Prolog

939 95 64
                                    

    Magnus pił właśnie kolorowego drinka, w którym więcej było alkoholu niż soku. Prezes Miau, leżał rozłożony na jego kolanach domagając się pieszczot, których Czarownik mu nie odmawiał. To był zwykły dzień i najzwyklejszy w świecie wieczór. Do czasu, aż nie rozdzwonił się jego domofon.

     Magnus spotykał różnych ludzi, potrzebujących jego usług, do rzeczy, jakie jemu nigdy nie przyszłyby do głowy. A miał bardzo wybujałą wyobraźnie. Dziś doznał autentycznego szoku, kiedy w domofonie rozległ się cichy, zmęczony głos. Brzmiał tak żałośnie, że pomimo później pory wpuścił delikwenta na górę.

     Gdy rozchylił drzwi, spostrzegł, że na jego wycieraczce stoi przemoczony Nocny Łowca. Ciemny rozciągnięty sweter zwisał smętnie na jego ramionach, a z przemoczonych splotów włóczki kapała woda. Miętosił w dłoniach rękawy, patrząc na swoje trampki. Mokre włosy przykleiły się do czoła, nadając chłopakowi mizernego wyglądu. Blada porcelanowa cera, niemal jak u laleczki, powodowała, że wyglądał na chorego.

     Kiedy obcy przybysz podniósł w końcu oczy, patrząc niepewnym wzrokiem, Magnus zamarł. Były to niesamowite oczy, w kolorze głębokiego niebieskiego koloru. Duże, jasne przywodziły na myśl czysty, niezmącony ocean. Jednak to, co kryło się za tym spojrzeniem, było paraliżujące.

     Cała masa smutku i przerażenia, jakby chłopak skrywał jakąś paskudną tajemnicę. Zachowywał się tak, jakby ciężar całego świata spoczywał na jego nastoletnich ramionach. Kiedy się odezwał, serce Magnusa zamarło, słysząc ból w jego głosie, a im więcej chłopak mówił, tym bardziej nie mógł uwierzyć w to co słyszy.

     Wpuścił Łowcę do siebie, widząc, jak łzy zbierają się w jego pięknych oczach, jak zaczyna brakować mu powietrza, gdy Magnus nie chciał przystać na jego prośbę.

    Teraz, kiedy został sam, odsyłając chłopaka do Instytutu, analizował całą rozmowę. Wiedział, że postąpił słusznie. Jednak wspominając zmarnowany wyraz twarzy Łowcy i rozczarowanie, jakie pojawiło się w jego oczach, był przerażony. Miał nadzieję, że chłopak wrócił bezpiecznie do domu i nie zrobił nic głupiego. Magnus nie umiał mu pomóc. Nie w ten sposób, nie tak.

     Kładąc się w końcu do łóżka, nie czuł się lepiej. Może poza pustymi słowami, mógł zaproponować coś innego? Kiedy zasypiał, słyszał w swojej głowie słowa, nie dające mu zasnąć. Był to słodki i zmarnowany szept, okraszony bólem i żalem.

     "Proszę... czy możesz mi pomóc?"

     Łzy w niebieskich oczach, kiedy chłopak uciekał z jego mieszkania na trzęsących się nogach. I szloch jaki słyszał, kiedy zatrzasnęły się za nim drzwi.

      "Napraw mnie."



Tak, tak wiem. To drugi prolog w ostatnim czasie. Ale musiałam to zrobić, bardziej z chciwości, ponieważ kocham tę okładkę i pomysł, a nie chcę tego stracić. Niniejszym zaklepuję sobie to, bo mogę :) ten strach, że gdzieś pojawi się obrazek jest paranoiczny xD

Pomysł miałam w głowie od jakiegoś czasu, jest to trochę ciężkie i trudne. Ale muszę to napisać. Z ważnych rzeczy Alec będzie miał przejebane, od małego. I och, nie będzie żadnych gwałtów o.O wiem ze to teraz modne ;/a trafiłam chyba już na tuzin opowiadań z tymże tematem i tłem. Co prawda po angielsku, ale mam dość. To paskudnie niefajne, zwłaszcza jak..., nieważne szkoda klepania na klawiaturze.

Alec ma mieć naprawdę nieszczęśliwe życie, a to wszystko co musicie wiedzieć. I patrzeć na jego drogę, jak powoli odzyskuje wiarę w siebie. Bardziej opisówka, skupiająca się na tym, jak jedna osoba, potrafi nas zmienić na lepsze, oraz pokazanie, że nie wszystko jest zawsze stracone.

Z ważnych rzeczy: TO BĘDZIE WOLNO AKTUALIZOWANE, BARDZO. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 05, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Napraw mnieWhere stories live. Discover now