lek na samotność.

228 61 27
                                    

彡★

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

彡★

Kilka dni po pogrzebie Starka Wanda wróciła do Sokovii. Już wiedziała, że nic ją nie łączy z Avengers i Ameryką.

Jej ojczyzna powróciła do życia pod postacią dziwnej mieszanki. Z jednej strony były budynki wyremontowane i zbudowane na nowo, prawie identyczne do tych zniszczonych w czasie ataku Ultrona. Z drugiej - zupełnie nowe, wzorowane na wieżowcach z zachodu. Oczywiście, należy dodać nieogarnięty jeszcze bałagan po zniknięciu połowy populacji.

W obrzeżach było olbrzymie cmentarzysko, wystystylizowane na modłę amerykańską. Zwykłe białe tablice wyrastające z ziemi. Młoda Maximoff dopiero tydzień po przyjeździe odważyła się tam pójść. Wiedziała, że zastanie tam rodzinę, ale nie miała pojęcia, jak zareaguje.

Poczuła ogromną pustkę. Obyło się bez łez, jednak poczuła, że chciałaby być gdzieś tam razem z nimi.

To był impuls, kiedy przypadkiem spotkała dilera narkotyków i kupiła kilka paczuszek. Kiedyś miała ochotę zażyć narkotyki - było to po śmierci rodziców i Pietra. Wtedy był przy niej ktoś, kto odciągał ją od tego.

Teraz nie miała już nikogo.

Nie czuła żadnej moralnej blokady, kiedy szykowała pierwszą porcję. Ostrożnie przygotowywała płyn, który znalazł się w strzykawce.

Poczuła się jak nowonarodzona, kiedy pierwszy raz poczuła skutek działania morfiny. W wizjach widziała alternatywne historie jej rodziny. Bomba Starka nigdy nie trafiła na ich dom. Pietro wykorzystał blachę jako tarczę i odsłonił siebie, Clinta i chłopca. Vision był bezpieczny, kiedy Wanda swoją mocą rozrywała Thanosa na strzępy.

Dlaczego wszystko poszło nie tak? Dlaczego czekała na śmierć od wybuchu bomby? Dlaczego Pietro stał się żywą tarczą i zginął? Dlaczego Thanos cofnął czas i sam zabił Visiona?

Od tamtej chwili raz dziennie otwierała drzwi do starego-nowego życia, do wspomnień. Chciała zatrzymać je na zawsze, tkwić w nich.

Po jakimś czasie jeden strzał w ciągu dnia nie wystarczał. Zatraciła się w tamtej rzeczywistości, chcąc żyć po tamtej stronie. Z dala od bólu, tęsknoty.

Oczywiście, to wszystko odbiło się nie tylko na jej kondycję psychiczną, ale też na jej zdrowie i wygląd. Włosy straciły dawny blask, jej skóra poszarzała, oczy wypełniły się pustką, które czasem stawały się czerwone, kiedy traciła nad sobą panowanie w czasie głodu narkotykowego. Kiedy nie była na haju, płakała lub się wściekała. Budziła się zlana potem, przerażona snami, które były odwrotne do halucynacji. Tylko narkotyk ją uspokojał.

Któregoś dnia chciał ją odwiedzić Clint. Wyprosiła go, na początku błagając a potem niemalże grożąc. Ten jednak zostawił pod drzwiami mały pakunek. List i jej ukochaną i zarazem znienawidzoną morfiną. Postanowiła zostawić ją na specjalną okazję.

Z czasem kupowała coraz gorszej jakości narkotyk, który już nie był czystym, śnieżnobiałym proszkiem. Najzwyczajniej w świecie brakowało jej pieniędzy. Na początku nie narzekała, używka dawała jej mocniejszego kopa, tym samym jeszcze bardziej straciła rzeczywistość.

W ciągu jednej chwili poczuła, że to już czas. Wykorzystała ostatnią dawkę, potem, leżąc w konwulsjach, odpakowała morfinę od Bartona, która zadziwiła ją swoją czystą bielą. Dłonie jej drżały, nie mogła się skupić na przygotowaniu ostatniego, złotego strzału. Parę razy zgubiła żyłę, jednak ostatkiem sił zdołała wbić igłę.

Kiedy morfina docierała do organizmu poprzez krew, łzy leciały jej z oczu, jakby jakąś mała część Wandy Maximoff chciała tu zostać.

Ludzie mówili, że podczas umierania widzi się tunel, na końcu którego było światło. Kobieta widziała czarną przestrzeń, w której stali oni. Rodzice. Pietro. Vision. Czekali na nią. Wyciągali do niej dłonie, uśmiechali się łagodnie.

Wanda nie sprzeciwiała się i cała piątka odeszła do raju.

彡★

"Wando,

wiem, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, rozumiem to doskonale. Chciałbym Ci powiedzieć, że to nie jest jedyna droga. Podejrzewam, że tego nie przeczytasz. Nie mam Ci tego za złe.

Jeżeli już nie ma dla Ciebie ratunku, możesz to wykorzystać, mam nadzieję, że tego nie zrobisz.

Clint"

彡★

lek na samotność.Where stories live. Discover now