ROZDZIAŁ 1

4 1 0
                                    

Parę dni temu zaczęły się wakacje. Jestem zajęta roznoszeniem dokumentów do liceów oraz sprzątaniem starych książek i kupowaniu nowych.

Dwa tygodnie temu miałam urodziny, więc nadal przychodzą listy z kartkami z życzeniami od cioć, które przypomniały sobie o mnie przez powiadomienie na Facebooku i uznały, że należy wysłać kartkę. Tata mi właśnie przyniósł stertę takich listów. Może i są trochę spóźnione ale zawsze lubiłam oglądać to co dostaję, więc każdą kartkę po kolei otwieram, oglądam i czytam. Wśród śnieżnobiałych kopert wyróżniała się jedna lekko pożółknięta jakby stylizowana na starą. Ponieważ bardzo mnie zaciekawiła to postanowiłam zostawić sobie tę niespodziankę na sam koniec. Gdy wszystkie różowe kartki mam już za sobą wzięłam się za tę najciekawszą.

Koperta jak już mówiłam jest lekko pożółknięta, stylizowana na starą. Pismo wydrukowane jest na niej czcionką przypominającą odręcznie napisaną, co utrudnia mi w pierwszej chwili przeczytanie co jest napisane. Dopiero po chwili dociera do mnie, że wszystko jest na niej po angielsku. Zaczęło mnie to zastanawiać jeszcze bardziej, ponieważ chwilę wcześniej oglądałam kartkę od jedynej krewnej z Anglii. Po otworzeniu koperty znalazłam w niej list o tym samym kolorze co koperta i on również był po angielsku. Po przeczytaniu sama nie wierzyłam w to co wyczytałam. Wynikało z niego, że zostałam przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Pomyślałam, że to na pewno głupi żart moich kolegów lub kolejny prezent urodzinowy od rodziców, którym tym razem, była by wycieczka do zamku podobnego do Hogwartu. Dopiero teraz zauważyłam dopisek, który po przetłumaczeniu brzmi: To nie jest żart, naprawdę będziesz chodzić do Hogwartu, który niewiele różni się od tego który znasz z filmów czy książek. Na drugiej stronie był kontakt do pani dyrektor Minerwy McGonagall i prefekta naczelnego Edwarda Lupina oraz napis, że zadzwonią do mnie jak już dostanę ten list.

Nadal myślałam, że to żart ale gdzieś z tyłu głowy pojawił się głos, że może to jednak prawda. Nie zdążyłam się długo zastanowić bo zaczął dzwonić telefon. Spojrzałam na iPhona i zobaczyłam dziwny numer oraz napis lokalizacja nieokreślona. Bez większego namysłu odebrałam i po drugiej stronie telefonu usłyszałam chłopaka pytającego się po angielsku czy nie mam problemu go zrozumieć. Lekko zszokowana odpowiedziałam, że dobrze go rozumiem. W trakcie półgodzinnej rozmowy dowiedziałam się, że obserwowali mnie od dawna i postanowili o moim przyjęciu już rok temu ale uznali, że będzie lepiej jak skończę szkołę. Zawsze przyjmowali dzieci w wieku 11 lat ale ten raz mogą zrobić wyjątek, tylko musiałabym przyjechać najszybciej jak mogę żeby nadrobić 5 lat nauki. Kiedyś przyjmowano czarodziejów tylko z Anglii i Szkocji ale już od kilku lat chodzą do Hogwartu dzieci z całego świata. Jedynym warunkiem jest dobry angielski z czym ja nie mam problemu. Na koniec dowiedziałam się, że moi rodzice już o wszystkim wiedzą, więc mam od razu zacząć pakować ubrania oraz najważniejsze rzeczy i jutro koło południa ktoś mnie odbierze spod domu. Zanim chłopak się rozłączył przedstawił się jako Edward Lupin ale wszyscy mówią na niego Ted. Dodał jeszcze „do zobaczenia jutro" i zakończył rozmowę.

Nie zostało mi teraz nic innego niż zacząć się pakować...



***********

jeżeli się spodobało to proszę o zostawienie śladu po sobie

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 26, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dziewczyna ze SlitherinuWhere stories live. Discover now