeszcze nie...
- Mówiłeś coś kochanie?
- Tylko to, że cudnie wyglądasz moja piękna... A właśnie gdzie nasza córka?
- Poszła się umyć. Ja dalej nie mogę was zrozumieć. Najpierw narzekacie, że się nie wysypiacie a chodzicie spać o takich godzinach, że co się niby macie dziwić iż rano jak trupy wyglądacie? Albo jak możecie być gotowi w ciągu dwudziestu minut, mówię tu razem z poranną toaletą a jeśli bierzecie prysznic to pół godziny ...
- Wiesz.. Skarbie..- powiedział otaczając ją ramieniem w talii oraz przyciągnął ją do siebie. Kiedy miał już pocałować żonę do kuchni wbiegła Annelain.
![](https://img.wattpad.com/cover/140134381-288-k335867.jpg)
YOU ARE READING
Play with fire... |Dabi x Oc|
FanfictionPraca bierze udział w konkursie literackim "Splątane nici" organizowanym przez @glnozyce Ogień - symbol bezpieczeństwa, ciepła, bliskości i życia. Jednocześnie symbolizuje zagrożenie, piekło, śmierć, ból.. Dla nas symbolizuje on jeszcze obietnicę ja...
Prezent cz.I
Start from the beginning