Dzisiaj jest 1 grudnia, czyli połowa pierwszego semestru. Razem z ojcem jedziemy do jego nowej narzeczonej. Nie znam jej za dobrze. Widziałem ją może z trzy razy w ciągu roku. A teraz mamy zamieszkać razem w jednym domu. Nie jestem z tego zadowolony. Przeprowadzka z Las Vegas do małego miasteczka o którym istnieniu jeszcze tydzień temu nie wiedziałem, jest dla mnie czymś okropnym. Muszę zostawić mamę, swój dom, szkołę,moich przyjaciół, jednym słowem całe moje życie. Zostawiam to w imię czego? Domku w nieznaczącym miasteczku bez żadnych atrakcji, z obcą kobietą i jej córką. Próbowałem przekonać ojca do zmiany decyzji albo chociaż do dania mi więcej czasu, ale nic z tego. Nie chciał się nawet zgodzić, żebym został w Las Vegas z mamą. Jego zdaniem zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. Brednie. Myśli, że będę się bawił z nim i z jego nową rodziną w dom. Nie mam zamiaru zostać tutaj na długo.
Spojrzałem przez szybę. Wiedziałem, że jest to małe miasteczko, ale widząc je teraz mogę je spokojnie nazwać zapyziałą dziurą.
- I jak wrażenia?- ojciec spojrzał na mnie kątem oka, nie odrywając uwagi od prowadzenia samochodu.
- Nie ma ich - wzruszyłem ramionami.
- Jestem pewien, że ci się tu spodoba. Za chwile będziemy na miejscu.Prychłem pod nosem. Jak on może myśleć, że mi się tu spodoba.
- Proszę cię,tylko się zachowuj. Zrób chociaż raz dobre wrażenie.
- Jasne. Przypomnij mi jak się nazywała ta twoja laska?
- Mike! Nie mów tak na nią. Nazywa się Martha - posłał mi piorunujące spojrzenie.
- Dobra, postaram się zapamiętać.
- Dobrze też by było jakbyś dogadał się z jej córką. W końcu będziecie mieszkać pod jednym dachem i chodzić do tej samej szkoły.Przewróciłem oczami. On chyba na prawdę myśli, że to wszystko wypali.
- A ona jak się nazywa?
- Mówiłem ci już z dziesięć razy. Ma na imię Grace.
- Martha i Grace będzie ciężko. Zapisze sobie.Wyciągnąłem ze schowka długopis i zapisałem na wewnętrznej części dłoni imiona.
- Nie żartuj sobie. Już jesteśmy.
Samochód stanął przed wielkim starym domem. Rozejrzałem się dookoła. Z jednej storny ciągnie się las, a z drugiej widze z dwa domy.
Wyciągneliśmy z bagażnika walizki i nim dotarliśmy do wejściowych drzwi, one się otworzyły a w nich stanęła wysoka kobieta po czterdziestce z na prawdę dużym uśmiechem. Widać, że cieszy się z widoku ojca.
- Ben! - podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona. Zaczęli się całować.
Kaszlnąłem i oderwali się od siebie.
- Cześć Mike - uśmiechnęła się lekko i podała mi się.
Staliśmy chwilę na dworze w milczeniu za nim kobieta zaproponowała wejście do środka. Dom w środku tak i na zewnątrz prezentował się na stary. Schody tak jak i meble były kolotu dębowego. Gdy zamknąłem drzwi zauważyłem, że w holu stoi ktoś jeszcze.
Brunetka z niebieskimi oczami opierała się o ścianę. Na chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale szybko jej wzrok poleciał na mojego ojca.
- Witamy - uśmiechnęła się serdecznie.
Podeszła do ojca i podała mu rękę. To samo zrobiła ze mną.
- Ty jesteś Mike? - zapytała podając mi rękę. Jej dłoń była malutka i przyjemnie ciepła.
- A ty ...- zrobiłem przerwę, bo jej imię całkiem wypadło mi z głowy. Spojrzałem na swoją lewą dłoń, ale litery były całkiem rozmazane i nie mogłem się rozczytać.
- Grace. Jestem Grace - jej rękę powędrowała wzdłuż ciała.
- Więc... Mike twój pokój czeka na górze. Grace cię z chęcią zaprowadzi.Podniosłem swój bagaż z podłogi i poszedłem za brunetka po schodach, które za każdym schodkiem wydawały z siebie charakterystyczne odgłosy. Szliśmy wzdłuż ciemnego korytarza, aż na jego koniec.
Drzwi były uchylone, a dziewczyna pozwoliła mu wejść najpierw.- Więc jesteś z Las Vegas? - zapytała chociaż pewnie zna odpowiedź.
- Tak- odłożyłem walizkę koło komody.
- Fajnie - zaczęła chodzić po pokoju - Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam że to miasto pełne wrażeń.
- Nie da się tam nudzić- położyłem się na łóżku i obserwowałem jak przechadza się po pokoju.
- Wiem, że to miasteczko nie ma konkurencji z twoim miastem, ale mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujesz.
- Nie mam zamiaru zostawać tu na długo.Dziewczyna się zatrzymała i zmarszczyła brwi.
- I możemy sobie odpuścić tą zbędną uprzejmość - usiadłem.
Brunetka chyba nie wiedziła co ma powiedzieć, bo stała i patrzyła się w jeden punkt.
- Możesz iść- pokazałem jej ręką drzwi.
Wychodząc powiedziała tylko, że na 18 jest kolacja.
Opadłem na plecy całym swoich ciężarem. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
~
- Co ty robisz?! - zrzuciłem z siebie brunetkę.
Dziewczyna wygląda na równie zdziwioną tą sytuacją. Była cała czerwona i zmieszana.
- Mogę wiedzieć, dlaczego weszłaś mi do łóżka?- wstałem i spojrzałem na nią z góry. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jaka ona jest niziutka. A jej mina w tej chwili była bezcenna. Mimowolnie się uśmiechnęłem.
- To nie tak...- zaczęła się tłumaczyć- Przyszłam cię obudzić.
- Yhym- mrukłem- I przypadkiem położyłaś się koło mnie?
- Usiadłam na krawędzi łóżka to ty mnie przeciągnąłeś.Jej tłumaczenia były nawet urocze. Zaśmiałem się krótko pod nosem.
- Następnym razem zapytaj się, czy możesz mi wejść do łóżka.
Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Mamy iść na kolacje- powiedziała cicho patrząc w swoje buty i wyszła z pokoju.
~
- O Mike w końcu zeszłeś- Martha przywitała mnie z uśmiechem. Koło niej siedzi ojciec, a naprzeciwko brunetka.
Przez chwile patrzyłem tylko na dziewczynę, która mieszała widelcem w swojej sałatce. Odkąd weszłem ani razu nie podniosła na mnie wzorku.
- Nie jestem głodny - powróciłem wzrokiem do narzeczonej ojca - Wezmę tylko jabłko.
Nim ktokolwiek chciał coś powiedzieć, mnie już nie było w jadalni.
CZYTASZ
Zawsze z tobą
Teen FictionJaka odległość jest między przyjaźnią, a miłością? Poznali się przez internet. Ona miła, sympatyczna, z dużym poczuciem humoru, ale z dużym brakiem doświadczenia w sprawach damsko męskich. On starszy,wysportowany i czarujący. Jedno drugiemu namiesz...