[11]

26 2 0
                                    

Informacja o przybyciu Clary do Idrisu w ogóle jej nie zaskoczyła. Czasami miała wrażenie, że ta dziewczyna jest przylepiona do Jace'a jakimś specjalnym rodzajem wyjątkowo wytrzymałego kleju. Jej przybycie było całkowicie nielegalne i niezgodne z prawem, ale Lily bardziej martwiły inne następstwa jej obecności.

Zresztą nie tylko ją.

- Jace się dziwnie zachowuje.

Słowa Aleca zawisły w powietrzu, jakby nie kierował ich do nikogo konkretnego. Ale mógł mówić albo do siebie, albo do niej, bo prócz nich nikogo nie było w pomieszczeniu.

- Garda, Lightwood – upomniała go, bo martwiąc się o przyjaciela, zapomniał o osłonie. A podczas ćwiczeń z Lily takie gapiostwo mogło skończyć się rozkwaszonym nosem. Kobieta nie oszczędzała swoich podopiecznych.

Mimo braku sali treningowej, Lily znalazła kawałek wolnej przestrzeni, gdzie mogła poćwiczyć. Kilka minut później Alec postanowił do niej dołączyć i od dobrego kwadransa stąpali dokoła siebie, wymieniając ciosy, które o milimetry chybiały celu.

- Nie jest sobą od przyjazdu Clary – kontynuował Alec po poprawnym ustawieniu rąk.

- Dziwisz mu się? - skomentowała krótko. - Pracuj nogami.

Podcięła go kopniakiem, ale chłopak w ostatniej chwili podskoczył w górę, tylko minimalnie tracąc równowagę.

- Gdyby nie runa, już byś leżał – zwróciła mu uwagę. - Nie martw się o Jace'a. Trochę czasu mu zajmie zaakceptowanie tej sytuacji z Clary. To trochę tak, jakbyś uświadomił sobie, że po pijaku pocałowałeś Isabelle. Albo ja Hodge'a. – Skrzywiła się na samą myśl. - Tylko, że im się to przytrafiło całkiem świadomie.

- Nie wiedzieli, że są rodzeństwem. Wychowywali się oddzielnie, więc tak naprawdę byli dla siebie parą obcych ludzi – zauważył Alec, wymierzając jej kopniaka w kolano.

- Być może. - Zrobiła szybki unik i znalazła się za jego plecami. - Ale nie mam zamiaru rozmawiać o problemach sercowych twojego parabatai.

Nim Alec zdążył coś odpowiedzieć, leżał już na ziemi z wykręconą do tyłu ręką.

- O wiele bardziej interesuje mnie powód twojego rozkojarzenia, Lightwood. - dodała Lily. - Rozłożyłam cię na łopatki dwa razy szybciej, niż normalnie.

- Nie jestem rozkojarzony, zaskoczyłaś mnie – odwarknął w odpowiedzi, nagle zirytowany.

- Czyli jesteś rozkojarzony – wytknęła mu Lily. - Ale w porządku, twoje kłopoty w związku też mnie nie interesują.

- Nie jestem w żadnym związku! - Alec zerwał się z podłogi szybciej, niż mogłoby się to wydawać normalne.

Lily spojrzała na niego kpiąco i przerzuciła ręcznik przez ramię.

- A wspominałeś o tym Bane'owi?

- Jesteś ostatnią osobą, która może kogokolwiek pouczać o budowaniu szczęśliwych związków – odpowiedział jej gniewnie Alec, a drwiący uśmieszek zamarł na twarzy Lily, zmieniając się w grymas niezadowolenia.

- Nie mów o sprawach, o których nie masz pojęcia, Lightwood – wycedziła cicho i bezzwłocznie opuściła pomieszczenie.


Cień zdradyWhere stories live. Discover now